Tłuste lata powrócą do Kielc?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Środa, 15 lipca. Dochodziła godzina 23:00. Komisja do Spraw Nagłych Polskiego Związku Piłki Nożnej obradowała już od kilku godzin. Rozpoczęto się od sprawy licencji dla Łódzkiego Klubu Sportowego. Wydawało się, że kwestia Korony Kielce oraz Widzewa Łódź zostanie rozpatrzona w innym terminie. Tymczasem w Kielcach wybuchł szał radości - degradacja dla Widzewa została podtrzymana, więc w Ekstraklasie zagrają "żółto-czerwoni"!

W tym artykule dowiesz się o:

- To, o co walczyliśmy, zostało osiągnięte. Cieszę się, że Komisja ds. Nagłych podjęła tak mądrą dla polskiej piłki decyzję. Chciałbym podziękować władzom PZPN, które były tak krytykowane za swoją opieszałość, za to, że w najważniejszym momencie górę wzięła sprawiedliwość - mówił na specjalnie zwołanej konferencji prasowej prezes Korony, Tadeusz Dudka. To właśnie słowo "sprawiedliwość" najczęściej padało z ust władz kieleckiego klubu w komentarzach po decyzji związkowej komisji.

W świętowaniu działaczom oraz pracownikom klubu nie przeszkodziła ani późna pora, ani szalejąca nad świętokrzyskiem burza. Trunki wyskokowe lały się w siedzibie klubu do wczesnych godzin porannych. Popołudniu schodzących się na trening zawodników przywitały triumfalne napisy flamastrem na… drzwiach ich szatni. Zaplanowany na godzinę 17:00 w czwartek trening znacznie się opóźnił. Poprzedził go szampan w szatni zawodników oraz podziękowania za zaangażowanie od prezydenta miasta, Wojciecha Lubawskiego. Piłkarze nie pozostali dłużni prezydentowi. W ich imieniu głos zabrał Paweł Sobolewski, który z kolei dziękował za to, że po degradacji do I ligi miasto podało klubowi pomocną dłoń.

Sukces rodzi się w bólach

Trudno domniemywać, jak potoczyłyby się losy kieleckiej Korony, gdyby przed rokiem pełen pakiet akcji klubu nie trafił we władanie miasta Kielce. Klub po karnej degradacji o jedną klasę rozgrywkową opuścił sponsor strategiczny - firma Kolporter S.A. Po kilku tłustych latach w Kielcach miały nastać chude. Nie wiadomo, na jak długo. Z tonącego okrętu zaczęli uciekać czołowi piłkarze: Marcin Robak, Maciej Mielcarz, Marcin Kaczmarek czy Grzegorz Bonin. Drużynę przejął nowy stary szkoleniowiec, Włodzimierz Gąsior. Miał zbudować zespół w oparciu o młodych graczy i wychowanków, wspartych kilkoma doświadczonymi zawodnikami, którzy pozostali.

Ciężki był to sezon dla kieleckiej Korony, a najcięższe pierwsze spotkania na zapleczu Ekstraklasy po degradacji. Porażki ze Stalą Stalowa Wola, GKS Jastrzębie czy Odrą Opole chluby spadkowiczowi z najwyższej klasy rozgrywkowej na pewno nie przynosiły. Zespół grał "w kratkę". Jeszcze dwa miesiące temu Korona miała iluzoryczne szanse nawet na grę w barażach o Ekstraklasę. A jednak stał się cud. Długo w Górach Świętokrzyskich będzie pamiętało się finisz minionych rozgrywek i walkę o trzecią lokatę z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Bielszczanie potracili punkty w dwóch ostatnich grach, podczas gdy kielczanie odnieśli skromne zwycięstwa nad Dolcanem Ząbki i Flotą Świnoujście, co dało im zajęcie miejsca nie tylko barażowego, ale premiowanego, jak się później okazało, awansem.

Z inwestorem czy bez…

Właśnie w taki sposób - piłkarski - Korona chce, aby zapamiętano jej drugą w historii klubu promocję do Ekstraklasy. - Nie byłoby tego wszystkiego, tych emocji, tego wyczekiwania, gdyby nie drużyna, o czym w tym bałaganie zapominamy. Teraz widać, jakie to było ważne, żeby się znaleźć na tym trzecim miejscu oraz żeby wierzyć. Podkreślam, Korona awansowała do Ekstraklasy sportowo, a nie wyniku decyzji PZPN-u - powtarzał prezes Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej i jednocześnie członek zarządu PZPN, Mirosław Malinowski. - Pan Bóg też nam pomógł, bo kto by się spodziewał, że trzy ostatnie mecze Podbeskidzia tak się potoczą. Zdarzyło się coś nieprzewidywalnego - wtórował mu prezydent Kielc.

Ostatni szalony sezon odchodzi już jednak w niepamięć. Przed klubem nowe wyzwania i problemy. Jednym z nich jest znalezienie nowego inwestora. Wydaje się to potrzebne, choć jak uważa Wojciech Lubawski, nie niezbędne. - Nie sprzedajemy worka ziemniaków. To bardzo delikatny i złożony proces. Są zainteresowani przejęciem części naszych akcji, ale nie ma pośpiechu. Nie jesteśmy pod presją finansową - zapewnił. Pełnego pakietu akcji Korony nikt już jednak nie dostanie. Klub oferuje "jedynie" około 70%. Budżet na nowy sezon bez inwestora ma wynieść 15-20 mln złotych.

Litwin i Egipcjanin wystarczą?

Czas odejść nieco od spraw organizacyjnych, a zająć się czysto sportowymi. Na co stać młodą i niedoświadczoną drużynę w Ekstraklasie? W Kielcach panuje wielki optymizm. - Jeśli ktoś powie, że powalczymy o utrzymanie, to nie zachowa się sportowo. Gramy o mistrzostwo Polski! - przyznał Wojciech Lubawski. Z wielkimi ambicjami "wejdą" więc w nowy sezon kieleccy piłkarze. Dla wielu z nich gra w Ekstraklasie to coś więcej niż spełnienie marzeń. Czy jednak sprostają jej trudom? - Nie zapominajmy, że w naszej drużynie większość to gracze techniczni, a w I lidze gra się bardziej siłowo. Stać nas na wiele - powiedział Edi Andradina, jeden z najbardziej zaawansowanych wiekowo zawodników Korony, a wciąż lider zespołu.

Przez zawirowania wokół sytuacji klub opuściły już tego lata dwa ważne ogniwa - Robert Bednarek (odszedł do Arki Gdynia) oraz Marek Szyndrowski (GKS Bełchatów). Trener Marek Motyka ma już jednak ich następców. "Bednara" na prawej stronie defensywy ma zastąpić Litwin Paulius Paknys, a alternatywą na środku obrony będzie Egipcjanin Mohammed Eid Wahab. Obaj nie są jeszcze oficjalnie piłkarzami Korony, ale najprawdopodobniej wkrótce się nimi staną. - Pozostaje nam rozmowa z przedstawicielami tych dwóch zawodników - poinformował wiceprezes klubu, Jarosław Niebudek. Poza tym do pierwszego zespołu dołączył wychowanek Piotr Malarczyk. - Warto w niego inwestować - uważa trener Motyka. Czy dwóch mało znanych obcokrajowców oraz 18-latek to wystarczające wzmocnienia jak na beniaminka Ekstraklasy? Czy powracająca po trzech latach do elity Korona rzeczywiście powalczy o czołowe lokaty? W Kielcach znów zapowiada się sezon pod kryptonimem "znak zapytania".

Źródło artykułu: