Derby nie zawiodły. Spójnia bliska dokonania niemożliwego

Ogromnych emocji dostarczyły derby Trójmiasta. Mimo, że Wybrzeże Gdańsk prowadziło w Gdyni różnicą nawet siedmiu bramek, Spójnia była kilka centymetrów od wywalczenia remisu!

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Piłka ręczna / Piłka ręczna

W derbach Trójmiasta pomiędzy zespołami chcącymi nawiązać do wielkiej tradycji piłki ręcznej było wszystko - niespodziewane zwroty akcji, kontrowersyjne decyzje, faule, licznie zgromadzona publiczność, a nawet gra jednej drużyny w trzyosobowej przewadze!

Już pierwsze minuty pokazały, że w Gdyni będzie ciekawie. W piątej minucie po bramce Andrzeja Rakowskiego, Spójnia prowadziła 3:2. Później jednak Rafał Rychlewski nie wykorzystał karnego, a dzięki skutecznej grze gdańszczan, po bramce Macieja Suwisza na tablicy wyników widniał rezultat 3:5.

Spójnia się jednak nie poddała. Podopieczni Marcina Markuszewskiego wykorzystali błędy Wybrzeża i mieli też przy tym sporo szczęścia - szczególnie, gdy przy jednej akcji gdańszczanie obili najpierw słupek, a kilka sekund później poprzeczkę. W dalszej fazie meczu Łukasz Rogulski rzucał do pustej bramki rywala po przejęciu piłki i też trafił w poprzeczkę. W 25. minucie po trafieniu Wojciecha Matuszaka, było 10:9 dla Spójni.

Kolejnych jedenaście minut należało jednak zdecydowanie do gdańszczan i to ten okres gry zadecydował o końcowym sukcesie czerwono-biało-niebieskich. Podopieczni Damiana Wleklaka rzucili dziewięć bramek tracąc tylko jedną, a świetną grę pokazali Łukasz Rogulski i Hubert Kornecki. Po celnym karnym obrotowego było już 11:18.

Spójnia w końcu uspokoiła grę i zaczęła mozolnie odrabiać straty. Do rzadko spotykanej sytuacji doszło w 43. minucie. Trzej zawodnicy Wybrzeża zostali wykluczeni na dwie minuty i przez 105 sekund Spójnia grała aż w potrójnej przewadze! W newralgicznym momencie Patryk Plaszczak obronił ważną piłkę i ten okres Spójnia wygrała 2:0. Niemniej jednak po trafieniu Rafała Rychlewskiego, na kwadrans przed końcem było już tylko 17:20.

Wybrzeże po raz kolejny uspokoiło grę i w 51. minucie po bramce Wojciecha Prymlewicza było 19:25. W ważnym momencie karą dwóch minut ukarany został Jacek Sulej, a Łukasz Rogulski za uderzenie przeciwnika zobaczył czerwoną kartkę. Spójnia nie miała już nic do stracenia. Zaczęła odrabiać straty w zatrważającym tempie, a kompletnie pogubieni gdańszczanie popełniali bardzo proste błędy i kompletnie nie potrafili się połapać w ataku.

Na minutę przed końcem Mateusz Wróbel rzucił bramkę na 25:26. Później Mateusz Zimakowski obronił rzut Korneckiego z drugiej linii. Gdynianie przeprowadzili ostatnią akcję. Piłkę otrzymał Wróbel i na cztery sekundy przed końcem rzucił mocno na bramkę Artura Chmielińskiego. Piłka odbiła się od poprzeczki i ostatecznie mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem gdańszczan.

Spójnia Gdynia - Wybrzeże Gdańsk 25:26 (11:14)

Spójnia: Zimakowski, Skowron - Wróbel 7, Rychlewski 6, Oliferchuk 4, Derdzikowski 2, Rakowski 2, Brukwicki 2, Matuszak 1, Kowalski 1 oraz Bielec, Nazimek, Ringwelski, Pedryc.
Karne: 4/5.
Kary: 6 min.

Wybrzeże: Chieliński, Plaszczak - Rogulski 7, Kornecki 5, Prymlewicz 4, Suwisz 3, Bednarek 2, Kondratiuk 2, Skrzypczak 1, Papaj 1, Sulej 1 oraz Ćwikliński, Abram, Nilsson.
Karne: 1/1.
Kary: 14 min.

Kary: Spójnia - 6 min. (Oliferchuk 2 min., Ringwelski 2 min., Derdzikowski 2 min.), Wybrzeże - 14 min. (Rogulski 4 min. - cz.k., Ćwikliński 2 min., Bednarek 2 min., Sulej 2 min., Skrzypczak 2 min., Nilsson 2 min.).
Sędziowie: Chmielecki, Sulej (Kwidzyn).
Widzów: 250.

Michał Gałęzewski, z Gdyni

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×