La Liga. Marco Asensio. Brylant z Majorki chce wrócić na szczyt

Potrzebował tylko 29 sekund, aby wpisać się na listę strzelców. Marco Asensio wraca do gry po koszmarnej kontuzji więzadeł krzyżowych. Hiszpan udowadnia, że ciągle ma wielki talent.

Jakub Artych
Jakub Artych
Marco Asensio PAP/EPA / JuanJo Martin / Na zdjęciu: Marco Asensio
180 mln euro oferował Liverpool FC za transfer Marco Asensio. Prezydent Florentino Perez bez wahania odrzucił propozycję The Reds, dając do zrozumienia, że wokół Asensio chce budować szkielet drużyny. W wieku 22 lat miał już na koncie dwa zwycięstwa w Lidze Mistrzów oraz kilkanaście meczów w reprezentacji Hiszpanii.

Jego rozwój w znacznym stopniu hamują jednak kontuzje. Pomocnik zerwał więzadła krzyżowe podczas lipcowego spotkania International Champions Cup z Arsenalem. Gdyby nie pandemia COVID-19, sezon 2019/20 miałby całkowicie stracony.

Teraz powoli wraca do zespołu, a w meczu Realu Madryt z Valencią (3:0) udowodnił, iż wciąż ma wielki talent. Potrzebował tylko 29 sekund, aby wpisać się na listę strzelców, a potem zaliczył asystę przy kapitalnej bramce Karima Benzemy. - Stoi za tym dużo ciężkiej pracy - mówił szczęśliwy Marco Asensio.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Bramkarz bohaterem!

Diament z Majorki

Asensio nigdy nie złamały żadne niepowodzenia. Początek miał jak z bajki, urodził się w Palma de Mallorca, w jednym z najbardziej turystycznych miast na świecie. Od początku jednak w głowie miał tylko futbol. Już w wieku ośmiu lat, umiejętnościami przewyższał swoich rówieśników o kilka poziomów.

- On był wyjątkowy, tego nie można było nauczyć się w tak wczesnym wieku - podkreślał Carlos Sureda, dyrektor do spraw szkolenia w Realu Mallorce.

Sureda zwrócił uwagę na ciekawą rzecz. - To trzeba mieć zapisane w swoim kodzie genetycznym. W taki sam sposób funkcjonują dzieci, którym zdarza się z łatwością odróżniać muzyczne nuty. Marco posiadał już wówczas kontrolę nad przestrzenią i grę daleką od powszechnej - opowiadał (za As.com).

Pomocnik skazany był na piłkę. Rodzice wybrali mu imię na cześć Marco van Bastena, byłego wybitnego piłkarza reprezentacji Holandii. Z tego kraju pochodziła właśnie matka Marco. Dzięki temu pomocnik biegle porozumiewa się w języki niderlandzkim, angielskim, hiszpańskim oraz... katalońskim.

Blisko Barcelony

Losy młodego Asensio od zawsze łączyły się właśnie z Katalonią. Jako 9-latek trafił na kilka dni na testy do Espanyolu Barcelona. Tam zaprezentował się ze świetnej strony, dzięki czemu o talencie młodego Marco zrobiło się głośno w całej Hiszpanii.

Jego kolejne lata związane są z rodzinną Majorką. Miał wiele ciekawych ofert, choćby z Premier League, jednak za wszelką cenę chciał zostać na hiszpańskiej wyspie.

W pewnym momencie klub z rodzinnej miejscowości stał się dla niego za mały. W wieku 19 lat Marco musiał wybrać swoją drogę w dorosłe życie. Co ciekawe, początkowo miał trafić do FC Barcelona. Poszło jednak o pieniądze.

- Barca oferowała 2,5 mln euro, a Majorka domagała się minimum czterech - wspominał agent Horacio Gaggioli. Po trzech miesiącach zmienili zdanie, jednak było już za późno. Florentino Perez wykorzystał sytuację i ściągnął go do Realu za 4 mln euro.

- Asensio grał spektakularnie. Już wtedy był świetnym piłkarzem i doskonale pasowałby do Leo Messiego w Barcelonie - dodał.

Ostatecznie Marco trafił do Barcelony, jednak na wypożyczenie z Realu Madryt do Espanyolu. Tam rozegrał 37 meczów, w których zanotował aż 15 asyst. Królewscy po sezonie szybko ściągnęli go do siebie, a Zinedine Zidane oszlifował diament z Balearów. - Wielcy piłkarzy adaptują się do wszystkich pozycji na boisku. A Marco takim jest - mówił "Zizou".

Życie jak nie w Madrycie

Nie wszystko w życiu Marco Asensio układało się jak z bajki. Jego rozwój fizyczny był opóźniony, a w kolejnej fazie wykryto u niego chorobę Osgooda Schlattera. To schorzenie dotyka kolana. Jego brat Igor po latach wspominał męczarnie Marco.

"Kolana były tak zdemolowane, że po większym wysiłku ojciec wchodził na boisko i "na barana" znosił go z murawy. Wieczorami smarował obolałe miejsca maścią i owijał w bandaże, żeby spróbował zasnąć".

Ból był okropny. Młody Asensio każdy mecz w juniorach kończył ze łzami w oczach, a jego kariera stanęła pod dużym znakiem zapytania. - Czasem po meczach nie mogłem chodzić. Bolało mnie tak mocno, że nie byłem w stanie wejść po schodach, więc tata zanosił mnie na rękach prosto do łóżka - tłumaczył Marco.

Gdy wyleczył kolana, życie zadało mu kolejny, dużo mocniejszy cios. Jego mama zmarła na raka. - Była wspaniałą kobietą. Patrząc na to, jakie wartości pozostawiła w swych dzieciach, można zdać sobie sprawę, jaką osobą była w życiu - tłumaczył Gaggioli.

Wrócić na szczyt

Kariera Marco Asensio to prawdziwy Rollercoaster. Po odejściu Zidane'a w 2018 roku stracił swoją wielką moc, a gdy Francuz wrócił do stolicy Hiszpanii, Marco doznał koszmarnej kontuzji więzadeł krzyżowych.

W czwartek wrócił w wielkim stylu. - To było wiele miesięcy ciężkiej pracy. Bardzo cieszę się, że znowu zagrałem, strzeliłem gola, a drużyna wygrała - podkreślał Asensio dla "Movistar+".

- To było wiele emocji i duża satysfakcja. Za powrotem stoi dużo ciężkiej pracy. Najważniejsze, że czuję się dobrze, że wygraliśmy i że jestem gotowy na końcówkę sezonu - dodał pomocnik.

Zobacz także: Wieczysta Kraków - z małego osiedla wielkie sny

Zobacz także: Kamil Grosicki: Byliśmy wtedy naprawdę blisko finału

Czy Marco Asensio wróci do wielkiej formy z 2018 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×