LM: Nerwy na własne życzenie. Vive Tauron Kielce wciąż w grze o pierwsze miejsce

W hitowym spotkaniu 12. kolejki Ligi Mistrzów szczypiorniści Vive Tauronu Kielce pokonali przed własną publicznością Rhein-Neckar Löwen 28:27. Losy dwóch punktów ważyły się do ostatnich sekund.

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak
Zawodnik Vive Tauron Kielce Julen Aguinagalde (L) blokowany przez Stefana Kneera (P) z Rhein-Neckar Loewen PAP / Piotr Polak / Zawodnik Vive Tauron Kielce Julen Aguinagalde (L) blokowany przez Stefana Kneera (P) z Rhein-Neckar Loewen

Jak można się było spodziewać, oba zespoły od początku mocno skupiły się na grze obronnej. Kibice nie oglądali przez to zbyt wielu bramek. Nie brakowało przy tym błędów, które można było tłumaczyć ogromną presją. Jako pierwsi wiatr w żagle złapali gospodarze. W 8. minucie, po golu Karola Bieleckiego, kielczanie prowadzili 4:2. Nieźle w ich wykonaniu funkcjonował zwłaszcza kontratak, kilka ważnych piłek obronił Sławomir Szmal, a na prawym skrzydle bezbłędny był Tobias Reichmann.

Niemcy byli jednak świetnie przygotowani. Starali się długo rozgrywać swoje ataki, przez co nie pozwalali mistrzom Polski całkowicie przejąć inicjatywy. Defensywa kielczan grała jednak konsekwentnie i to było ich największym atutem. Vive potrafiło przejmować piłki rywali, w efekcie w 18. minucie przewaga gospodarzy wzrosła do czterech bramek (9:5).

Niestety, był to moment, w którym gospodarze nagle stanęli w ataku, zaczęli oddawać słabe lub niecelne rzuty, łatwo gubili piłkę. W 25. minucie było już 10:10, a gdyby nie dwa obronione przez Szmala karne, Lwy wyszłyby na prowadzenie. Mistrzowie Polski w porę się pozbierali i końcówka pierwszej połowy była lepsza w ich wykonaniu. Czas wzięty przez trenera Talanta Dujszebajewa zaowocował tym, że po 30. minutach było 12:10.

Druga odsłona rozpoczęła się od sporej liczby bramek i to z obu stron. W rolach głównych występowali zawodnicy drugiej linii - Denis Buntić i Kim Ekdahl Du Rietz. Gra nabrała wyraźnego tempa, ale wymianę ciosów lepiej wytrzymywali gospodarze. W 40. minucie było 17:14. Kielczanom zdarzały się przestoje, ale w krytycznych momentach byli w stanie opanować sytuację.

Gospodarze zachowali więcej zimnej krwi. Ataki kielczanie grali spokojnie i konsekwentnie, często korzystając z pomocy skrzydłowych. Kiedy do wyniku 27:24 doprowadził Manuel Strlek wydawało się, że jest już po meczu. Niemcy głów jednak nie spuścili.  Przyjezdni zdobyli nawet bramkę kontaktową i rozgrywali finałową akcję, ale rzut Andy'ego Schmida obronił Sławomir Szmal.

Łukasz Wojtczak z Kielc

Vive Tauron Kielce - Rhein-Neckar Löwen 28:27 (12:10)

Vive: Szmal, Sego - Aguinagalde 1, Bielecki 2, Buntić 5, Chrapkowski, Cupić 5, Jachlewski 1, Jurecki 1, Kus, Lijewski 2, Paczkowski 1, Reichmann 4, Strlek 2, Zorman 4.
Karne: 5/5.
Kary: 8 min.

Rhein-Neckar: Appelgren, Ristovski - Baena 2 Gonzalez, Ekdahl du Rietz 4, Gensheimer 2, Gerdon, Kneer 1, Larsen 6, Pekeler, Petersson 5, Reinkind, Schmidt 2, Sigurmannsson 3, Steinhauser 2.
Karne: 4/6.
Kary: 8 min.

Kary: Vive - 8 min. (Bielecki, Kus - 2 min.; Jachlewski - 4 min.); Rhein-Neckar - 10 min. (Pekeler, Kneer - 4 min., Ekdahl du Rietz - 2 min.).

Sędziowie: Jonas Eliasson, Anton Palsson (Islandia).

Widzów: 4200.

Zobacz wideo: Burliga: nie spodziewałem się takiego debiutu
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×