Legenda Legii broni Artura Boruca. "Tamten przypajacował"

Newspix / LUKASZ GROCHALA / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Artur Boruc
Newspix / LUKASZ GROCHALA / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Artur Boruc

Jacek Kazimierski, były bramkarz Legii, uważa, że Artur Boruc nie powinien otrzymać czerwonej kartki za brzydki faul w meczu z Wartą Poznań (0:1). Kazimierski w bardzo ostrych słowach wypowiada się także na temat całego zespołu mistrza Polski.

Jacek Kazimierski to były kapitan Legii Warszawa, który występował w drużynie dziewięć sezonów w latach 1978-87. Z zespołem sięgnął dwukrotnie po Puchar Polski. Kazimierski wystąpił 23 razy w reprezentacji Polski i wywalczył z kadrą brązowy medal mistrzostw świata w 1982 roku. Później był trenerem bramkarzy w reprezentacji i wiele lat współpracował w kadrze między innymi z Arturem Borucem.

Legia przegrała w niedzielę na własnym boisku z Wartą Poznań (0:1) - po raz czternasty w tym sezonie ekstraklasy. W drugiej połowie Boruc sfaulował Dawida Szymonowicza odpychając go za głowę i obejrzał czerwoną kartkę. Aktualny mistrz Polski jest przedostatni w lidze, traci dwa punkty do bezpiecznego miejsca.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Co pan myśli o sytuacji, w której Artur Boruc otrzymał czerwoną kartkę?

Jacek Kazimierski, były bramkarz Legii: Może i Artur trochę przesadził, ale na boisku zdarzają się różne rzeczy. W zasadzie żadnej krzywdy mu nie zrobił. Są przecież sytuacje, że ktoś komuś wjeżdża dwoma nogami i łamie kości. A tu? Wybryk i już.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?


Kosztowny wybryk.

Ani go Artur nie uderzył, ani nie chciał mu nic zrobić. Tamten trochę "przypajacował". Padł, jakby Artur go znokautował.

Mówi pan o zawodniku Warty Poznań - Dawidzie Szymonowiczu, którego Artur Boruc powalił na murawę odpychając go za głowę.

Tak. Szymonowicz zrobił show i tak wyszło. Wiadomo, w dobie VAR takie zagrania są nie do przyjęcia. Sędziowie mają obowiązek karać po takich akcjach. Dla mnie to jednak przewinienie na żółtą, a nie czerwoną kartkę.

Jak to wszystko wygląda z perspektywy bramkarza?

Artur złapał piłkę, chciał szybko wznowić akcję. Nie było już walki o piłkę, a rywal stanął mu na drodze i przeszkadzał. Legia przegrywała, dążyła do wyrównania i człowiek w takim momencie może nie wytrzymać. Też miałem podobną sytuację podczas kariery. Wtedy złapałem rywala za ucho i mu je wykręciłem. Nie było jednak nawet faulu. Dziś przepisy są bardziej restrykcyjne.

Stara się pan zrozumieć Boruca.

Znam go długo, bywa impulsywny, ale to dobrze. Drużynie jest potrzebny taki gość, a nie jakiś "ciapciak". Artur się stara, zależy mu na wyniku, choć oczywiście przyznaję - jego zachowanie nie było takie, jak trzeba.

Duża krytyka wylała się na bramkarza Legii.

Tak to teraz działa. Artur po powrocie do Legii nie zawalił żadnego gola, bronił bardzo równo, dobrze. Ale powiem panu, że ja na jego miejscu też bym nie wytrzymał. Tu już nie chodzi o atak na rywala. On jest po prostu sfrustrowany, ale proszę mi powiedzieć, jak ma nie być?

To znaczy?

Przyszedł do Legii żeby walczyć o mistrzostwo Polski, a gra w zespole z jakąś bandą przeciętniaków. Gdybym ja był bramkarzem Legii teraz, to 80 procent obecnego składu wyrzuciłbym do rezerw. Ci zawodnicy nie potrafią grać w piłkę. Jak to jest możliwe, żeby na własnym stadionie nie zrobić jednej porządnej akcji? Noż ku... m..., przecież to jest skandal! Kogo oni wzięli do tej drużyny, kto jest za to odpowiedzialny? Pan spojrzy na twarze tych ludzi.

Co pan widzi w oczach piłkarzy?

Oni są cały czas przestraszeni. Przychodzą na boisko po to, żeby rozegrać mecz i jak najszybciej pójść do domu. Nie po to, by wygrać. Rozumiem, można przegrać, ale w taki sposób? Pamiętam swoje czasy. Gdy ktoś przyjeżdżał do nas na Legię, to żeby chociaż zremisować, to musiał mieć albo farta, albo bramkarz rywali musiał mieć "dzień konia". A teraz? Każdy zespół grający w Warszawie przeważa. Ja się boję, że jeżeli Legia dalej będzie się tak prezentować, to spadnie z ekstraklasy.

Liczę te wszystkie wstydliwe porażki przy Łazienkowskiej.... Radomiak (0:3), Warta (0:1), Stal Mielec (1:3) - i każda z tych drużyn bawiła się z Legią. Jak to możliwe? Legia to jest stadion, ludzie, karnety, infrastruktura. A drużyna? Katastrofa.

Najgorsze, że Artur wypadnie na kilka meczów za ten faul. A jego zmiennicy są teraz za słabi.

Widzi pan choćby jednego lidera w Legii?

Pan chyba żartuje. Liderem jest zawodnik, który dobrze gra w piłkę, przewyższa resztę umiejętnościami, potrafi tchnąć wiarę w zespół w trudnym momencie. Legia nie robi akcji. Wymienia piłkę wszerz, oni podają sobie do środka, do boku i tracą piłkę. Gole strzelają przypadkiem, a później murują własną bramkę. To pomysł na przetrwanie.

Zawodnicy nie mają szybkości, nie potrafią wygrać akcji 1 na 1. Nie da się na to patrzeć, krew mnie zalewa. Zastanawiam się nad tym Pekhartem - co to za piłkarz? On się boi mieć sytuację pod bramką, bo wie, że może jej nie wykorzystać. Ma cykora.

Zakończymy trochę bardziej pozytywnie?

Mam nadzieję, że będzie lepiej, ale fakty są takie, że w Legii nie ma dobrego piłkarza. Wszyscy prezentują ten sam niski poziom. Nie chce się już pastwić nad obecnymi zawodnikami Legii. Są przeciętni, nie umieją, ale mam pytanie do ludzi z zarządu - kto ich wziął do klubu?

Krótka przerwa i znowu w drogę. Czesław Michniewicz poszukuje konkretnego gracza
Szok w stolicy! Legia Warszawa przegrała i zostaje w strefie spadkowej

Źródło artykułu: