Tworzymy wielowarstwową Akademię Piłki Ręcznej - rozmowa z Arturem Siódmiakiem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Artur Siódmiak zakończył już karierę sportową. Nie oznacza to jednak, że kończy on swoją przygodę z piłką ręczną. Planuje otworzyć w całym kraju sieć Akademii Piłki Ręcznej dla dzieci.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Gałęzewski: Definitywnie zakończyłeś już karierę sportową? Artur Siódmiak: Jeśli chodzi o profesjonalny sport to tak, natomiast jeśli chodzi o aktywne spędzanie czasu to nie licz na to. Regularnie gram w piłkę nożną z kolegami oraz w streetballa z synem. Poza tym mam ambicje wystartować w Triathlon Gdańsk. Nie odchodzisz jednak od piłki ręcznej? - Piłka ręczna zawsze będzie mi bliska. I choć nie biegam już po boisku, to realizuję swoje marzenia w ramach projektu Akademii Piłki Ręcznej wykorzystując zdobytą wiedzę i doświadczenie z boiska. Jak ma wyglądać ten projekt? - Przez ostatni rok zastanawiałem się nad swoją przyszłością po powrocie do kraju. Uważam, że jest nisza jeśli chodzi o szkolenie tych najmłodszych. Mam tu na myśli już dzieci w wieku pięciu lat. Przez wiele lat będąc w Szwajcarii i Niemczech obserwowałem właśnie takie systemy szkolenia młodych zawodników i stwierdziłem, że chciałbym zaadoptować je w naszym kraju. Stąd pomysł utworzenia Akademii Piłki Ręcznej, która traktuje wielowarstwowo aspekt szkolenia i popularyzacji tej dyscypliny. Byłaby ona dwuetapowa. Jakie byłyby to etapy? - Pierwszym etapem projektu są campy czyli ciekawa forma zajęć z dziećmi w postaci zabawy w piłkę ręczną. Tu spotkania ze mną będą miały charakter pogadanek, gier i zabaw, a także promocji zdrowego stylu życia. Uważam, że w dzisiejszych czasach mamy deficyt autorytetów. Dzieci przy komputerach pasjonują się - nie zawsze wartościowymi - idolami jedząc niezdrowe przekąski. Osiągnięcia reprezentacji Polski w piłce ręcznej, moi koledzy z drużyny uczestniczący w campach to doskonałe narzędzie do wskazywania drogi rozwoju i kształtowania charakterów. Te imprezy mają pokazywać szczypiorniaka w atrakcyjnej, festynowej postaci, z nagrodami i zdjęciami. Kolejną warstwą będą regularne zajęcia dla dzieci na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjalnej. Akademia realizować będzie proces treningowy w ramach nowatorskiego programu wzorowanego na modelach: duńskim i niemieckim. Jest już dopięte źródło finansowania? - Rozmawiamy z wieloma partnerami. Projekt Akademii Piłki Ręcznej to żywy organizm i nie chciałbym na tym etapie informować opinię publiczną o prowadzonych rozmowach. Uzyskaliśmy życzliwość od ZPRP oraz od Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie, a jeśli chodzi o miasta, to od Warszawy i Gdańska, które wczuwają się w misję przeze mnie proponowaną. Rozmowy z zainteresowanymi podmiotami są prowadzone w różnych obszarach. Akademia jest czymś, co pozwala też na promocję małej miejscowości, dlatego wychodzimy również do nich. Wystarczy hala, w której można grać. To nie może dotykać tylko aglomeracji, bo lepszą promocją dyscypliny jest zejście w dół. Przykładowo w Niemczech do tego sportu trafiają dzieciaki z różnych regionów spoza miast i my chcemy je wyposażyć w system wiedzy, kultury i umiejętności. Chcemy zacząć od zabawy, później dojdą elementy treningowe, które mają służyć w sporcie kwalifikowanym. Kiedy można się spodziewać pierwszego campu? - Pierwszy camp odbędzie się 4 listopada na warszawskim Torwarze gdzie jest bardzo przyjazny klimat dla promocji aktywności fizycznej dla dzieci. W tym dniu odbędzie się mecz eliminacyjny mistrzostw Europy Ukraina - Polska, który mamy zamiar wspólnie oglądać i kibicować naszym chłopakom. Przed campem odbędą się aktywności sportowe podane w bardzo atrakcyjnej formie, których animatorem będzie AZS. Jak wyglądałby ten drugi etap? - Po campach, drugą częścią są regularne ćwiczenia. Dzieciaki mają być podzielone na grupy w 3-4 akademiach w danym regionie. Później szkolenie wybijających się zawodników prowadzone będzie na etapie gimnazjalnym. Będzie ono oparte na modelach duńskim i niemieckim, które są najlepsze na świecie. Zajęcia będą prowadzone z chłopcami, czy również z dziewczynkami? - Nie rozgraniczamy płci. Na tym etapie nie ma różnic pomiędzy chłopcami, a dziewczynkami. Będzie to w formie zabawy, a dzieci radzą sobie podobnie. Podział możliwy jest dopiero w późniejszym etapie. Gdzie poza Warszawą zaplanowane są kolejne campy? - Mamy na myśli 4-5 campów w przyszłym roku, jednak za wcześnie na konkrety. Mogę tylko zdradzić, że jeden z nich odbędzie się w Gdańsku. To znakomita metoda, aby popularyzować piłkę ręczną i aby pokazać rodzicom, że dziecko może trenować. Takie wydarzenie trwać będzie kilka godzin. Te formy mają ułatwić nabór dzieciaków do drugiego etapu, gdzie są regularne treningi w akademiach piłki ręcznej. Rozmawiamy z wieloma firmami zewnętrznymi, a także staramy się o granty z miast, gdzie mają być organizowane te turnieje. Rozmawiamy przede wszystkim z ośrodkami, które będą gospodarzami EHF Euro 2016. Chcą one promować się poprzez sport w kontekście mistrzostw, co ułatwia nam rozmowy. Consensus jest wypracowany. Nie oznacza to, że nie są zainteresowane mniejsze miejscowości, których włodarze czują potrzebę aktywizacji dzieci i młodzieży poprzez piłkę ręczną w kontekście sukcesów naszej reprezentacji. Ponadto ważnym partnerem w realizacji tego projektu jest ZPRP i telewizja POLSAT Sport, której jestem ekspertem. Jak dokładnie wygląda współpraca z Gdańskiem? - Jako miasto - gospodarz EHF Euro 2016, Gdańsk jest zainteresowany współpracą i w 2013 roku powstanie tam akademia z regularnymi zajęciami, nad czym będzie czuwać grupa trenerów. Mówiąc przykładowo Gdańsk nie chodzi mi o samo miasto, ale o region, w czym mają pomóc marszałkowie i wojewodowie. Campy, które organizujemy mają wywołać emocje i zachęcić ludzi do piłki ręcznej. Kiedyś w szczypiorniaka grało się przecież wszędzie. Decyzja, czy akademia będzie powstawała w ramach istniejących klubów, czy szkół będzie już zależała od samych miast. Chcecie współpracować z Wybrzeżem? - To prawda, że rozmawiamy z Wybrzeżem. Współpraca jest wciąż zacieśniana. Wracając do Gdańska nie znałem realiów piłki ręcznej na Pomorzu. Damian Wleklak, mój dobry kolega pomógł mi w to wszystko wejść i jesteśmy w ścisłym kontakcie z władzami klubu. W przyszłości współpraca będzie zacieśniana, tudzież planowany jest event przed meczem Wybrzeża, który zacznie się w godzinach przedpołudniowych i zakończony będzie spotkaniem I ligi. Ta współpraca jest dobra i jestem przekonany, że będzie jeszcze lepsza. Skończyło się Euro 2012 - wielkie święto piłki nożnej, byliśmy gospodarzami tej imprezy. A przed nami mistrzostwa w piłce ręcznej w 2016 roku. Jakie to stwarza możliwości rozwoju tej dyscypliny w Polsce? - Miniona impreza pokazała że nie powinniśmy mieć kompleksów. Przyglądałem się od kuchni Euro 2012 w Gdańsku. Pokazaliśmy się jako gościnny i dobrze zorganizowany naród. Usłyszałem wiele pozytywnych opinii na nasz temat. Z dumą zasiadałem na najpiękniejszym stadionie piłkarskim w Gdańsku i jestem pełen podziwu dla atmosfery tam panującej. Życzyłbym sobie aby podobny klimat zapanował za 4 lata na halach podczas EHF Euro 2016. Co musi się stać by w 2016 roku było podobnie? - To jest złożony problem. Myślę aby osiągnąć sukces, powinny być prowadzone już teraz projekty społeczno - marketingowe, mające na celu promocję i popularyzację dyscypliny szczególnie wśród najmłodszych. Chodzi o wychowanie kibica i mody na piłkę ręczną.

Źródło artykułu: