Grzegorz Tkaczyk: Mogliśmy wygrać dziesięcioma bramkami

Grzegorz Tkaczyk z trybun obserwował zwycięstwo swojego zespołu z Vardarem Skopje. - Przyjemnie było oglądać ten mecz - powiedział zawodnik Vive Tauronu Kielce.

Aneta Szypnicka-Staniec
Aneta Szypnicka-Staniec
Michał Stańczyk/Cyfrasport/Newspixpl / Michał Stańczyk/Cyfrasport/Newspix.pl

Grzegorz Tkaczyk z powodu kontuzji barku prawdopodobnie nie zagra do końca sezonu. Zza ławki rezerwowych obserwował spotkanie swojego zespołu w 9. kolejce Ligi Mistrzów z Vardarem Skopje i nie szczędził kolegom pochwał. Kielczanie zwyciężyli 23:20 i zapisali na swoim koncie dwa bardzo cenne punkty.

- Mecz był kapitalny, cały zespół zasłużył na ogromne pochwały. Przede wszystkim defensywa, fenomenalny Sławek Szmal i bardzo mądra gra w ataku - komplementował drużynę Tkaczyk.

Mistrzowie Polski już od pierwszych minut narzucili swój styl gry i nie pozwolili skopijczykom się rozkręcić. Fenomenalnie zagrała przede wszystkim kielecka obrona, która przez pierwsze trzydzieści minut straciła tylko sześć trafień. - To był świetny mecz, aż przyjemnie było patrzeć. Wydaje mi się, że mogliśmy go wygrać nawet dziesięcioma bramkami. W pewnym momencie sędziowie jednak na to troszeczkę nie pozwolili i swoimi decyzjami zaczęli kontrolować przebieg spotkania - zauważył zawodnik.

Tkaczyk po zakończeniu pojedynku chwalił nie tylko swoich kolegów z drużyny, ale także kibiców. Fani przygotowali oprawę na 50-lecie klubu, na której znalazły się największe legendy w historii zespołu - Edward Strząbała, Zbigniew Tłuczyński, Robert Nowakowski, Karol Bielecki i Jarosław Tkaczyk.

- Atmosfera była wspaniała, a przedmeczowa oprawa sprawiła, że aż ciarki pojawiły się na skórze. To było coś niesamowitego - powiedział rozgrywający.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×