Taras Romanczuk: Nie chcę patrzeć negatywnie

- Chciałbym skończyć sezon na jednym z pierwszych miejsc - mówi przed startem rundy wiosennej PKO Ekstraklasy Taras Romanczuk. - Mam nadzieję, że uda się zdobyć więcej punktów niż jesienią. Wtedy zobaczymy - dodaje kapitan Jagiellonii Białystok.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Taras Romanczuk, a w tle inni piłkarze Jagiellonii Białystok WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Taras Romanczuk, a w tle inni piłkarze Jagiellonii Białystok
Po rundzie jesiennej Jagiellonia jest 7. w tabeli PKO Ekstraklasy i ma 8 punktów straty do podium. Pierwszy tegoroczny mecz białostoczanie rozegrają w sobotę z Lechią Gdańsk. Początek o godz. 17:30.

Kuba Cimoszko, WP SportoweFakty: To będzie wyjątkowa runda wiosenna. Niezwykle krótka przerwa zimowa i start rozgrywek już w styczniu. Dodając niedługie letnie przygotowania przedsezonowe, wychodzi naprawdę spore wyzwanie dla waszych organizmów.

Taras Romanczuk, kapitan Jagiellonii Białystok: Myślę, że trochę tak. Chociaż wydaje mi się, że w trakcie ostatniego roku już byliśmy dobrze przygotowani. Weźmy choćby ten czas po pierwszej kwarantannie, gdy wznawialiśmy treningi po długiej przerwie i dość szybko byliśmy gotowi do dogrania sezonu. Może więc bardziej skupiłbym się na warunkach atmosferycznych, bo w tej chwili nie wyglądają one zbyt ciekawie (rozmawialiśmy we wtorek, gdy przez Białystok przechodziła śnieżyca - przyp. red.). Wydaje mi się, że to one mogą bardziej zakłócić plany. Choć mam nadzieję, że pogoda dopisze i będzie można grać.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Kiedy kibice wrócą na trybuny? Prezes Animucki zabrał głos

Spojrzałem w terminarz Jagiellonii rozmową i widzę, że czeka was trudny start rundy. 

Nie chcę już na początku patrzeć negatywnie i szukać problemów czy wytłumaczeń. Każdy z nas jest optymistycznie nastawiony do startu rundy i bardziej skupia się już na wyjściu na boisko aniżeli jakichś pobocznych sprawach. Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani i możemy regularnie zdobywać punkty bez względu na przeciwników.

Czyli jest pan zadowolony z zimowych przygotowań?

Tak. Byliśmy w tym samym hotelu co w poprzednich latach, mieliśmy bardzo dobre warunki, boiska były w świetnym stanie. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że mieliśmy tak dużo sparingów w tak krótkim czasie. To jednak było dobre. Mocno popracowaliśmy i uważam, że to był pożytecznie spędzony czas. Oczywiście nie wszystkie mecze kontrolne poszły nam dobrze, bo pojawiły się słabsze momenty. Mieliśmy jednak analizy i trener podpowiadał co możemy zrobić lepiej. Wiemy więc jakie elementy możemy poprawić i ważne, by to wszystko przełożyć teraz na mecze ligowe i dobrze się w nich pokazać.

Na co Bogdan Zając kładł szczególny nacisk podczas obozu? 

Dużo pracowaliśmy nad organizacją gry, by dobrze się bronić i zbyt łatwo nie dopuszczać przeciwnika pod naszą bramkę oraz ograniczyć stwarzanie przez niego sytuacji. Wiedzieliśmy bowiem jakie mieliśmy mankamenty podczas rundy jesiennej, szczególnie w grze defensywnej. Traciliśmy wtedy za dużo goli i chcielibyśmy to poprawić. Myślę, że to był taki główny element.

Jesienią za te często i zbyt łatwo tracone gole spadała na was spora krytyka. Podobnie zresztą jak za brak stabilności w wynikach. Odbijało się to na was?

Cóż... Mamy taki zawód, że nie zawsze zbieramy pochwały. Wiemy o tym, przyzwyczailiśmy się. Trzeba umieć to przyjąć. Na pewno jednak w najbliższych meczach będziemy robić wszystko, by nie było już powodów do krytyki.

Z czego pana zdaniem wynikały te nierówne wyniki w poprzedniej rundzie?

Tak naprawdę nie wiem. Myślę jednak, że trochę było w tym "zasługi" koronawirusa. Niektórzy wypadali z powodu choroby, mnie przecież też ona nie ominęła. Były też kontuzje. Po tym wszystkim potrzeba było czasu na powrót do dobrej dyspozycji fizycznej, cały czas trudno było o mecz w optymalnym składzie. W pewnym momencie trener miał naprawdę spore problemy, by w ogóle zebrać kadrę. Wystarczy przypomnieć, że w pewnym momencie na środku obrony musieli grać Bodvar Bodvarsson czy Ariel Borysiuk. Niemal cały czas potrzebne było kombinowanie i to na pewno w jakimś stopniu utrudniało nam osiągnięcie lepszych rezultatów. Niemniej już nic się nie zmieni, więc trzeba patrzeć przed siebie.

Wspomniał pan o przejściu COVID-19. Jak wypadł pan w konfrontacji z tą chorobą?

Pierwsze dni dały mi trochę w kość. Przez tydzień czułem spadek sił, miałem słabszy organizm, więcej spałem. Na szczęście od początku byłem odizolowany od reszty zespołu i nikomu nie zagrażałem. Później mogłem już wrócić do treningów, ale na początku nie było jeszcze za dobrze. W końcu jednak wróciłem na boisko i zagrałem pierwszy mecz. W kolejnym spotkaniu zaliczyłem już nawet 90 minut, choć w końcówce było naprawdę ciężko...

Bazuje pan na dobrej wydolności i wytrzymałości. Czuł pan znaczny spadek tych atrybutów?

Tak, było widać ślad choroby w płucach. W trakcie pierwszych treningów i meczów czasem "zatykało" mnie, ale też było to zrozumiałe po dwóch tygodniach siedzenia w domu bez wychodzenia na zewnątrz. Niedobór tlenu też musiał zrobić swoje. Na szczęście to już przeszłość.

Epidemia COVID-19 nadal jednak trwa i związane z tym obostrzenia są utrzymywane. Domyślam się, że dla piłkarzy mających dużą część rodziny w innym kraju to szczególnie trudna sytuacja...

To był trudny rok. W trakcie ostatniej przerwy udało mi się jednak pojechać z żoną na Ukrainę i choć nie był to długi okres, to spędziliśmy chociaż te 10 dni z bliskimi. Zresztą nie tylko ja skorzystałem. Jesus Imaz był w Hiszpanii, Bodvar Bodvarsson na Islandii, a Ivan Runje i Jakov Puljić w Chorwacji. Część chłopaków odwiedziła zaś swoje rodziny w Polsce. Dzięki temu można było odpocząć od tego wszystkiego pod względem psychicznym i myślę, że później pomogło nam to w przygotowaniach. Dzięki temu bowiem mieliśmy jeszcze więcej pozytywnej energii.

Dla kibiców Jagiellonii jej zastrzyk dało przedłużenie kontraktów przez Ivana Runje i Martina Pospisila.

To na pewno pozytywna informacja dla nas wszystkich, bo chłopaki nie są w klubie pierwszy rok i dużo dają nam na boisku oraz w szatni. Bardzo się cieszymy z podpisania przez nich nowych kontraktów, ale przede wszystkim jest to dobra wiadomość dla nich samych. Będą spokojniejsi o przyszłość i mam nadzieję, że dadzą z siebie teraz jeszcze więcej aby Jagiellonia osiągnęła jakieś sukcesy w najbliższych latach.

Co chciałby pan osiągnąć z drużyną w tym sezonie?

Chciałbym skończyć sezon na jednym z pierwszych miejsc, ale trzeba patrzeć realnie. Spora część za nami, straciliśmy dużo punktów i to już nie wróci. Choć wszystko nadal jest możliwe. Trzeba ogromnej koncentracji przed każdym z pozostałych meczów, odpowiedniego nastawienia i walki do samego końca. Mam nadzieję, że uda się zdobyć więcej punktów niż jesienią. Wtedy zobaczymy.

Czy Jagiellonia Białystok awansuje do europejskich pucharów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×