Omikron zbombarduje polski sport? Anglicy pokazali, co trzeba zrobić

4 stycznia w Wielkiej Brytanii zanotowano niechlubny rekord - wykryto prawie 220 tys. przypadków zakażeń koronawirusem. A dzień wcześniej na stadionie Manchesteru United zasiadło ponad 73 tys. widzów. Komplet. Jak to możliwe?

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Cristiano Ronaldo i kibice podczas meczu Manchester United - Wolverhapton, 4 stycznia 2022 Getty Images / Fot. Simon Stacpoole/Offside/Offside via Getty Images / Cristiano Ronaldo i kibice podczas meczu Manchester United - Wolverhapton, 4 stycznia 2022.
Nowy wariant koronawirusa właśnie wdziera się do naszego kraju. Niektórzy mówią, że kolejne dni przyniosą po 100 tys. zakażeń dziennie. Czy to oznacza zamknięcie stadionów i hal dla widzów? Czy rządzący wprowadzą znów twardy lockdown dotyczący polskiego sportu?

W podobnej sytuacji kilka tygodni temu byli Wyspiarze. W połowie grudnia 2021 Omikron zaatakował Wielką Brytanię. W ciągu kilkunastu dni dzienna liczba zakażonych zwiększyła się trzy-, czterokrotnie. Z około 40-50 tysięcy na... ponad 200 tysięcy. Wirusolodzy apelowali o wprowadzenie obostrzeń, które miały uchronić miejscową służbę zdrowia przed przeciążeniem.

Omikron szalał, stadiony wypełnione

Jeżeli oglądaliście w przerwie świąteczno-noworocznej mecze Premier League, to z pewnością macie w pamięci wypełnione trybuny stadionów. Przykład? Spotkanie Manchesteru United z Wolverhampton Wanderers obserwowało na Old Trafford ponad 73 tysięcy widzów. Praktycznie nie było wolnego krzesełka.
Liczba zakażeń koronawirusem w Wielkiej Brytanii. Źródło: JHU CSSE COVID-19 Data. Liczba zakażeń koronawirusem w Wielkiej Brytanii. Źródło: JHU CSSE COVID-19 Data.
Byli tacy, którzy łapali się za głowę. - Koronawirus szaleje, a oni wpuszczają ludzi na stadiony - mówili. - To się źle skończy.

Nie skończyło się źle. Liczba zakażeń już spada (od mniej więcej 10 stycznia nie zanotowano drastycznego zwiększenia poziomu zgonów, a służba zdrowia wytrzymała napływ chorych w szpitalach. Stadiony nie okazały się "bombą z opóźnionym zapłonem".

ZOBACZ WIDEO: Trudne zadanie dla nowego selekcjonera. Engel wskazuje najważniejsze rzeczy do zrobienia

"Nie zablokowaliśmy ludziom prawa"

Jak to możliwe? - Postanowiliśmy, że na stadionach pojawią tylko i wyłącznie osoby zaszczepione lub takie, które mają aktualny i negatywny test na obecność wirusa w organizmie - przyznała brytyjska wiceminister ds. zdrowia, Gillian Keegan.

Rzeczywiście. Brytyjski rząd - widząc nadchodzącą falę - postanowił zapobiec temu, by na trybunach pojawili się ludzie najbardziej narażeni na ciężkie skutki choroby. Niezaszczepieni. Stąd pomysł, aby mecze na żywo oglądali tylko zaszczepieni lub przetestowani.

Taki przepis doskonale się sprawdził. - Nie zablokowaliśmy ludziom ich prawa do obecności na stadionach, a jednocześnie zadbaliśmy o bezpieczeństwo najsłabszych - przekonywał premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson.

Nie można kontrolować polskich kibiców?

PKO Ekstraklasa rozpoczyna rundę wiosenną 4 lutego. Obecnie obowiązujące przepisy mówią, że trybuny mogą być wypełnione do 30 proc. pojemności. Do tego limitu nie wliczają się osoby zaszczepione. Czy w związku z falą Omikrona trybuny w Polsce zostaną całkowicie zamknięte? Na razie Mateusz Morawiecki i Adam Niedzielski nie zdecydowali, ale przecież już w przeszłości tak było. Więc całkiem prawdopodobne, że będzie i teraz.

A czemu nie iść ścieżką brytyjską? Dlaczego nie udostępnić stadionów osobom zaszczepionym? Bo w Polsce jest problem prawny. Był on doskonale widoczny na przykład podczas zawodów Puchar Świata w skokach narciarskich w Wiśle. Organizatorzy nie mogli wymagać od kibiców pokazania paszportu covidowego.

- Nie mamy zgody od Urzędu Ochrony Danych Osobowych na kontrolowanie zaświadczeń o pełnym zaszczepieniu - mówił nam przedstawiciel organizatora, Andrzej Wąsowicz (TUTAJ przeczytasz więcej >>).

Sytuacja bez wyjścia

Do organizatorów list napisał również Rzecznik Praw Obywatelskich, Marcin Wiącek. - Stoję na stanowisku, iż tworzenie różnego rodzaju wydarzeń, które uniemożliwiłyby udział jedynie osobom niezaszczepionym lub ograniczały dostęp osób niezaszczepionych, może prowadzić do naruszenia praw podstawowych i wolności obywateli - można przeczytać w tym dokumencie.

Gdyby wprowadzono teraz - w perspektywie walki z falą spowodowaną Omikronem - rozporządzenie nakazujące pokazanie certyfikatu szczepienia lub negatywnego testu na koronawirusa przed wejściem na stadion (jak w Anglii), niechybnie Wiącek znów skrytykowałby taki pomysł.

No i mamy zamknięte koło. Sytuacja bez wyjścia. To znaczy wyjście jest (odpowiednia ustawa), ale politycy niechętnie postawią na szali stratę poparcia części polskiego społeczeństwa. Tego niezaszczepionego. Przecież to nadal około 40 proc. obywateli.




Czytaj także: Fatalna pomyłka antyszczepionkowców podczas protestów w Poznaniu >> 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×