Andrzej Niedzielan bywa przesądny

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W minionym sezonie w zespole Ruchu brakowało zawodnika, który byłby typowym łowcą goli. Przy Cichej mają nadzieję, że problem rozwiąże sprowadzenie z Wisły Kraków Andrzeja Niedzielana, który kilka lat temu w barwach Górnika Zabrze w jednej rundzie zdobył piętnaście bramek. Jego trenerem był wtedy... Waldemar Fornalik.

Ostatnie dwa lata to dla Andrzeja Niedzielana czas stracony. - Dlaczego nie wyszło w Wiśle? - zastanawia się napastnik. - Po kontuzji rehabilitowałem się przez siedem miesięcy i trudno było od razu rzucić się w wir walki. Początkowo mały uraz pozostaje w głowie i na pewno ciężko byłoby mi włożyć nogę między Arka Głowackiego i Marcelo. To byłoby małym samobójstwem. Na wszystko potrzeba czasu. W Wiśle nie ma go na odbudowywanie się i dlatego wszystko tak się potoczyło. Teraz nie boję się już o zdrowie i jeśli trzeba to nie będę unikał walki - stwierdził Niedzielan, który nie chce ocenić jednoznacznie, że przejście do Ruchu jest krokiem w tył w jego karierze. - Być może wykonałem krok w tył, bo na pewno do Chorzowa nie przyszedłem ze względu na pieniądze, ale żeby się odbudować i pokazać się z jak najlepszej strony. Na pewno będę chciał pomóc drużynie na tyle na ile będę mógł. To jest mój główny cel na przyszły sezon - zapewnia "Wtorek", który uważa, że na kilka dni przed inauguracją sezonu znajduje się w dobrej formie. - Pod okiem Tomasza Kulawika w zespole Młodej Ekstraklasy Wisły bardzo dobrze przepracowałem okres przygotowawczy. Cały czas myślałem, że wrócę do pierwszej drużyny. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. Jednak powoli przyzwyczajałem się do faktu, że czas na zmianę otoczenia - dodaje autor 33 goli w ekstraklasie, który zapewnił, że z aktualnym mistrzem Polski rozstał się w dobrej atmosferze. - Nigdy nie palę za sobą mostów - zapewnił.

Były reprezentant Polski w lutym skończył 30 lat. Dla piłkarza to doskonały wiek do gry w piłkę. Mimo dłuższej przerwy w regularnej grze na najwyższym poziomie Niedzielan uważa, że w dalszym ciągu stać go na wiele. - Wiem jak o siebie dbać. Waga mi się nie zmienia od kilku lat. Gdybym się źle odżywiał to być może w wieku 30 lat skończyłbym karierę. Jak najbardziej jestem w stanie fizycznie podołać występom w ekstraklasie. Wciąż nie jem smażonego mięsa. To się nie zmienia. Kluby można, ale sposób odżywiania pozostanie ten sam - zapewnia były gracz m.in.Zagłębia Lubin, Górnika Zabrze, Groclinu Dyskobolii, NEC Nijmegen i Wisły Kraków.

Wiele wskazuje na to, że debiut w Ruchu przypadnie 30-letniemu napastnikowi w pojedynku z... Białą gwiazdą. - Mam w Krakowie wielu kolegów, ale jeśli zagram w meczu z Wisłą, to nie będzie to dla mnie szczególny mecz. Najważniejsze dla nas będzie zdobycie w sobotę trzech punktów. - dodaje piłkarz, który oprócz oferty z Chorzowa zastanawiał się nad grą w Łodzi lub na Cyprze. - Z tego co wiem, to mój menedżer rozmawiał z ŁKS. Nie było pewne czy łodzianie otrzymają licencję na grę w ekstraklasie, a Ruch był najkonkretniejszy. Wchodził jeszcze w grę Cypr, ale doszedłem do wniosku, że jeszcze chciałbym pograć w polskiej lidze. Stwierdziłem, że trzeba dać sobie szansę. Niebiescy są dla mnie na dzień dzisiejszy optymalnym klubem. A co będzie w przyszłości to zobaczymy - nie chce wybiegać w przyszłość mający za sobą 87 występów w ekstraklasie piłkarz, który oprócz piłki nożnej lubi samochody, szybką jazdę i Formułę 1. Ponadto "Wtorek" bywa przesądny. - Zawsze drugi wchodzę do szatni i zaczynam ubierać buty od prawego - dodaje ze śmiechem zawodnik. - Nie zdradzę skąd takie przyzwyczajenia. To moja słodka tajemnica - powiedział Niedzielan.

Były napastnik Wisły Kraków podpisał z Ruchem roczny kontrakt z możliwością przedłużenia. - Chcielibyśmy żeby Andrzej wypełnił roczny kontrakt i później być może związał się z Ruchem na dłużej. Życie jednak pokaże co się wydarzy. Mam nadzieję, że Niedzielan będzie wzmocnieniem dla naszej drużyny - podsumowuje dyrektor Ruchu Mirosław Mosór. - Chciałbym żeby w niedługim czasie okazało się, że przyjście do Chorzowa było dla Andrzeja krokiem w przód, a nie w tył - dodaje szkoleniowiec Niebieskich Waldemar Fornalik.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)