Mocne słowa Piotra Masłowskiego po meczu z Pogonią Szczecin

Azoty Puławy po raz kolejny podniosły laur zwycięstwa. Tym razem w pokonanym boju zostawiły Pogoń Szczecin. Słów krytyki tuż po meczu nie szczędził drużynie Piotr Masłowski.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

KS Azoty Puławy przyjechały do Szczecina w roli faworyta zawodów. Przez dłuższy czas różnicy między drużynami wcale nie było widać. - Cieszymy się z tego, że wygraliśmy i dwa punkty jadą do nas. Ze stylu gry nie możemy być zadowoleni. Do 40. minuty tak naprawdę graliśmy nie to, co sobie założyliśmy - powiedział tuż po spotkaniu Piotr Masłowski.

- Po ostatnim meczu i zwycięstwie z Chrobrym zagraliśmy świetne zawody. Wygraliśmy czternastoma bramkami i już każdy myślał, że idzie to w dobrym kierunku. W meczu z Pogonią znowu robiliśmy zupełnie co innego. To jest dla nas niepokojące. Zamiast z meczu na mecz się poprawiać i szlifować formę na play-offy, to w Szczecinie chodziliśmy po parkiecie - stwierdził Masłowski.

- Play-off są trudne, będziemy mieli dwa mecze i wszystko się może zdarzyć. Kiedy wynik robił się dla nas niepokojący, dopiero zaczęliśmy grać, przycisnęliśmy i odjechaliśmy Pogoni na 4-5 bramek. Wtedy ten mecz się uspokoił. Powinniśmy zrobić to już w pierwszej połowie i konsekwentnie budować tę przewagę - zaznaczył nasz rozmówca.

Rzeczywiście, w ataku pozycyjnym puławianom nie szło najlepiej. Żadnych zarzutów nie można mieć do gry bramkarzy, zwłaszcza Jakub Krupa. - Każdy w tej drużynie jest ważny i każdy zawsze coś wniesie. Jak jednemu nie idzie, drugi bierze ciężar na swoje barki. Tego dnia nie najlepiej funkcjonował atak. Za to lepiej było z tyłu. Bramkarz pomógł, w drugiej połowie wyprowadziliśmy łatwe kontrataki. Dzięki temu zbudowaliśmy przewagę, którą widać na tablicy wyników - przyznał szczypiornista.

- Jakby się lepiej przyjrzeć i rozłożyć to na czynniki pierwsze, to mamy bardzo wiele do poprawy. Nie możemy tak grać, tym bardziej, że w środę (24 lutego - dop. red.) czeka nas pojedynek z mistrzem Polski. Z taką grą pierwsze 10-15 minut będzie wyrównane, a później czeka nas dominacja zespołu z Kielc. Wracamy do siebie. Mamy dwa dni by to przemyśleć, zastanowić się co było źle, bo było dużo złego. Cieszy oczywiście zwycięstwo, bo 6 bramek przewagi świadczy o tym, że coś tam zagraliśmy. Jednak zdecydowanie za późno - podsumował Masłowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×