Piotr Reiss: Miło się gra widząc tyle koszulek Kolejorza

W sobotę Warta Poznań rozgromiła KSZO Ostrowiec Świętokrzyski aż 6:0, przełamując się tym samym po trzech porażkach z rzędu. Wysokie zwycięstwo poprawiło atmosferę w klubie i dodało zawodnikom wiary w siebie. Zieloni nie popadają jednak w euforię. - W pierwszej kolejce również wysoko wygraliśmy w Lublinie z Motorem, a kolejne mecze szły jak po grudzie - wspomina Piotr Reiss.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Przed sezonem sporo mówiło się o wysokich aspiracjach Warty. Piłkarze starali się hamować entuzjazm co niektórych, ale efektowne zwycięstwo z Motorem Lublin na inaugurację rozgrywek, dawało nadzieję na dobry sezon. Dwa kolejne ligowe mecze sprowadziły poznaniaków na ziemię. Zieloni dwukrotnie przegrali 0:1, najpierw z ŁKS Łódź, a potem z Widzewem Łódź. Na dodatek odpadli z Remes Pucharu Polski, gdzie gorzej wykonywali rzuty karne od piłkarzy Hetmana Zamość. - My przed meczem z KSZO, po trzech porażkach z rzędu, byliśmy pod dużą presją. Chcieliśmy się koniecznie odblokować. Bardzo się cieszymy, bo trzy punkty były nam bardzo potrzebne - mówi Piotr Reiss.

Warta zagrała z KSZO dobre spotkanie i wreszcie była skuteczna, bo wygrała aż 6:0. - Wysoki wynik jest skutkiem dwóch czerwonych kartek dla zawodników z Ostrowca - przyznaje zawodnik poznańskiego klubu. - Pierwsza połowa była nerwowa w naszym wykonaniu, ale udało się strzelić dwie bramki. W drugiej połowie trzecia bramka i czerwona kartka przesądziła losy spotkania. Potem grało nam się łatwo i spokojnie, a KSZO otrzymało kolejną czerwoną kartkę. Byliśmy zespołem lepszym, a gdy graliśmy z przewagą dwóch zawodników, nasza dominacja była wysoka.

Nie można mówić jednak, że gdyby nie czerwone kartki, to Warta nie wygrałaby tego spotkania, bowiem już wcześniej zdobyła dwa gole, bezlitośnie wykorzystując mankamenty w grze beniaminka. - Nie było nam łatwo, bo w początkowej fazie meczu to KSZO opanował środek boiska. Z biegiem czasu przejmowaliśmy jednak inicjatywę na boisku i kilka prostopadłych podań zadecydowało o bramkach. Gole padły po ciekawych akcjach i mogły się podobać - opowiada Reiss.

Były napastnik Lecha zdobył jedną z bramek. Po meczu był bardzo zadowolony, bo na trybunach widział sporo ludzi w barwach jego poprzedniego klubu. Tym razem przyszli oni dopingować zaprzyjaźnione KSZO, ale wcześniej wielu kibiców na stadionie zjawiało się ze względu na ikonę Kolejorza. - Cieszę się z kolejnego gola na własnym boisku i z liczby kibiców, która pojawiła się na stadionie. Żałuję, że nie strzeliłem drugiej bramki po stronie boiska, gdzie siedzieli kibice Lecha, ponieważ podbiegłbym do nich i podziękował, mimo że dopingowali KSZO, bo mi miło się gra widząc tyle koszulek Kolejorza - mówi Reiss.

Pogrom KSZO pozwoli poprawić nastroje w zespole, które po ostatnich porażkach nie były najlepsze. Poznaniacy zdają sobie jednak sprawę, że nie mogą popaść w euforię po tej wygranej. - Wysokie zwycięstwo z KSZO na pewno poprawi atmosferę w klubie, bo ostatnio było bardzo nerwowo. Nie możemy się podniecać i myślę, że trener sprowadzi nas na ziemię. Mam nadzieję, że to będzie przełamanie, ale nie zwariujemy i spokojnie pojedziemy na następne spotkanie - kontynuuje "Rejsik".

W najbliższych dwóch kolejkach Warta zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Płock oraz u siebie z GKS Katowice. Te mecze pokażą, jaka jest rzeczywista siła Zielonych. - Po tym tygodniu będziemy mogli powiedzieć, o co będzie grała Warta w tym sezonie - zakończył Piotr Reiss.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×