Krzysztof Lijewski: Jesteśmy bardzo dobrymi uczniami

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- W sytuacji, kiedy drużyna bardzo ciężko pracuje na rzut karny, trzeba go po prostu zamieniać na bramki - mówił po meczu ze Słowenią Krzysztof Lijewski.

Po tym, jak w środę biało-czerwoni zaserwowali kibicom dreszczowiec bez szczęśliwego zakończenia, sobotnim, rewanżowym spotkaniem ze Słowenią, udowodnili, że wciąż potrafią wygrywać. Patrząc na ich grę, zwłaszcza w drugiej części meczu niejeden z kibiców zastanawiał się na pewno, dlaczego polski zespół nie prezentował się tak w Lublanie? - Nie pojechaliśmy przecież do Słowenii żeby przegrać tamto spotkanie. To tylko sport, można przecież osiągnąć każdy rezultat - wygrać, przegrać, zremisować. Cieszę się, że podnieśliśmy się po tej porażce, i że udało nam się dziś wygrać - podkreślał po meczu Krzysztof Lijewski. - W Lublanie graliśmy nie tylko przeciwko reprezentacji Słowenii, ale i przeciw pełnej hali kibiców. W dodatku sędziowie nie do końca byli tam skoncentrowani na swojej pracy, więc ten wynik mógł być inny. Grając u siebie pokazaliśmy, że potrafimy zagrać lepiej.

Fotorelacja z Zielonej Góry - foto.sportowefakty.pl

Mimo że obraz gry podopiecznych trenera Wenty wyglądał dziś dużo lepiej, wciąż sporo problemów sprawiały biało - czerwonym rzuty w sytuacji jeden na jednego. - Nie możemy zapomnieć, że tam stoi bramkarz, który robi wszystko, żeby te piłki łapać - zauważa Lijewski. - Na tym polega przecież jego praca. Pokazał dziś, że zna się na swoim fachu. Z drugiej strony, w sytuacji, kiedy drużyna bardzo ciężko pracuje na rzut karny, trzeba go po prostu zamieniać na bramki.

Przed sobotnim meczem szkoleniowiec polskich szczypiornistów podkreślał, że kluczem do zwycięstwa będzie poprawienie współpracy dwójek w obronie, które zapewni skuteczne wyeliminowanie z gry Urosa Zormana. Słoweniec, który broni aktualnie barw drużyny z Kielc, nie miał w tym spotkaniu zbyt wiele do powiedzenia. - Czyli, jak widać, jesteśmy bardzo dobrymi uczniami i poprawnie odrobiliśmy zadanie domowe - śmiał się po meczu Krzysztof Lijewski.

Lijewski, który wraca do gry po kontuzji braku, zdobył w Zielonej Górze dwie bramki. Jak sam podkreśla wciąż brakuje mu zdecydowania i pewności siebie. - To chyba wynika z tego, że przez tak długi okres czasu miałem rozbrat z piłką - przyznaje. - Brakuje mi grania, grania i jeszcze raz grania, powtarzania pewnych nawyków, które się wcześniej wyrabiało. Wiadomo, że nie wróci to w ciągu kilku dni, więc nie pozostaje nic innego, jak cierpliwie poczekać.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)