Liga Europy. Lech - Standard. Milimetry dzieliły Lecha od czwartego gola

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Mikael Ishak
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Mikael Ishak
zdjęcie autora artykułu

Lech Poznań pokonał w meczu Ligi Europy Standard Liege 3:1. Mało brakowało, a wynik dla "Kolejorza" byłby jeszcze lepszy. Interweniować musiał system "goal line".

Piłkarze Lecha dominowali od samego początku meczu, czego ukoronowaniem były dwa zdobyte gole.

Rywale zdołali się jednak podnieść i zadać cios. Podopieczni Dariusza Żurawia wrócili jednak do swojej gry, a tuż po rozpoczęciu drugiej połowy powiększyli prowadzenie na 3:1.

"Kolejorz" nadal był w natarciu, stwarzał sobie kolejne okazji i był o włos od kolejnych goli. Tak było w 66. minucie.

Zamieszanie pod bramką Standardu próbował wykorzystać Mikael Ishak, który uderzał niemal do pustej bramki. W ostatnim momencie piłkę zdołał wybić Merveille Bope Bokadi. Interwencja była na styku i wzbudziła dużo kontrowersji.

Rozwiano je jednak podczas relacji telewizyjnej, bowiem po krótkim czasie na antenie pojawił się komunikat "no goal" z systemu Goal-Line Technology, który "podpowiada" sędziom w takich trudnych decyzjach.

Zobacz także: Tabela grupy D. Lech Poznań goni czołówkę Wiemy, ile Lech Poznań zarobił dotychczas w rozgrywkach "Co ten gość dodaje do płatków?", czyli Twitter po meczu Lech - Standard

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kompletnie zaskoczył bramkarza. Komentator "odleciał"

Źródło artykułu:
Komentarze (0)