Sensacyjny beniaminek nie zatrzymał rozpędzonej Pogoni

Brak w kadrze Pogoni Szczecin Kiryła Kniaziewa oraz Wojciecha Jedziniaka nie wpłynął na postawę gospodarzy. Beniaminek z Opola przegrał w Grodzie Gryfa 27:22.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Trener Rafał Biały przed środowym spotkaniem miał pewien ból głowy. Z kadry jego drużyny wypadli Kirył Kniaziew oraz doświadczony skrzydłowy Wojciech Jedziniak. Pierwszego zatrzymały na Białorusi sprawy rodzinne. Nieobecność tego drugiego spowodowana była urazem dłoni. Pełną "szesnastką" dysponował za to trener Rafał Kuptel, który do Szczecina przyjechał powalczyć o kolejne ligowe punkty.

Miejscowi kibice w początkowej fazie spotkania w Szczecinie byli świadkami wyrównanej rywalizacji. Gwardziści prezentowali się bardzo przyzwoicie w defensywie. Trener Kuptel swoich graczy wysunął w okolice 8 metra. Taka sytuacja powodowała, że więcej miejsca miał obrotowy. Portowcy starali się jednak jeszcze inaczej rozwiązywać swoje okazje. Po 10 minutach na tablicy świetlnej było 6:4.

Jeszcze przed upływem kwadransa przypomniał o sobie Nikola Kedzo. Jego trafienia pozwalały trzymać z miejscowymi kontakt bramkowy. Pytaniem bez odpowiedzi pozostawało wówczas to, czy goście zdołają utrzymać dobrą dyspozycję. Udawało się to w obronie, gorzej było w defensywie, ale problem mieli również szczecinianie. Nic więc dziwnego, że wynik długo się nie zmieniał. Wystarczyły jednak dwie obrony z rzędu Edina Tatara, by Pogoń zyskała przewagę trzech bramek (11:8). Ostatecznie do przerwy opolanie przegrywali 12:9, ale mogli być zadowoleni ze swojej gry.
W pierwszej połowie łupem Gieraka padło aż 5 bramek W pierwszej połowie łupem Gieraka padło aż 5 bramek
Po zmianie stron do formacji defensywnej trener Biały desygnował Patryka Biernackiego. Ten już w następnej akcji wpisał się do protokołu trafieniem. To był jego pierwszy gol w nowych barwach. W 37. minucie drugie upomnienie złapał rosły Kedzo, dla którego każda kolejna kara oznaczała koniec zawodów. Tymczasem bezbłędny ze stałych fragmentów był Łukasz Gierak. Na 5 prób każda skończyła się wyjmowaniem piłki z siatki przez Emira Taletovicia (16:11 po 40. minutach).

Kilka błędów z rzędu podopiecznych Kuptela w dalszej fazie widowiska spowodowało, że zaczęła rysować się coraz bardziej wyraźna przewaga Portowców. Ci, po czasie na żądanie dla swojego szkoleniowca, ruszyli do frontalnych ataków. W odrabianiu strat pomóc mogły upomnienia dla Walczaka oraz Biernackiego. Co ciekawe, w czwórkę także można efektownie rzucać bramki, co pokazał wspominany wcześniej "Giera".

Na 12 minut przed końcową syreną tablica świetlna wskazywała rezultat 22:16. Wszystko wskazywało, że sensacyjny beniaminek sprzed kilku dni nie zdoła powstrzymać rozpędzonych szczecinian. Druga z rzędu wygrana oznaczała kolejny świetny start Pogoni. Można też było śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Białym udało się zastąpić Wojciecha Zydronia i Bartosza Konitza. Ostatecznie Pogoń ograła Gwardię 27:22

Pogoń Szczecin - Gwardia Opole 27:22 (12:9)

Pogoń: Kryński, Tatar - Grzegorek, Bruna 1, Walczak 5, Zając, Gierak 10/5, Krupa 3, Krysiak 2, Biernacki 1, Zaremba 3, Fedeńczak 2.
Karne: 5/5
Kary: 8 min.

Gwardia:
Malcher, Taletović - Swat, Trojanowski 5/5, Knop 1, Rumniak 1, Łangowski, Zeljić 3, Tarcijonas 1, Mokrzki 1, Jankowski 3, Prokop, Kedzo 4, Milas 1, Simic 2.
Karne: 5/5
Kary: 12 min.

Kary:
Pogoń - 8 min. (Gierak, Walczak, Biernacki, Krupa - 2 min.); Gwardia - 12 min. (Kedzo - 4 min., Rumniak, Tarcijonas, Łangowski, Milas - 2 min.).

Sędziowie:
Gratunik (Zielona Góra), Wołowicz (Wtórek).
Widzów: 1150.

Krzysztof Kempski ze Szczecina

Najlepsze wrażenie po meczu Pogoń - Gwardia sprawił

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×