Mateusz Jankowski: Rzeczywistość okazała się brutalna

Gwardia Opole pokonała Pogoń Szczecin 29:28. Wpadka była jednak blisko. W drugiej połowie gospodarze omal nie zmarnowali pokaźnej bramkowej zaliczki.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
WP SportoweFakty / Sławomir Bromboszcz

Po pierwszej połowie wydawało się, że zwycięzca został wyłoniony. Gwardia spisywała się koncertowo, imponując szczelną defensywą i doskonałym wyprowadzaniem kontr. Po 30 minutach prowadziła 19:11.

- Przed przerwą graliśmy znakomicie. Mieliśmy mecz pod kontrolą, a przynajmniej tak nam się wydawało. Myśleliśmy, że zwycięstwo mamy podane na tacy, ale niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Gracze Pogoni się nie położyli, tylko zaczęli jeszcze mocniej walczyć - mówi obrotowy Gwardii, Mateusz Jankowski.

Przez pierwszych 10 minut drugiej części gry wciąż wydawało się, że opolanie nie będą mieć problemów z dowiezieniem wysokiej przewagi do końca. Nagle dopadła ich jednak kompletna niemoc w ataku, a ambitni szczecinianie zbliżyli się na jedno trafienie. Kontaktową bramkę zdobyli już jednak zbyt późno, bo zaledwie 5 sekund przed ostatnim gwizdkiem.

- O drugiej połowie musimy szybko zapomnieć albo wyciągnąć z niej bardzo poważne wnioski. Taka postawa jest niedopuszczalna. Nie wiem, skąd wzięła się nasza niemoc. Trzeba też uszanować postawę Pogoni, dysponującej dobrymi zawodnikami, którzy pokazali duży charakter - dodaje Jankowski.

Pogoń szybko otrzyma okazję do rewanżu, ponieważ obie ekipy zmierzą się ponownie w niedzielę (24 kwietnia). Rywalizacja w Szczecinie rozpocznie się o godzinie 18:30.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×