Postawa Polaków budzi szacunek. Włosi mówią: Jesteście fantastyczni
Karetka, której zakup w większości sfinansował reprezentant kraju Kamil Glik, uratowała już dziesięć osób. Niedawno do Polski przyjechała nią kobieta, która wyskoczyła z okna bombardowanego bloku.
To Marta Glik podsunęła Kamilowi pomysł zakupu karetki. - Jedna z koleżanek opowiadała mi, że jej brat jest ratownikiem medycznym i niedawno przywiózł bliźniaki z Ukrainy do Polski - opowiada nam Marta Glik. - Wspominała, że brat chciałby to robić częściej, ale szpital nie może udostępnić mu na stałe auta. Zaczęłyśmy kombinować i postanowiłyśmy zrobić zbiórkę na karetkę. Pomyślałam wtedy, że może Kamil zgodziłby się nam pomóc. Mąż pokrył 85 procent całej kwoty. Do zakupu karetki dołożyła się również cała społeczność szkoły, do której chodzą dzieci koleżanki (British International School of Gdańsk - przyp. red). Zebrane pieniądze przelaliśmy na konto fundacji Sentio, która sfinalizowała zakup samochodu - mówi Marta Glik.
Uratowali 10 osób
Karetka, która kursuje z Polski pod Lwów, a czasem i nawet 200 kilometrów dalej, uratowała już dziesięć osób. - Ostatnio wieźliśmy do Polski kobietę, która jest sparaliżowana od pasa w dół. Wyskoczyła z okna, gdy pocisk uderzył w jej blok. Jest już na szczęście bezpieczna w Polsce i znajduje się pod obserwacją specjalistów - komentuje Marta Glik.
Kamil Glik przebywa obecnie na zgrupowaniu reprezentacji w Polsce. W marcu nasza kadra rozegra dwa mecze: w najbliższy czwartek towarzyski ze Szkocją na wyjeździe, a następnie we wtorek bardzo ważne spotkanie barażowe o awans na mistrzostwa świata w Katarze. Teraz wszystkie sprawy organizacyjne pilotuje żona piłkarza.
Marta Glik razem z fundacją "Sentio" wyposaża karetkę w jeszcze lepszy sprzęt. Mówi nam również, że po wojnie auto zostanie przekazane do użytku dla hospicjum. Marta Glik nawiązała również kontakt ze szpitalem z Kijowa. - Prawdopodobnie nasz kierowca, Kryspin Dzwonek, niesamowicie bohaterski człowiek poświęcający swoje życie, wybierze się również tam - komentuje nasza rozmówczyni.
Małżeństwo korzysta między innymi z pomocy ludzi ze środowiska piłkarskiego. - Nasz kolega ma szpital onkologiczny w Radomiu, dzięki czemu mogliśmy skierować tam dziewczynkę z nowotworem - podaje kolejny przykład żona reprezentanta Polski.
- Teraz możemy skorzystać ze wszystkich znajomości wyniesionych ze świata piłki. Już nie po to, by sprezentować komuś koszulkę piłkarską, a uratować życie - tłumaczy.
Ciepłe słowa o Polakach
W Warszawie powstaje też świetlica dla dzieci z Ukrainy. - Z Fundacją "Sentio", której jestem ambasadorką, na dniach uruchomimy zbiórkę na potrzebne akcesoria. Ja i Kamil udostępnimy link do zbiórki w swoich mediach społecznościowych - kontynuuje. - Uważam, że w grupie siła. Jestem dumna z tego, jak Polacy pomagają. We Włoszech słyszę na każdym kroku: "Wy, Polacy, jesteście fantastyczni". Wszyscy podziwiają postawę naszych obywateli - opowiada.
Dziwne pytania
Co jednak martwi, nie wszyscy Włosi zdają sobie sprawę, co dzieje się na wschodzie Europy.
- Sporo osób jest nieświadomych. Współczują, ale... na przykład pytają, czy nie boję się jechać do Polski. Dużo Włochów uważa, że przedłużająca się wojna jest winą Ukrainy, bo powinna się poddać i ją zakończyć. Włosi żyją trochę swoim życiem, nie rozumieją do końca tematu - opowiada Marta Glik.
Rodzina Glików od początku mocno przejęła się wydarzeniami u naszych sąsiadów. Kamil Glik jako pierwszy z zawodników reprezentacji pokazał publicznie w swoich mediach społecznościowych, że solidaryzuje się z Ukrainą.
- Ja nie spałam przez pierwsze cztery noce. Siedziałam i płakałam, nie mogłam zrozumieć zła tego człowieka. Jak bezprawnie atakuje dzieci, rodziny. I chce zabrać coś, co nie jest jego - przyznaje Marta Glik.Najpierw palec, później ząb
Marta Glik będzie z dziećmi na Stadionie Śląskim w Chorzowie w najbliższy wtorek (29.03). Mało brakowało, a w tym meczu mógł nie zagrać jej mąż - filar obrony naszej drużyny. W meczu ligowym Benevento Calcio Kamil Glik został kopnięty w twarz i stracił kawałek zęba (zdjęcia TUTAJ).
- Zapowiadało się, że będzie gorzej, ale Kamil jest niezniszczalny - uśmiecha się nasza rozmówczyni. - Całe szczęście, że skończyło się na jednym zębie, był w połowie złamany. Drugi był uszkodzony i dentyści wstawili go z powrotem na miejsce. Teraz Kamil musi grać w nakładce na zęby. Będzie to dla niego małe utrudnienie, nakładka trochę przeszkadza w przełykaniu śliny i w komunikacji, ale da radę - puszcza oko.
Po czwarty awans z rzędu
Pod koniec marca okaże się, czy reprezentacja Polski zagra w czwartym dużym turnieju z rzędu. W najbliższy wtorek nasi piłkarze powalczą o awans na mistrzostwa świata 2022 ze zwycięzcą pary Szwecja - Czechy.
Była gwiazda Legii o meczu Rosja - Polska. "Popieram was"
Kamil Grosicki emocjonalnie o powrocie do reprezentacji. "Nie było innej opcji"