Romana Roszak: Dobrze, że nie grałyśmy w Azoty Arenie

Akademiczki z Koszalina w dobrych nastrojach opuszczały halę przy ul. Twardowskiego 12b w Szczecinie. Ograły miejscową Pogoń Baltica 25:23 i zbliżyły się ku Final Four Pucharu Polski.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
WP SportoweFakty / Marcin Chyła

Energa AZS Koszalin w derbowym meczu w Szczecinie postawiła niepokonanym dotąd gospodyniom bardzo trudne warunki. Jak przyznała w rozmowie z naszym portalem Romana Roszak, skądinąd była zawodniczka Pogoni Baltica, istotny był fakt, że spotkanie odbyło się na "starym" obiekcie. - Bardzo dobrze się wraca do Szczecina. Cieszę się głównie z tego, że grałyśmy na Twardowskiego, a nie w Azoty Arenie, bo tutaj jest nam łatwiej - przyznała.

Sama zainteresowana wskazała jednak, że mecz obfitował w błędy techniczne. Obie drużyny znają się doskonale, a rywalizacja między nimi zawsze budzi dodatkowe emocje, które niewątpliwie miały wpływ na przebieg samego spotkania. - Tak, błędów rzeczywiście było bardzo dużo, ale my zrobiłyśmy ich mniej przez co zwycięstwo przypadło nam - oceniła rozgrywająca AZS-u.

- Mniejsza liczba błędów, do tego duża pomoc ze strony naszej bramkarki także miały swój wpływ. Zatrzymałyśmy grę Pogoni z kontry. To wszystko złożyło się na ten końcowy wynik - dodała Roszak.

Podobnie jak poprzednio Beata Kowalczyk, także i młodsza koleżanka pozytywnie oceniła reakcję na problemy koszalinianek po zmianie stron. - Tak, musiałyśmy zacieśnić swoje szyki w obronie oraz popracować nad powrotem za kontrą, którą dobrze wykonywały Gadzina czy Zawistowska. Cieszymy się, że na drugą połówkę jedziemy do Koszalina - skwitowała na sam koniec zdobywczyni 4 bramek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×