MŚ 2015: Wygrana Polek w marnym stylu

Polska w swoim trzecim meczu grupowym mistrzostw świata pokonała Chiny 29:24. Styl gry naszej reprezentacji pozostawiał jednak bardzo wiele do życzenia.

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak
Karolina Kudłacz-Gloc w meczu reprezentacji Polski PAP / Karolina Kudłacz-Gloc w meczu reprezentacji Polski

Biało-Czerwone pojedynek z Chinkami zaczęły katastrofalnie. Bardzo wysoka defensywa Azjatek sprawiała Polkom niemałe problemy w ataku pozycyjnym. Nie było zawodniczki, która wzięłaby na swoje barki ciężar gry, brakowało ruchu bez piłki, mnożyły się niecelne podania. Dość powiedzieć, że podopieczne Kima Rasmussena w ciągu pierwszych 11 minut zdobyły zaledwie jedną bramkę, a rywalki miały ich wówczas już cztery. Na niewiele zdał się również czas wzięty przez zdenerwowanego trenera naszych szczypiornistek, ani zmiany w składzie, które zdecydował się przeprowadzić.

Można było przecierać oczy ze zdziwienia, jak bezradne były Polki w ataku. Jeśli już udawało się im wyłuskać piłkę i wyprowadzić kontrę, marnowały stuprocentowe sytuacje. Z czasem w ekipie Biało-Czerwonych przebudziła się Karolina Kudłacz-Gloc, próbująca wyrwać drużynę z marazmu. Swoje dołożyły też pozostałe liderki zespołu - Kinga Achruk i Iwona Niedźwiedź. W 20. minucie, grając w przewadze, Polkom udało się w końcu doprowadzić do remisu (7:7). Na pierwsze prowadzenie trzeba było jednak jeszcze poczekać aż do 25. minuty, kiedy po golu Moniki Kobylińskiej było 11:10. Zawodniczka Vistal Gdynia postraszyła Chinki kilkoma atomowymi rzutami z dystansu.

Nie licząc nieporozumienia z udziałem Iwony Niedźwiedź, która pojawiła się na boisku mimo, że nadal powinna odbywać karę (za co została ukarana dodatkowo), Polki drugą część meczu zaczęły zdecydowanie lepiej. Poprawie uległa przede wszystkim defensywa, a Biało-Czerwone wyprowadzały szybkie kontry. W tym ostatnim elemencie brylowała najlepsza z polskich skrzydłowych - Agnieszka Kocela. W efekcie przewaga bramkowa naszej reprezentacji szybko urosła do bezpiecznych rozmiarów. Duży w tym także udział bramkarki Weroniki Gawlik.

Nie oznaczało to jednak, że Polki w pełni kontrolowały przebieg wydarzeń boiskowych, z obu stron nie brakowało chaosu. Mnożyły się błędy i straty, rzadko dało się obserwować składne akcje całego zespołu. Decydujące były natomiast większe umiejętności indywidualne naszych zawodniczek i lepsza postawa obrony. Najważniejsze są jednak kolejne dwa punkty, choć styl w jakim zostały wywalczone, pozostawia wiele do życzenia.

Polska - Chiny 29:24 (12:11)

Polska: Gawlik, Wysokińska - Kobylińska 5, Stachowska 2, Niedźwiedź 5, Gadzina, Kocela 5, Kudłacz-Gloc 7/1, Pielesz 1/1, Zych, Łabuda 2, Zalewska, Sądej, Stasiak, Kulwińska 1, Achruk 1.
Karne: 2/4
Kary: 14 min.

Chiny: Xu, Yang J., Song - Li Xiaoqing 4, Tian, Yu 2, Sun 3, Sha 1, Zhang 1, Zhao 1, Yang Y., Jin 8/7, Li Yao, Yan 2/2, Wu, Quiao 2.
Karne: 9/10
Kary: 14 min.

Kary: Polska 14 min. (Zych, Pielesz, Kudłacz-Gloc po 2 min.; Stachowska, Niedźwiedź po 4 min.); Chiny - 14 min. (Zhang, Sha, Li Yao, Zhao, Yan po 2 min.; Li Xiaoqing - 4 min.)

Sędziowie: Bon-ok Koo i Seok Lee (Korea).

Najlepszą zawodniczką meczu po stronie polskiej była...

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×