Były trener Nafciarzy, Bogdan Zajączkowski w zarządzie klubu z Płocka nie zagrzał miejsca zbyt długo. Po zaledwie miesiącu od objęcia stanowiska rada nadzorcza przegłosowała jednogłośnie odwołanie go z funkcji wiceprezesa. Klub nie podał powodów takiej decyzji, sam zainteresowany również milczy w tym temacie, nie ukrywa jednak, iż ta decyzja nie była dla niego zaskoczeniem.
W ostatnim czasie po słabych wynikach szczypiornistów i fali krytyki do dymisji podał się duński trener Flemming Oliver Jensen. Klub przychylił się do wniosku szkoleniowca i prowadzenie drużyny powierzył tymczasowo dotychczasowemu drugiemu trenerowi, Arturowi Góralowi. Bogdan Zajączkowski zapewnia, iż nie był on przeciwnikiem duńskiej myśli szkoleniowej.
- Nie chciałbym, żeby mnie kojarzono z dymisją Olivera Jensena, bo wiem, że wiele osób uważa, że miałem w tym swój udział. Każdy przecież widział, że wyniki są złe i uważam, że decyzja o zmianie szkoleniowca powinna być podjęta wcześniej. Ale dopiero czas pokaże, czy odejście Jensena było dobre czy złe - podkreśla na łamach Gazety Wyborczej były wiceprezes.
- Ale jeszcze zanim podał się do dymisji rozmawiałem z nim i mówił mi: - Do zobaczenia na treningu. Owszem, była duża krytyka pod jego adresem, ale w takiej sytuacji trzeba pracować podwójnie mocno, a nie uciekać - dodaje Zajączkowski.
Był już trener Wisły Płock, Flemming Oliver Jensen w opublikowanym nie tak dawno na łamach portalu SportoweFakty.pl oświadczeniu podkreśla, iż wiceprezes nie był mu przychylny.
- Dziękuję za współpracę zarządowi, z wyjątkiem jednego wiceprezesa. Ponadto pragnę podziękować i pożegnać się z całym sztabem osób skupionych wokół drużyny, gdyż dzięki nim będę miał wiele miłych wspomnień. Chodzi o Artura Górala, Mariusza Jaroszewskiego, Michała Dolnego oraz Grzegorza Markiewicza! Osobiste podziękowania kieruję dla Łukasza Szczuckiego, mam nadzieję, że wizja będzie wypełniona - oświadczył były trener wicemistrzów Polski.