Beniaminek płaci frycowe (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pozycja zajmowana przed 3. kolejką przez drużynę z Puław wcale nie odzwierciedlała jej dotychczasowej formy. Bardzo dostanie przekonali się o tym zawodnicy z Gorzowa. Drużyna Azotów pokonała beniaminka ekstraklasy aż siedmioma bramkami.

Sobotnie spotkanie rozpoczęli zawodnicy z Puław. Po bramkach Bogumiła Buchwalda oraz Wojciecha Zydronia Azoty prowadziły już 0:2. Bramką w trzeciej minucie odpowiedział nowy nabytek gorzowian Filip Kliszczyk, jednak chwilę później były reprezentant Polski w prosty sposób zgubił piłkę a kontrę skutecznie wykorzystał fenomenalnie dysponowany tego dnia Zydroń. Kolejne pięć minut zdecydowanie należało do drużyny z Puław. Szybkie, efektowna a zarazem efektywne kontry oraz bardzo dobra postawa w bramce Piotra Wyszomirskiego, który w 10 minucie obronił rzut karny sprawiła, że podopieczni Genadiya Kamelnia prowadzili 4:10. Dopiero około 20 minuty gorzowianie przebudzili się z letargu. Wykorzystany rzut karny przez Marcina Skoczylasa, dwie bramki ze skrzydła Jarosława Tomiaka doprowadziły do zmniejszenia strat. W ostatnich pięciu minutach bardzo dobrze w gorzowskiej bramce spisywał się Krzysztof Szczesny a Jarosław Tomiak skrupulatnie wykorzystywał błędy w obronie Puław, doprowadzając do wyniku 11:12. Gorzowianie mogli doprowadzić do remisu, jednak już w 30 minucie karnego nie wykorzystał Kliszczyk. Pierwsza część spotkania ostatecznie zakończyła się wynikiem 11:13 dla gości.

Początek drugiej części spotkania to przysłowiowa gra bramka za bramkę. Na listę strzelców wpisywali się Tomiak, Skoczylas czy Paweł Kaniowski a w drużynie z Puław niepodzielnie rządził Michał Szyba, który w przeciągu trzech minut zdobył cztery bramki. Podopieczni trenera Michała Kaniowskiego byli jedynie w stanie zbliżyć się do rywali na jedną bramkę. Jednak wielka liczba błędów własnych oraz wysokiej nieskuteczności Bartosza Janiszewskiego na kole sprawiły, że AZS nie był w stanie doprowadzić do remisu. Kluczowa dla końcowego wyniku okazał się 28 minuta. Rzut karny pewnie wykorzystał Zydroń, a bramki Buchwalda, Artura Witkowskiego oraz Tomasza Pominkiewicza dały pięciopunktowe prowadzenie ekipie gości. Pomimo togo, że od 53 minuty goście grali tylko czwórką zawodników w polu AZS nie potrafił odrobić strat. Na bramkę Tomiaka natychmiastowo odpowiedział Pominkiewicza a karnego po raz drugi w tym spotkaniu nie wykorzystał Wojciech Klimczak. Na zakończenie gorzowian dwoma bramkami dobił wprowadzony w końcówce spotkania Sebastian Płaczkowski. Spotkanie zakończyło się wynikiem 22:29.

Gorzowianie jako beniaminek ekstraklasy nadal płacą popularne "frycowe". Jednak jak długo? Zawodnicy z Puław udowodnili, że dwie pierwsze porażki ich nie podłamały a ostatnie miejsce w tabeli było tylko przypadkiem. Już w najbliższą środę oba zespoły czekają ciężkie mecze. Gorzowianie zagrają z Miedzią w Legnicy a drużyna Puław zmierzy się u siebie z Vive Kielce.

AZS AWF Gorzów Wlkp. - Azoty Puławy 22:29 (11:13)

AZS: Szczęsny, A. Wasilek - Tomiak 6, Skoczylas 5, Krzyżanowski 3, Janiszewski 2, Kliszczyk 2, Rafalski 1, Kaniowski 1, Galus 1, Klimczak 1,

Kary: 4 x 2 minuty

Azoty: Wyszomirski - Zydroń 9, Szyba 7, Pomiankiewicz 4, Buchwald 3, Kurowski 2, Płaczkowski 2, Kandora 1, Witkowski 1,

Kary: 5 x 2 minuty

Przebieg spotkania: 2:5, 3:8, 4:10, 7:10, 9:12, 11:13, 13:14, 16:17, 17:19, 19:22, 21:25, 22:29.

Widzów: 800.

Źródło artykułu: