Dawid Nilsson walczy z chorobą serca. "Cieszę się chwilą i tym, że mogę grać"

Wielokrotny zawodnik reprezentacji Polski i kapitan Wybrzeża Gdańsk walczy z chorobą serca. 38-latek w ostatnim meczu swojego klubu wrócił na boisko po kilku tygodniach wizyt u lekarzy.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Dawid Nilsson ma niezwykle bogatą karierę. Na przełomie wieków zdobywał dwa mistrzostwa Polski z Wybrzeżem Gdańsk. Później rozpoczął zagraniczne wojaże. Występował w Szwecji, Hiszpanii, Danii i Francji. Zagrał też 58 razy w reprezentacji Polski, w której zdobył 95 bramek. Po tym jak z Dunkerque HB doszedł do finału Pucharu EHF, w 2012 roku zdecydował się wrócić do klubu, w którym zaczynał swoją karierę. W ostatnim czasie był w Wybrzeżu przede wszystkim filarem defensywy i jako kapitan trzymał w ryzach cały zespół.

W ostatnich meczach Nilssona brakowało jednak na boisku. Wrócił dopiero na mecz z Orlenem Wisłą II Płock. Jak się okazuje, sytuacja była bardzo poważna. - Zależało mi na tym, by pomóc chłopakom. Po tym co przeżywałem przez trzy tygodnie, mój powrót naprawdę wisiał na włosku. Trzy dni przed ostatnim meczem dowiedziałem się, że mogę wrócić na parkiet monitorując moje zdrowie. Staram się pomóc na ile to możliwe - powiedział Dawid Nilsson w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Borykałem się z problemami z sercem. Przez trzy tygodnie czułem się fatalnie. Dzień przed meczem w Gdyni ze Spójnią zakręciło mi się w głowie na treningu. Od tego czasu czułem się słabo. Do tego nałożyło się przeziębienie, mecz w Lesznie i podróż. Po konsultacjach z lekarzem dostałem skierowanie na badania krwi, tarczycy i skończyło się u kardiologa. Po pierwszej wizycie u niego stwierdzono u mnie niezdolność do gry. To podcięło moje skrzydła. W dalszym ciągu chcę pomagać zespołowi, a to krzyżuje moje i nasze plany - opisał sytuację szczypiornista, który ma ogromny wpływ na resztę zespołu. Tytan pracy swoim podejściem motywuje młodszych kolegów z boiska.

Wybrzeże Gdańsk po trzech porażkach w tym sezonie ma trudną sytuację w tabeli. Lider z Olsztyna przegrał jak na razie tylko raz, a przed gdańszczanami jeszcze mecz z Meblami Wójcik Elbląg. Każda pomoc się więc przyda. - Ja nie chcę już nic planować. Na chwilę obecną dostałem zielone światło by wrócić i spróbować monitorować cały czas stan mojego zdrowia. Jak coś będzie się działo nie tak, momentalnie mam wracać do lekarza i zobaczymy co z tym robić. Cieszę się chwilą i tym, że mogę grać i pomagać zespołowi - zauważył Nilsson.

Aktualnie doświadczony rozgrywający wraca do optymalnej formy, by pomóc drużynie w ostatnich meczach sezonu. - Po trzech tygodniach spędzonych w gabinetach lekarskich trudno mówić o jakiejkolwiek formie i kondycji. Byłem praktycznie bez ruchu i odbiło się to piętnem na mojej dyspozycji. Patrzę z optymizmem do przodu i mam nadzieję, że takie błędy jak w Olsztynie się nie powtórzą. Dużo działo się w naszych głowach. Analizowaliśmy co się stało i gdzie popełniliśmy błędy - stwierdził Dawid Nilsson.

W ostatnim spotkaniu gdańszczanie przegrywali już różnicą pięciu bramek, a wygrali dwunastoma trafieniami. - To pokazuje jaki potencjał drzemie w naszej drużynie. Jest on bardzo duży. Kwestia wiary w to, co potrafimy i przełożenie tego na boisku - zakończył kapitan Wybrzeża Gdańsk, który z zespołem znad morza w przeszłości dwa razy zdobywał mistrzostwo kraju.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×