Dariusz Molski: Do szczęścia brakuje jednego zawodnika

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Dembińska /
WP SportoweFakty / Anna Dembińska /
zdjęcie autora artykułu

Nieco ponad miesiąc pozostał do rozpoczęcia rozgrywek I ligi. Do sezonu starannie przygotowuje się beniaminek z Gorzowa. O planach, treningach i celach zespołu rozmawialiśmy z trenerem Stali, Dariuszem Molskim.

WP SportoweFakty: Na stanowisku szkoleniowca Stali Gorzów zastąpił pan Janusza Szopę i to mimo propozycji ekipy Meble Wójcik Elbląg o kontynuowaniu współpracy po wprowadzeniu tego zespołu do PGNiG Superligi. Skąd taka decyzja?

Dariusz Molski: W zasadzie krótko się nad tym zastanawiałem. Pierwsze zachłyśnięcie się tą propozycją było duże, natomiast później przyszła chłodna analiza wszystkiego, co do tej pory mnie spotkało i jaka rysowała się przede mną przyszłość. Musiałem przeanalizować to wszystko i w tym momencie Gorzów zdecydowanie wygrał. Pierwszym powodem jest lokalny patriotyzm. Stal i prezesi klubu są gwarantem wszystkiego. Są to osoby, które dobrze poruszają się w sporcie i sukcesy ich nie omijają, stąd też jest nadzieja i duża szansa na to, że piłka ręczna w Gorzowie będzie miała trochę szczęścia i z tym planem, jaki sobie założyliśmy, spokojnie wejdzie do ekstraklasy w przyszłości.

Jaki cel został postawiony przed zespołem na najbliższe rozgrywki I ligi w grupie A?

- To jest pierwszy etap. Mamy za zadanie utrzymać się po to, by w następnym roku dołożyć kolejną cegiełkę ku rozwojowi tego zespołu, aby wejście do ekstraklasy nie było takim zachłyśnięciem się czymkolwiek, tylko pełnym przygotowaniem z każdej strony, zarówno organizacyjnej, jak i zawodniczej i merytorycznej. Żeby to nam się należało. Można atakować już w tym roku, ale byłby to twór na glinianych nogach i moglibyśmy wyglądać jak Śląsk Wrocław w poprzednim sezonie, który nie sprostał tej lidze.

ZOBACZ WIDEO Tałant Dujszebajew: Wciąż czuję się jak młody, niedoświadczony człowiek (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Panu zostało przydzielone zadanie kompletowania drużyny. Jak oceni pan dotychczasowe transfery?

- Zespół jest dosyć fajnie ułożony pod względem doboru zawodników i myślę, że teraz to wszystko trzeba ładnie poukładać, spokojnie rozwijać i te pozycje, które okażą się newralgiczne, wzmacniać lub położyć większy nacisk na rozwój zawodników, którzy na nich grają. Tak to było pomyślane, żeby sprowadzeni tutaj zawodnicy utożsamiali się z klubem, zostali w Gorzowie na dłużej i byli istotną cegiełką w rozwoju piłki ręcznej w mieście.

Czy szykowane są jeszcze jakieś wzmocnienia?

- Do szczęścia brakuje mi przynajmniej jednego zawodnika. Treningi rozpoczął z nami młody junior z Misia, Michał Olejniczak, ale to jest melodia przyszłości. Zresztą, ten chłopak jest strasznie mocno obciążony swoimi rozgrywkami. Ciągają go po kadrach, co jest i dobre i złe. Ktoś go docenia, ale jest mocno eksploatowany. Jego współpraca z nami będzie bardzo mocno ograniczona. Był już jednak na pierwszym treningu. Fajnie się prezentuje i w przyszłości dołączymy go na stałe.

Na 10-11 września zaplanowano start rozgrywek. Jak pan ocenia potencjał rywali?

- Czołówka to jest 12-14 zespołów. Nie wiadomo jeszcze, ile zespołów ze względu na ekstraligę zostanie w naszej grupie. Oby było ich jak najwięcej. To naprawdę mocna liga. Będziemy chcieli robić swoją robotę i zostawimy krew, pot i łzy na boisku. Naszym celem, pierwszym kroczkiem, jest bezpieczne utrzymanie się w lidze. Jeżeli będziemy wyżej, to nie będziemy robić problemu. Chcemy wygrywać, ale przeciwnicy nie zawsze na to pozwolą. To jest różnica między III, II a I ligą. Tam było łatwo i przyjemnie, a tutaj będzie bardzo bolało.

Od pewnego czasu jesteście już w toku przygotowań do ligi. Proszę powiedzieć, jak one wyglądają?

- Zawodnicy zaczęli przygotowania na początku lipca, dokładnie czwartego w poniedziałek. Każdy z tej czternastki, którą mamy do dyspozycji, dostał rozpiskę zadań indywidualnych. Przez dwa tygodnie przygotowywali się indywidualnie. 18 lipca rozpoczęliśmy wspólne przygotowania, troszeczkę ich posprawdzałem, jak są przygotowani i ruszyliśmy dosyć mocno. Trenujemy dwa razy dziennie i są to przygotowania kompleksowe. Mieliśmy już zaplanowaną grę w środę, ale nie doszła ona do skutku. Fragmenty gry rozgrywaliśmy między sobą. Ciężar przygotowań rozłożony jest nierównomiernie. Na początku jest więcej siły, wytrzymałości, a trochę mniej taktyki. Stopniowo przechodzimy do zajęć w hali i za chwilę więcej będzie taktyki, niuansów, a mniej biegania i przygotowania wytrzymałościowego.

Gdzie trenujecie?

- Jesteśmy cały czas na miejscu. Korzystamy z uprzejmości OSiR-u i właściciela Gracji. Mamy zajęcia na stadionie lekkoatletycznym, siłowni, basenie i korzystamy z odnowy biologicznej czy też z szatni. Mamy tam taką swoją bazę wypadową. Stamtąd mamy wyjścia na stadion czy do Parku Słowiańskiego, który jest doskonałym terenem do przygotowania sprawnościowego. Do tego Zespół Szkół nr 20, który użycza nam hali, gdzie dwa razy dziennie mamy zajęcia. W planie mamy obóz, na który jedziemy 14 sierpnia.

Jakie plany na obóz przygotowawczy?

- Obóz potrwa tydzień. Rozpoczynamy go grą z zespołem niemieckim w niedzielę. W środę gramy w Szczecinie z Pogonią z ekstraligi i w sobotę jedziemy na turniej do Gniezna. Tam będą cztery zespoły: Wisła Płock, Nielba Wągrowiec, MKS Poznań i my. Zagramy systemem pucharowym, więc wygrany wchodzi do finału. Rozegramy tam więc dwa mecze. Od poniedziałku wracamy do Gorzowa i na trzy tygodnie przed ligą rozpoczniemy ostatni etap przygotowań. Będziemy wówczas dopieszczać wszystkie elementy taktyczno-techniczne.

Rozmawiał: Marcin Malinowski

Źródło artykułu:
Komentarze (0)