Koronawirus. Giorgi Merebaszwili: Początek pandemii był trudny dla Gruzinów
- Od godziny 21 do szóstej rano nikt nie mógł opuścić domu. Autem mogły jeździć dwie osoby, pasażer zawsze z tyłu. Zamknięto także największe miasta. Nikt nie mógł do nich wjechać i z nich wyjechać - mówi Giorgi Merebaszwili z Wisły Płock.
Niedługo Polacy znowu będą mogli odwiedzić Gruzję. Kraj luzuje obostrzenia, a 1 lipca znowu otworzy swoje granice. Przyrost zakażonych w Gruzji należy do najwolniejszych na świecie. Łącznie na COVID-19 zachorowały 794 osoby, potwierdzono 12 zgonów.
Do 22 maja obowiązywała godzina policyjna. - Od 21 do szóstej rano nikt nie mógł opuścić domu. Zamknięto m.in. Tbilisi i Batumi. Maksymalnie dwie osoby mogły jeździć autem. Pasażer nie mógł siedzieć obok kierowcy, musiał siadać z tyłu. A my, Gruzini, jesteśmy gościnni, uprzejmi, uwielbiamy się spotykać i spędzać razem mnóstwo czasu. Dlatego początek pandemii był dla nas trudny. W Polsce też to dało mi się we znaki. Cała rodzina została w Gruzji, rozmawialiśmy tylko przez telefon - opowiada Merebaszwili.
- Na szczęście nikt z mojej rodziny nie stracił pracy. Tata buduje farmę niedaleko Tbilisi. To okaz zdrowia, codziennie trenuje, nie muszę się o niego bać. Jednak słyszę od znajomych, że niektórzy zostali bez pracy. Przykro to słyszeć - mówi pomocnik Wisły.
Merebaszwili rozegrał 32 mecze w reprezentacji Gruzji. W swoim kraju jest jednym z najbardziej znanych piłkarzy. - Gruzińskie telewizje często zapraszają mnie do swoich programów. Przed meczem z Koroną Kielce opowiadałem o wznowieniu Ekstraklasy, przygotowaniach do powrotu na boisko i aktualnej sytuacji w Polsce - przyznaje 33-latek.
Gruzini również szykują się do wznowienia swojej ligi. Przed pandemią miejscowi piłkarze zdążyli rozegrać dwie kolejki nowego sezonu. 25 czerwca planują odmrożenie rozgrywek.
Merebaszwili: - Koledzy z Gruzji są już nieco znudzeni przerwą w graniu. Władze ligi decydują się na stopniowe kroki. Najpierw trenowali indywidualnie, potem w małych grupach, a teraz wrócili do zajęć w pełnych składach.
Zagraniczni komentatorzy pod wrażeniem restartu PKO Ekstraklasy
Sebastian Mila: Wychodzę z siebie podczas meczu