Cios za cios we Wrocławiu - relacja z meczu Śląsk Wrocław - AZS Biała Podlaska

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Drużyna zamykająca tabelę I ligi okazała się ciężką przeprawą dla Wojskowych z Wrocławia. W końcówce spotkania gospodarzom dopisało szczęście i mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

 Śląsk Wrocław wygrał spotkanie z AZS-em Białą Podlaską jednym trafieniem. Zapowiedzi o łatwej przeprawie gospodarzy okazały się bezpodstawne.  Początek spotkania należał do drużyny gospodarzy, którzy po trafieniu Piotra Swata i Kamila Herudzińskiego prowadzili 2:0, goście odpowiedzieli jedną bramką Waldemara Prokopiuka, a gospodarze dołożyli trafienie Damiana Krzywdy i było 3:1. Wymiana ciosów trwała przez całą pierwszą połowę i żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać większej przewagi. Wynik oscylował w okolicach remisu, bądź prowadzenia gospodarzy.

Śląsk Wrocław kontrolował przebieg spotkania do 22 minuty meczu, przy stanie 10:7 dla zawodników trenera Tomasza Folgi. Goście zwarli szyki obronne i przeprowadzili trzy składne akcje doprowadzając do remisu (10:10). Do końca połowy trwała wymiana cios za cios, piłkarze schodzili do szatni przy stanie 12:12. Kibice w hali Orbita byli lekko zaskoczeni sytuacją na boisku i rozpoczęli coraz głośniejszy doping dla swojej drużyny.

Druga połowa meczu to proste błędy, nieskuteczność Śląska i bezwzględność AZS-u, który za sprawą szybkich akcji osiągnął prowadzenie 15:12 duża zasługa w tym Artura Makaruka, który rozgrywał dobre zawody. Trener gospodarzy w tym momencie wziął czas i opanował sytuację. Wojskowi rozpoczęli pogoń a sygnał do ataku dał Piotr Swat, który przejął rozgrywanie akcji zajmując pozycje na środku rozegrania, była to kapitalna druga połowa w jego wykonaniu, zdobył aż 9 bramek i wielokrotnie wyprowadzał kolegów na czyste pozycje. W 39 minucie na tablicy był remis 18:18 i goście uwierzyli, że można we Wrocławiu zdobyć 2 punkty.

Kolejne minuty to wymiany ciosów z jednej i drugiej strony. W bramce Wrocławian pojawili się wszyscy trzej bramkarze. Nerwy zaczęły się od 56 minuty kiedy Śląsk prowadząc 25:23 nie potrafił przypieczętować zwycięstwa, w drużynie gości świetnie spisywał się bramkarz. Podopieczni trenera Andrzeja Chmielewskiego za sprawą Maksima Niaswadzby i Krystiana Wędraka doprowadzili do wyniku 25:25, do końca meczu zostały niecałe 3 minuty. Emocje udzieliły się wszystkim kibicom, którzy zaczęli głośno dopingować. Nerwy widać było również na boisku, zawodnicy obu drużyn razili nieskutecznością. W 59 minucie spotkania gospodarze grając w przewadze przeprowadzili akcję, po której sędziowie podyktowali rzut karny. Na linii 7 metrów stanął dobrze dysponowany Piotr Swat, pokonując bramkarza gości, wyprowadził Śląsk na jednobramkowe prowadzenie 26:25. Goście mieli  30 sekund na doprowadzenie do wyrównania, jednak nie oddali rzutu popełniając przy tym błąd i tracąc piłkę. Wynik nie uległ już zmianie i WKS Śląsk Wrocław rehabilituje się za porażkę przed własną publicznością z ŚKPR-em Świdnicą, jednak styl gry nie przekonuje.

Dzisiejszy pojedynek był walką cios za cios, w którym więcej zimnej krwi zachowali zawodnicy Śląska, zadając w ostatniej minucie decydujące trafienie i dopisując do swojego konta dwa punkty. Gratulacje należą się obu zespołom za stworzenie świetnego widowiska sportowego i walkę do samego końca.

Po meczu powiedzieli:

Andrzej Chmielewski, trener AZS-u:  My jedziemy z każdym walczyć o punkty, do Opola jedziemy po punkty, do Nielby jedziemy po punkty, zawsze jedziemy po punkty i się nie poddamy. Szkoda tej ostatniej akcji ewidentny faul w ataku. Jestem zadowolony z chłopaków.

Jacek Będzikowski, zawodnik Śląska:  Założeniem było wygrać, udało się je zrealizować. Nie do końca jesteśmy jednak zadowoleni, ponieważ ta gra dzisiaj nam się nie układała wyjątkowo. Walka była do samego końca, było ciężko, na całe szczęście wygraliśmy, gdyż na początku drugiej połowy wyglądało to niezbyt dobrze.

WKS Śląsk Wrocław Handball TeamKS AZS AWF Biała Podlaska 26:25 (12:12) Śląsk Wrocław: Swat 11 (6/6), Zadura 5, Herudziński 5, Krzywda 2, Szabat 1, Wróblewski 1, Kłos 1, Grobelny, Jędrzejewski, Będzikowski, Philippe, Wolski, Schodowski, Pawlak, trener Tomasz Folga.

AZS Biała Podlaska: Makaruk 8, Niaswadzba 7, Wędrak 4, Prokopiuk 2, Kowalik 2, Dębowczyk 1, Rutkowski 1, Kubajka, Florczak, Kubiszewski, trener Andrzej Chmielewski.

Kary: Śląsk – 12 min. (Herudziński 2 min., Jędrzejewski 2 min., Będzikowski 6 min. Czerwona kartka - gradacja kar); AZS AWF – 12 min. (Niaswadzba 4 min., Kubajka 4 min., Rutkowski 4 min.).

Karne: Śląsk - 6/7; AZS Awf – 3/3.

Sędziowie: Mariusz Marciniak oraz Piotr Radziszewski.

Widzów: 700

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
rzutkarny
11.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jakby nie patrzeć to Śląsk jest w pierwszej trójce..poziom gry w I lidze jest wyrównany i ciężko jednoznacznie wskazywać w spotkaniach faworyta. Śląsk to drużyna nowa i wydaję mi się, że ciągle Czytaj całość
prwidz
11.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co to za gra WKS? Miał być w pierwszej trójce a teraz ledwo 1 bramka przewagi z ostatnią drużyną w tabeli! Może ktoś mi wyjaśni bo nie wiem co się dzieje z tą drużyną?