Wszystko ma swój czas - rozmowa z Markiem Szperą, rozgrywającym BRW Stali Mielec

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wychowanek Ostrovii Ostrów Wlkp. coraz śmielej poczyna sobie na boiskach SuperLigi. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marek Szpera opowiada o medalowych szansach Stali, powołaniu do reprezentacji i swoim największym marzeniu.

Tomasz Czarnota: Spodziewał się Pan przed sezonem, że na obecnym etapie rozgrywek będziecie wśród głównych kandydatów do zajęcia trzeciego miejsca na zakończenie fazy zasadniczej?

Marek Szpera: Aż tak optymistycznych przypuszczeń nie snułem, dlatego tym bardziej cała obecna sytuacja mnie cieszy. Zakwalifikowanie się do play-off było dla Stali priorytetowe, a teraz, kiedy sztuka ta na pewno się udała chcemy dążyć do kolejnych, zdecydowanie bardziej znaczących osiągnięć. Skoro pojawia się szansa - postaramy się ją maksymalnie wykorzystać.

Niezwykle rzadko zdarza się jednak w zawodowym sporcie, aby beniaminek radził sobie tak wyśmienicie...

- Myślę, że główny powód naszej dobrej dyspozycji tkwi w praktycznie niezmienionym składzie. Przed sezonem w SuperLidze doszło do Mielca trzech nowych zawodników, ale szybko się zaaklimatyzowali i zrozumieli, czego wymaga trener Skutnik. Dodatkowo niemal cały trzon zespołu z poprzedniego roku spędzonego w niższej klasie rozgrywkowej pozostał. System taktyczny, prowadzenie gry itp. udało się nam w pełni wyszlifować na boiskach I ligi. Teraz przynosi to tylko pozytywne skutki.

Droga do medalu mistrzostw Polski jest jednak jeszcze dość długa i kręta. Rozmawiacie między sobą w szatni o szansach na sprawienie tak ogromnej niespodzianki?

- Zawsze skupiamy się przede wszystkim na każdym kolejnym meczu, chociaż przyznaję - taki temat został już nie raz poruszony. Żeby poważnie zacząć myśleć o podium musimy najpierw przeskoczyć pierwszą fazę play-off, a dopiero za kilka tygodni wiadome będzie kto stanie na naszej drodze. Wtedy będziemy mogli w jakiś sposób zweryfikować plany.

Kluczowe może zatem okazać się zaległe spotkanie z Azotami Puławy?

- Cały czas pamiętamy porażkę we własnej hali. Do Puław jedziemy mocno zmobilizowani i zamierzamy przywieźć do Mielca dwa punkty.

Pana potencjał i umiejętności znowu przekonały sztab szkoleniowy kadry B do powołania. To chyba miłe uczucie?

- Oczywiście. Będę chciał ten okres na zgrupowaniu rozpoczynającym się w najbliższy poniedziałek spędzić jak najlepiej. Na pewno marzeniem każdego zawodnika są występy w pierwszej reprezentacji, jednak wszystko ma swój czas i lepiej do pewnych rzeczy dochodzić metodą małych kroczków.

Marek Szpera

Co w takim razie ma do poprawy w swojej grze Marek Szpera?

- Przede wszystkim muszę nabrać większej masy mięśniowej i siły, bo w piłce ręcznej warunki fizyczne często stanowią olbrzymią przewagę.

Swoją przygodę ze szczypiorniakiem rozpoczął Pan w Ostrovii, która wypuściła w świat braci Lijewskich, czy Bartłomieja Jaszkę. Chciałby Pan dorównać osiągnięciom swoich "kolegów" z macierzystego klubu?

- Po to się trenuje, żeby podwyższać swoje umiejętności, a co za tym idzie prezentować lepszy poziom sportowy. Zobaczymy, co czas przyniesie. Wspomniani zawodnicy są bez wątpienia jednymi z najlepszych w Europie, a ja spokojnie zamierzać walczyć o swoje.

Co takiego jest w Ostrowie, że co chwilę słyszymy o kolejnych, wypływających na szersze wody w rozgrywkach seniorskich wychowankach klubu?

- Sukces leży w systemie szkoleniowym, który rozpoczyna się już w czwartej klasie szkoły podstawowej. Odpowiednie prowadzenie młodych adeptów i zaszczepienie w nich pasji do piłki ręcznej jest niezwykle istotne. Niebagatelną rolę odgrywają tu także wysokiej klasy szkoleniowcy.

Do zakończenia sezonu pozostało jeszcze trochę czasu. Mimo to zastanawiał się Pan już nad swoją najbliższą sportową przyszłością?

- Póki co mam ważny kontrakt ze Stalą Mielec i nigdzie się nie wybieram, więc w przyszłym roku prawdopodobnie zostanę na Podkarpaciu. Bardzo dobrze się tu czuję. Oczywiście, gdyby pojawiała się jakaś naprawdę ciekawa oferta to grzechem byłoby odmówić. Moim celem są występy w Bundeslidze, ale na razie to tylko olbrzymie, niedoścignione marzenie.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)