Pogoń Szczecin pod toporem. Antoni Parecki: Na koniec zobaczymy, gdzie leżymy

Pogoń Szczecin przegrała siódmy z rzędu mecz wyjazdowy w PGNiG Superlidze. Podopieczni Antoniego Pareckiego wrócili na tarczy z Legionowa i włożyli głowy pod topór. Do miejsca dającego udział w fazie play-off zespół z Pomorza traci dwa punkty.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Początek sezonu w wykonaniu szczecinian był piorunujący - zremisowali z Vive Tauronem Kielce oraz pokonali Zagłębie Lubin, Gwardię Opole i Chrobrego Głogów. W czternastu kolejnych spotkaniach Pogoń tego dorobku nie zdołała nawet podwoić. Przegrała jedenaście razy, zwyciężyła tylko trzykrotnie.

Cztery kolejki przed końcem fazy zasadniczej ekipa z Pomorza jest w tabeli dziewiąta. Widmo walki o utrzymanie zagląda szczecinianom w oczy. - Będziemy o tym rozmawiać po ostatnim meczu ostatniej kolejki. Dopiero na koniec spojrzymy w tabelę i zobaczymy, gdzie leżymy. W tym momencie koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu. To nasze zadanie - podkreśla trener, Antoni Parecki.

W spotkaniu z KPR-em RC Legionowo jego podopiecznym spokoju i koncentracji zabrakło. Szczecinianie pięć minut przed końcem meczu prowadzili. Rywale straty odrobili z nawiązką, ale ostatnią akcję - na wagę remisu - rozgrywała Pogoń. Łukasz Gierak rzucił jednak za szybko, a podbitą piłkę obronił Mikołaj Krekora.

Dlaczego zespół z Pomorza nie zdołał wyrównać? - Trzeba zapytać, co się dzieje w głowach zawodników, kiedy zdobywamy piłkę piętnaście sekund przed końcem spotkania, możemy rozegrać jeszcze parę podań oraz zrealizować wiele zadań - mówi Parecki. I dodaje: W całym meczu zabrakło nam skuteczności. To była plaga.
Za tydzień Pogoń zagra z Azotami Puławy. - To będzie nowy mecz, nowa szansa. Ja wierzę, zespół też. Każde spotkanie jest jednak ciężkie, jeżeli ma się do grania ośmiu zawodników - przyznaje Parecki. Najbliższy rywal Pogoni w tym sezonie przegrywał tylko z Vive i Orlen Wisłą Płock.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×