Świetnie naoliwiona maszyna, czyli niepokonany LKS Goczałkowice-Zdrój

Zawładnęli trzecią ligą i łatwo nie chcą oddać korony. Nie przez przypadek LKS Goczałkowice-Zdrój to prawdziwy fenomen rozgrywek.

Kamil Sobala
Kamil Sobala
Łukasz Piszczek WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Łukasz Piszczek
Przed startem sezonu LKS Goczałkowice-Zdrój był typowany jako zespół do tego, aby zamieszać w czołówce tabeli, ale nikt nie spodziewał się, że będzie istnym postrachem ligi. Ekipa Łukasza Piszczka jest niepokonana po jedenastu ligowych meczach.

W ostatnim spotkaniu podopieczni Damiana Barona mierzyli się na wyjeździe ze Stalą Brzeg. Mecz był zacięty, ale beniaminek i tak wygrał. Bramkę dla gości strzelił Wojciech Dragon.

LKS jest liderem swojej grupy trzeciej ligi z 31 punktami na koncie. Drużyna z Goczałkowic straciła punkty jedynie w Wodzisławiu Śląskim podczas pojedynku z Odrą. Przy Bogumińskiej padł wówczas remis 1:1. Od tego momentu nikt z ligowych rywali nie zdołał zatrzymać rozpędzone Goczały.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za gol w Polsce! Można oglądać godzinami

- My nie myślimy w ogóle o awansie. Nie wiem, skąd wszystkim wzięło się to w głowie, że pragniemy awansować. My chcemy w tej lidze po prostu zająć wysokie miejsce i od początku sezonu założyliśmy sobie taki cel. Które to będzie miejsce? Zobaczymy - powiedział w sierpniu WP SportoweFakty Piszczek.

Znakomita kompozycja


Drużyna LKS-u głównie opiera się na połączeniu doświadczenia z młodością. Zawodnicy tacy jak Piotr ĆwielongŁukasz Hanzel czy wspomniany wcześniej Piszczek mają swoje obycie z futbolem przenosić na każdy mecz, wspomagając przy tym młodszych zawodników.

Ekipa z Goczałkowic już na poziomie czwartej ligi w sezonie 2019/2020 pokazywała, że tworzy kolektyw, mający swój pomysł na grę. Bez większych problemów rozprawiła się z rywalami o awans i zajęła pierwsze miejsce w tabeli z 31 punkami na koncie (rozegrano tylko 15 kolejek).

Lider słynie z bardzo dobrze spisującej się linii defensywnej. W aktualnym ligowym sezonie stracili zaledwie jedną bramkę. W pozostałych spotkaniach zachowali czyste konto.

Kluczowa postać


Piszczek to bez wątpienia niezwykle ważny element klubu z uzdrowiskowej miejscowości. To właśnie m.in. dzięki niemu LKS zawdzięcza taki rozwój, nie tylko w sferze sportowej, ale także w biznesowej oraz marketingowej. Goczałkowice stały się marką, którą kojarzy każdy piłkarski pasjonata w kraju.

- Ja już karierę zakończyłem. Przyszedłem sobie tutaj do Goczałkowic pograć z chłopakami w piłkę na ciekawym jeszcze poziomie. Także cieszę się, że właśnie mam takie spokojne przejście po mojej profesjonalnej karierze, że mogę jeszcze iść sobie pobiegać aktywnie i też się namęczyć. Wszystko łatwo nie przyjdzie - powiedział we wspomnianej rozmowie "Piszczu".

Były reprezentant Polski pojawiał się czasem na ławce trenerskiej swojego rodzimego klubu jeszcze podczas gry w Borussii Dortmund. Wykorzystywał swój wolny czas, aby pomagać w rozwoju również z poziomu murawy.

Dziś może to czynić już na samym placu gry. Jego wsparcie mentalne jest nieocenione. Podczas spotkań oprócz motywowania kolegów z drużyny można usłyszeć także wiele cennych uwag kierowanych do młodszych zawodników.

Jeszcze niedawno


LKS przez około 12 lat występował w A-klasie. W 2015 roku awansował do klasy okręgowej, a zaledwie dwa lata później zameldował się w czwartej lidze.

Kluczowym momentem w historii klubu z Goczałkowic był sezon 2019/2020. Mierzył się on wtedy o awans z Odrą, Unią Książenice czy drugą drużyną GKS-u Tychy. Zespół nie wszedł w sezon tak dobrze jak się spodziewano. Nie zawsze zgarniał pełną pulę w pierwszy kolejkach. Jednak z meczu na mecz nabierał na sile, wyprzedzając rywali w tabeli.

Ostatecznie drużyna wygrała rozgrywki ligowe, które zakończono wcześniej z powodu pandemii koronawirusa. Jednak czekał ich jeszcze baraż o wyższy szczebel ze zwycięzcą pierwszej grupy śląskiej czwartej ligi. Wyjątkowo tylko jedno spotkanie decydowało o tym, która z ekip awansuje.

W okrzykniętym finale sezonu przyszło im się mierzyć z Szombierkami Bytom. Spotkanie było na tyle wyrównane, że 90 minut nie wyłoniło zwycięscy. Potrzebna więc była dogrywka. Podczas niej Ćwielong strzelił dwie bramki i rozpoczął tym samym nowy rozdział historii klubu z Goczałkowic.


El. MŚ: Znamy sędziego meczu Polska - San Marino
Jest decyzja TVP Sport ws. Macieja Szczęsnego

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×