"Olbrzymi ból". Michniewicz będzie długo o tym pamiętać

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu:  Czesław Michniewicz
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
zdjęcie autora artykułu

- Do prawie 80 minuty byliśmy w grze - nie ukrywa Czesław Michniewicz po meczu Napoli - Legia Warszawa w Lidze Europy. Trener zdradził, co szczególnie go zabolało w czwartkowym spotkaniu.

Od początku spotkania SSC Napoli dominowało w meczu z Legią Warszawa. Gospodarze długo jednak nie potrafili znaleźć sposobu na bardzo dobrze dysponowanego młodego golkipera Cezarego Misztę. Worek z bramkami otworzył się dopiero w ostatnim kwadransie spotkania.

- Z mojej perspektywy ten mecz do prawie 80 minuty wyglądał w taki sposób, że byliśmy w grze - nie ukrywał Czesław Michniewicz na konferencji pomeczowej (cytat za oficjalną stroną Legii).

Napoli ostatecznie wygrało 3:0, ale pierwsza bramka padła dopiero w 76. minucie. Co ciekawe, chwilę wcześniej napastnik Legii, Mahir Emreli, po strzale z dystansu trafił w słupek (więcej o meczu TUTAJ). - Wryły mi się w pamięć momenty, w których straciliśmy gole. Kiedy tracisz bramkę, w momencie gdy możesz ją zdobyć, to czujesz olbrzymi niedosyt i ból (...) Mieliśmy jeszcze swoją szansę, by wyrównać. Wiedzieliśmy, że okazji wiele nie będzie, dwóch najważniejszych nie wykorzystaliśmy. Siedzi to też w głowach zawodników - dodał trener.

Michniewicz wyjawił też, jaki miał zamysł przed meczem z liderem Serie A. - Jak przegrywasz mecz, to nie możesz powiedzieć, że plan był doskonały. Pomysł jednak był dobry. Chcieliśmy wystawić do gry zawodników, którzy dobrze radzą sobie pod presją, na małej przestrzeni. Nie przełożyło się to jednak na wynik - przyznał.

Mimo porażki, Legia pozostaje liderem swojej grupy w Lidze Europy. Stołeczny klub ma 6 punktów po 3 kolejkach - o 2 więcej od Napoli i Leicester i o 3 od Spartaka Moskwa.

Czytaj też"Gdyby nie futbol, siedziałbym w więzieniu". Piłkarz Legii Warszawa o swojej przeszłości

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!

Źródło artykułu: