Mircea Lucescu dziewięć razy sięgał po mistrzostwo Ukrainy (8 razy z Szachtarem, raz z Dynamem), siedem razy triumfował w Pucharze Ukrainy (6-1) i ośmiokrotnie sięgał po Superpuchar kraju (7-1). To wszystko oczywiście jako trener.
Najpierw Rumun święcił wielkie triumfy z klubem z Doniecka, a od lata 2020 roku jest szkoleniowcem Dynama Kijów.
Choć określenie "jest" nie do końca oddaje rzeczywistość. Barbarzyńska napaść Rosji na Ukrainę sprawiła, że futbol w zaatakowanym kraju zamarł.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kobiety nie potrafią strzelać? Po tym filmie zmienisz zdanie
Lucescu, nie bez przeszkód, wrócił do Rumunii, choć nie traci nadziei, iż jeszcze uda mu się popracować w Ukrainie. Słynny Rumun, jeśli chodzi o wojnę, nie przebiera w słowach. Ale uważa też, że rosyjskich sportowców nie można zrównywać z armią, Putinem czy oligarchami.
Z Mirceą Lucescu rozmawialiśmy też o Benjaminie Verbiciu, jego podopiecznym z Dynama Kijów, który właśnie podpisał kontrakt z Legią.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Zacznijmy od czegoś pozytywnego. Benjamin Verbić, pański podopieczny z Dynama Kijów, podpisał umowę z Legią. To zaskoczenie dla pana?
Mircea Lucescu, były trener Interu, Galatasaray, Szachtara, reprezentacji Rumunii i Turcji, obecnie szkoleniowiec Dynama Kijów: Nie, nie jestem tym zaskoczony. Rozmawiałem z nim ostatnio... Cieszę się, że podpisał umowę z Legią, bo jestem zadowolony, gdy moi piłkarze znajdują kluby w tym momencie. Futbol to ich praca, pasja, życie. Dlatego powinni mieć możliwość kontynuowania kariery. Niestety, nie każdy piłkarz Dynama czy szerzej, z ligi ukraińskiej, ma możliwość gry, a nawet treningów. Ale wracając do Verbicia. To dobry ruch ze strony Legii. Verbić może bardzo pomóc temu klubowi. Jest świetnym dryblerem, potrafi kreować, może dać bardzo dobre podanie, strzela gole.
Ale pan za często z niego nie korzystał jako trener Dynama Kijów.
Jednak w tym przypadku sporą rolę odegrały jego kontuzje. Tu nie chodziło o to, że nie miał odpowiednich umiejętności, a właśnie o to, że trapiły go urazy. Za mojej kadencji miał dwa, a jeden z nich wyłączył go z gry na kilka miesięcy. Ale gdy mógł grać, to miał w Dynamie dobry okres.
Nie unikniemy w trakcie tej rozmowy tematu wojny. Przez wiele lat, również ostatnio, pracował pan w Ukrainie. Jak pan patrzy na to, co się tam dzieje?
To, co się dzieje w Ukrainie, to kryminał. Putin jest kryminalistą. Ta wojna jest barbarzyństwem. Widzimy umierające dzieci, kobiety. Szpitale i budynki cywilne są bombardowane. To jest coś niewyobrażalnego. Cały świat musi teraz wesprzeć Ukrainę. Powtarzam: Putin jest kryminalistą, a to, co cię dzieje w Ukrainie, przechodzi najgorsze wyobrażenia. Wyjechałem do Rumunii, ale wciąż staram się pomagać na różne sposoby, również moim piłkarzom, z którymi jestem w kontakcie.
Pracował pan tyle lat w Doniecku, a ostatnio w Kijowie. Spodziewał się, że dojdzie do czegoś takiego?
Nie, absolutnie się nie spodziewałem. To znaczy, można było przypuszczać, że coś się wydarzy, ale raczej w regionie donieckim, ługańskim… Nigdy nie przypuszczałbym, że Kijów i inne ukraińskie miasta będą bombardowane, a niektóre wręcz zrównane z ziemią.
Dlatego mówię, że to wszystko jest barbarzyństwem. Pamiętam moje lata pracy w Szachtarze. Mieliśmy tam wiele narodowości, oczywiście również Rosjan i Ukraińców. Nie było żadnego problemu. Pracowaliśmy razem w klubie, a ci piłkarze byli kolegami też poza boiskiem. A teraz jesteśmy świadkami tak szalonych rzeczy. Ciężko się z tym pogodzić.
Polska pomaga Ukrainie na wielu frontach. We wtorek premier Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński, jeden z najważniejszych polskich polityków, wybrali się do Kijowa. Niektórzy mówią, że to odważny krok.
To bardzo odważny krok. I niezwykle istotny gest. W mojej opinii to, co zrobili polscy politycy, było fantastyczne. Powtarzam: fantastyczne! Wszyscy powinni iść śladami Polski. Nie tylko mówić, ale pomagać. Realnie pomagać. Więcej i więcej. Słowa już teraz nie wystarczą. Nie zapominajmy o jednym: w tym momencie Ukraina walczy nie tylko o swoją wolność. Walczy o wolność Europy!
Agresja na Ukrainę spowodowała nałożenie na Rosję wielu sankcji.
Według mnie sankcje nałożone na Rosję powinny być jeszcze surowsze. Rosja musi poczuć na swojej skórze gniew świata za to, co robi Ukrainie. Ale wierzę w sens sankcji przede wszystkim na polu militarnym, ekonomicznym i politycznym. Dla mnie świat sportu to jednak coś innego. Jestem człowiekiem, który kocha sport całym sercem. I będę bronił jego idei.
To znaczy?
Sport oznacza rywalizację, ale przede wszystkim przyjaźń. Dzięki sportowi ludzie stają się przyjaciółmi, skracają do siebie dystans. Za pośrednictwem sportu można propagować dobre wzorce. Mamy wielu rosyjskich sportowców, którzy są medalistami, mistrzami świata... Według mnie nie powinniśmy ich zrównywać z rosyjską armią w Ukrainie, z rosyjskimi oligarchami, wreszcie z samym Putinem.
Spójrzmy na świat tenisa. Rosjanie wciąż mogą w nim brać udział, indywidualnie. Może to jest odpowiednia droga? Bo w innych dziedzinach, tych, o których wspomniałem, sankcje dla Rosji powinny być jeszcze mocniejsze niż te, z którymi mamy do czynienia w tym momencie.
No tak, ale widzieliśmy też straszne obrazki z rosyjskiego świata sportu. Gimnastyk stojący na dekoracji medalowej ze znakiem "Z", symbolizującym agresję na Ukrainę, czy hokeiści ustawiający się w ten znak przed meczem ligi rosyjskiej.
Tak, to było okropne, przerażające. Ale właśnie taki jest wpływ rosyjskiej propagandy na nich. Wciąż uważam, że rosyjscy sportowcy mogą tu mieć pozytywną rolę do odegrania.
Jeśli występują poza Rosją, to przecież widzą, co w innych krajach mówi się o Rosji. Przebywając w danym państwie, taki sportowiec ogląda straszne obrazy z Ukrainy w telewizji kraju, w którym jest w danym momencie. I może potem, po powrocie do Rosji, przekaże znajomym, bliskich, przyjaciołom, co świat sądzi o rosyjskiej inwazji.
A jeśli mówimy o sportowcach. Sprawa niezwykle ważna: ukraińscy sportowcy muszą mieć możliwość kontynuowania kariery. Na przykład barażowy mecz Szkocja - Ukraina. Przełożono go, co oczywiste, na czerwiec. A dla mnie byłoby piękne, gdyby na koniec to właśnie Ukraina awansowała na mistrzostwa świata. To byłoby dla nich światełko w tych mrocznych czasach. Trzymam za to mocno kciuki.
Skoro rozmawiamy o sankcjach. Polska odmówiła gry przeciw Rosji w półfinale barażu mistrzostw świata, nie tylko na jej terytorium, ale i na każdym innym. Następnie UEFA i FIFA zawiesiły rosyjskie drużyny. To prawidłowa decyzja?
Tak, w tym przypadku prawidłowa. Futbol potrzebuje pokoju. Żeby grać w piłkę, dookoła nie może być wojny. Zatem Polska podjęła właściwą decyzję. Ciężko sobie wyobrazić, aby w obecnych okolicznościach Polska czy jakikolwiek inny zespół zagrał przeciw Rosji.
A wierzy pan, że wróci jeszcze na Ukrainę jako trener?
Mam taką nadzieję. Wierzę w to. Jestem absolutnie przeciwny tej wojnie. Jestem zdruzgotany tym, co ta wojna przyniosła Ukrainie. To straszne, to musi być powstrzymane. Putin i otaczający go ludzie muszą odpowiedzieć za los, który zgotowali Ukrainie.
Mam nadzieję, że Ukraina wygra tę wojnę. Z pomocą innych krajów, bo tego właśnie ten kraj teraz bardzo potrzebuje. Mój przekaz do świata jest jasny: weźcie przykład z Polski. Pomóżcie Ukrainie tak, jak tylko możecie. A Polacy? Chylę przed wami czoła!
Grecy w szoku po transferze Krychowiaka. "To niemożliwe"
Lewandowski nie zagra ze Szkocją? Tak sugeruje Michniewicz