Liga Mistrzów. Bayern Monachium już w 1/8 finału! Robert Lewandowski tchnął życie w mistrza Niemiec

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images /  Matthias Hangst - UEFA / Na zdjęciu: radość piłkarzy Bayernu Monachium
Getty Images / Matthias Hangst - UEFA / Na zdjęciu: radość piłkarzy Bayernu Monachium
zdjęcie autora artykułu

W meczu 4. kolejki Ligi Mistrzów Bayern Monachium pokonał 3:1 Red Bull Salzburg i zagwarantował sobie awans do 1/8 finału. Trzeciego gola w tym sezonie Champions League strzelił Robert Lewandowski.

Obrońca trofeum przedłużył (do 15) rekordową serię zwycięstw w Lidze Mistrzów i zapewnił sobie awans do 1/8 finału, ale przez próg 1/8 finału monachijczycy przeczołgali się w bólach. Po przerwie reprezentacyjnej dopadł ich tzw. wirus FIFA, czego efektem był słabszy występ i strata punktów w sobotnim meczu z Werderem Brema (1:1). Po kilku dniach objawy nie ustąpiły, a wręcz przeciwnie, nasiliły się. Mistrzowie Niemiec mieli jednak Manuela Neuera i Roberta Lewandowskiego - pierwszy podał kolegom tlen, a drugi znalazł remedium na niemoc zespołu.

Zespół Hansiego Flicka nie potrafił narzucić gościom swoich warunków gry i ułożyć sobie meczu po swojemu. Owszem, miał przewagę w posiadaniu piłki, ale - jak rzadko w jego przypadku - nic z tego nie wynikało. W pierwszej połowie celne podania w pole karne Salzburga można było policzyć na palcach obu dłoni, a do 42. minuty Bawarczycy ani razu nie zatrudnili na linii Cicana Stankovicia. W przypadku Bayernu to niecodzienna sytuacja, bo mowa przecież o drużynie, która za kadencji Flicka strzela 3,28 gola na mecz.

Pełne ręce roboty miał za to Neuer, bo jego koledzy z pola w naiwny sposób dawali rywalom szanse na przeprowadzenie kontrataków. W największych opałach kapitan Bayernu był w 15. minucie, kiedy najpierw wyszedł obronną ręką z sytuacji sam na sam z Mergimem Berishą, a po chwili obronił też dobitkę Enocka Mwepu. W 35. minucie jednak nawet on nie miałby nic do powiedzenia, gdyby tylko Dominik Szoboszlai potrafił zachować zimną krew. Węgier stanął oko w oko z Neuerem i miał mnóstwo czasu, by przygotować się do strzału, ale uderzył wysoko nad bramką.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol w III lidze! Strzał piętką, z powietrza!

Udanymi interwencjami Neuer podał Bayernowi tlen, a tuż przed przerwą życie w drużynę tchnął Lewandowski. Polak też długo był cieniem samego siebie. Z jednej strony był odcięty od podań w "16", a z drugiej, kiedy już dostał piłkę w polu karnym, to raz wyrzucił się pod linię końcową, a raz nie potrafi utrzymać się przy piłce. Dopiero w 43. minucie zagrał tak, jak oczekuje się od faworyta plebiscytu FIFA The Best.

Dostał podanie na linii pola karnego, poradził sobie z atakiem obrońcy i piętą odegrał piłkę do Thomasa Muellera, który zatrudnił Stankovicia jako pierwszy w tym meczu. Bramkarz gości obronił strzał, ale wobec dobitki "Lewego", który po podaniu do Muellera poszedł za akcją, był już bezradny.

Tym trafieniem Polak wskoczył na podium strzeleckiej klasyfikacji wszech czasów Ligi Mistrzów (więcej TUTAJ) i spuścił powietrze z rywali. Nawet jeśli w przerwie Jesse Marsch ponownie napompował swój zespół, to tuż po wyjściu z szatni jego pracę zniweczył Kingsley Coman. Francuz uderzył z linii pola karnego, a Maximilian Woeber interweniował tak niefortunnie, że skierował piłkę do siatki.

Samobój Woebera stępił rogi Czerwonym Bykom, a nie rozjuszyła ich nawet czerwień kartki, którą kwadrans później obejrzał Marc Roca. Kilkadziesiąt sekund po wykluczeniu Hiszpana Bayern wyprowadził trzeci cios. Po przechwycie Lucasa Hernandeza w środku pola Lewandowski wyprowadził kontrę, w końcowej fazie której Coman dośrodkował do Leroya Sanego, a ten pokonał Stankovicia głową.

Bayern prowadził 3:0, ale jego najlepszym graczem był Neuer, co mówi wiele o dyspozycji jego kolegów. W 70. minucie kapitan mistrza Niemiec znów błysnął podwójną interwencją po strzałach z bliska Berishy i Mwepu. Ostatnio skapitulował aż 6 razy w meczu Ligi Narodów z Hiszpanią i w środę robił wszystko, by znów nie nadwyrężać pleców, schylając się do siatki po piłkę.

Jego koledzy zadbali jednak o to, by się nie nudził, a w 73. minucie przez zaniechanie doprowadzili nawet do sytuacji, w której nawet on nie miał szans. Pozostawiony bez opieki na piątym metrze Berisha posłał piłkę do bramki między nogami Neuera. Honorowe trafienie było jednak wszystkim, na co było stać w Monachium mistrza Austrii.

Tym zwycięstwem Bayern zagwarantował sobie nie tylko awans do 1/8 finału, ale też pierwsze miejsce w gr. A. Po 4 meczach zespół "Lewego" ma na koncie komplet 12 punktów - 7 więcej od drugiego w tabeli Atletico. Wszyscy rywale Bayernu zachowali szanse na awans do kolejnej fazy.

Bayern Monachium - Red Bull Salzburg 3:1 (1:0) 1:0 - Lewandowski 42' 2:0 - Woeber (sam.) 51' 3:0 - Sane 68' 3:1 - Berisha 73'

Składy:

Bayern: Neuer - Pavard (63' Hernandez), Boateng, Alaba, Richards (79' Martinez) - Roca, Goretzka - Gnabry (62' Sane), Mueller, Coman (79' Costa) - Lewandowski.

Salzburg: Stanković - Kristensen, Ramalho, Woeber, Ulmer - Camara, Junuzović (71' Adeyemi) - Mwepu (71' Ashimeru), Berisha, Szoboszlai (71' Sucić) - Koita.

Żółte kartki: Neuer, Roca (Bayern) - Koita, Camara (Salzburg)

Czerwona kartka: Roca /66' za drugą żółtą/ (Bayern).

Grafika za SofaScore.com:

Źródło artykułu:
Czy Bayern Monachium wygra Ligę Mistrzów po raz drugi z rzędu?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (11)
avatar
AbediPele
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Widać że ich dopadł lekki kryzys ale maszyna RL9 ich uratuje zawsze do spółki z Neuerem.  
Tolek12-toSEBA analfabeta i ameba
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dołącz do akcji usuwania thebilli z SF #tolek12dousuniecia!  
avatar
Pan Jot
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Taka Milikowa bramka, ale zawsze to bramka.  
avatar
jotwu
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz
Dla naszej kadry nie opłaca się strzelać bramek.Dla niemiaszków i owszem.  
avatar
Miglanc667
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
4
5
Odpowiedz
Oczywiście i tradycyjnie - najważniejsza sy-fy'owa wiadomość to awans bayernu i to z wykrzyknikiem. To ja też dam wykrzyknik, a co - ***** bayern!