Transfery. Serie A. Arkadiusz Milik numerem jeden na liście życzeń Juventusu Turyn

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ETTORE FERRARI / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
PAP/EPA / ETTORE FERRARI / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
zdjęcie autora artykułu

Juventus Turyn w dalszym ciągu mocno zabiega o Arkadiusza Milika. Nie zmieniła tego nawet zmiana trenera z Maurizio Sarriego na Andreę Pirlo. Włoskie media piszą, że Polak otwiera listę życzeń "Starej Damy".

Czy starania Juventusu Turyn o pozyskanie Arkadiusza Milika znajdą pozytywny finał? Na razie trudno odpowiedzieć na to pytanie. Ustalenia mediów są jednak takie, że działacze "Starej Damy" w dalszym ciągu mocno zabiegają o to, by Polak przeniósł się do Juventusu z SSC Napoli.

Dziennik "la Repubblica" podaje, że Milik otwiera listę życzeń Juventusu. Jest najpoważniejszym kandydatem na zastąpienie Gonzalo Higuaina. Sytuacji nie zmieniło nawet to, że doszło do zmiany na stanowisku szkoleniowca "Starej Damy". Z klubem pożegnał się z Maurizio Sarri, którego zastąpił Andrea Pirlo.

Pojawiały się obawy, że właśnie ta roszada sprawi, że "Juve" przestanie interesować się Milikiem. Portal ilnapolionline.com podkreśla, że absolutnie nic takiego nie ma miejsca. Ekipa z Turynu wciąż nalega na to, by Milik zasilił jej szeregi i szuka porozumienia z SSC Napoli.

Negocjacje z udziałem tych dwóch klubów nie układają się pomyślnie. Neapolitańczycy są pogodzeni z odejściem Milika, ale prezes Aurelio De Laurentiis chce zarobić na jego transferze aż 40 mln euro. Przypomnijmy, że kontrakt Polaka upływa już w czerwcu przyszłego roku.

Mistrzowie Włoch mogą obniżyć tę kwotę za sprawą włączenia do transakcji jednego ze swoich zawodników. Faworytem trenera Napoli Gennaro Gattuso, ma być Federico Bernardeschi.

Czytaj także:

-> 26 przypadków w marokańskim klubie. Mimo to piłkarze muszą grać -> Spartak Moskwa ma dość krzywdzących decyzji. Chce wycofać się z rozgrywek po I kolejce

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!

Źródło artykułu:
Komentarze (0)