Ognisko koronawirusa w Liverpoolu jednak nie miało miejsca. "Wiele fałszywie pozytywnych testów"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Joe Prior/Visionhaus / Na zdjęciu: zawodnicy Liverpoolu FC
Getty Images / Joe Prior/Visionhaus / Na zdjęciu: zawodnicy Liverpoolu FC
zdjęcie autora artykułu

Juergen Klopp powiedział, że w jego zespole wcale nie ma wybuchu zakażeń koronawirusem. Wiele testów pokazało fałszywie pozytywny wynik.

W tym artykule dowiesz się o:

Wiele pozytywnych wyników na obecność koronawirusa w organizmach graczy "The Reds" spowodowało przełożenie pierwszego meczu półfinałowego Pucharu Ligi przeciwko Arsenalowi, który miał się odbyć 6 stycznia. Zawodnicy, którzy je uzyskali, nie mogli zagrać także w starciu z Shrewsbury w FA Cup.

Juergen Klopp poinformował jednak, że tylko Trent Alexander-Arnold faktycznie zachorował. Reszta przypadków (Alisson, Roberto Firmino, Joel Matip) była fałszywie pozytywna. W niedzielnym spotkaniu Pucharu Anglii Niemiec musiał więc wystawić czterech nastolatków. - Spisali się naprawdę dobrze - ocenił, cytowany przez "BBC".

Liverpool w środę tymczasowo zamknął swój ośrodek treningowy. Klopp uzyskał pozytywny wynik testu 1 stycznia. Nie był on fałszywy, ale 54-latek zdążył wyzdrowieć i mógł wrócić już do dyrygowania zespołem zza linii bocznej.

Pierwszy mecz z "Kanonierami" jego podopieczni zagrają 13 stycznia na Anfield, a rewanż odbędzie się tydzień później na The Emirates Stadium.

Zobacz też: Cristiano Ronaldo chce zmienić klub? Kataloński dziennik podgrzał atmosferę Co z napastnikiem Manchesteru United? Zadecydował już o swojej przyszłości

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki

Źródło artykułu: