Orlen Wisła - Azoty. Kilka obliczy płocczan, Orlen Arena nadal niezdobyta

Świetna gra Krzysztofa Łyżwy i Bartosza Jureckiego nie wystarczyła, aby Azoty Puławy pokonały Orlen Wisłę Płock na jej terenie. Gospodarze wygrali 29:24 (14:14).

Maciej Szumowski
Maciej Szumowski
WP SportoweFakty / Szymon Łabiński

Stawka starcia była duża, ponieważ triumfator spotkania w Orlen Arenie miał zostać samodzielnym liderem grupy pomarańczowej. Konfrontację zapowiadano jako pojedynek niepokonanych. Poza Wisłą i Azotami tylko Vive Tauron Kielce nie stracił jeszcze punktów w bieżącym sezonie ligowym.

Pierwszą bramkę dla Azotów zdobył Przemysław Krajewski, który od sezonu 2017/2018 będzie zawodnikiem "Nafciarzy". Gospodarze odpowiedzieli jednak z dużym przytupem. Płocczanom szło wyraźnie lepiej od pierwszego gwizdka arbitrów - prowadzili w 4. minucie już czterema trafieniami, a w bramce dobrze spisywał się Rodrigo Corrales.

Szybko zareagował Marcin Kurowski, który poprosił o czas dla swojego zespołu. Poskutkowało to, bo już chwilę później gola zdobył eks-nafciarz, Michał Kubisztal. Tylko na moment, bo Wisła nadal utrzymywała i zwiększała swoją kilkubramkową przewagę. Płocczanie rzucali, a golkiper Azotów Wadim Bogdanow tylko spoglądał jak piłka raz po razie wpadała do jego bramki.

Puławianie się nie poddawali i zaczęli odrabiać siedmiobramkową stratę. Sprzyjała im też nieskuteczność gospodarzy, którzy od dziewiątej do dziewiętnastej minuty spotkania zdobyli zaledwie jedną bramkę. W barwach gości świetnie spisywał się reprezentacyjny obrotowy, Bartosz Jurecki. W końcu, w 26. minucie gry, na tablicy wyników pojawił się remis 12:12. Gospodarze, choć grali dobrze tylko na początku pierwszej połowy, ostatecznie tylko ją zremisowali 14:14.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski odpowiada krytykom. Padły mocne słowa
Po zmianie stron Azoty po raz pierwszy objęły prowadzenie w meczu. Wejście smoka w 33. minucie gry zaliczył Adam Morawski, który obronił obronił rzut karny wykonywany przez Krajewskiego. "Nafciarze" byli nieskuteczni, dobrze bronił też Walentyn Koszowy, a niewykorzystane okazje zaczęły się mścić. Poza Jureckim, świetną skutecznością popisywał się też Krzysztof Łyżwa. Gra toczyła się w standardowym schemacie bramka za bramkę. Pojedynek stał się bardzo wyrównany. Stabilną, dwubramkową przewagę utrzymywali gospodarze.

Po jednej stronie Morawski, po drugiej Bogdanow - bramkarze mieli w Orlen Arenie swój dzień. W 53. minucie w jednej z kluczowych akcji spotkania rzut karny przestrzelił Adam Skrabania. Na gwiazdę ostatnich minut meczu wyrósł młody bramkarz drużyny z Tumskiego Wzgórza, który bronił niczym w transie. Wynik na 29:24 ustalił Dmitrij Żytnikow.

Zawodnicy Piotra Przybeckiego udanie rozpoczęli tegoroczną rywalizację z drużyną z Puław. W ubiegłym sezonie obie ekipy mierzyły się aż pięciokrotnie - za każdym razem wygrywali szczypiorniści ówcześnie prowadzeni przez Manola Cadenasa.

Orlen Wisła Płock - KS Azoty Puławy 29:24 (14:14)

Orlen Wisła Płock: Morawski, Corrales - Daszek, Wiśniewski 2, Ghionea 1, Mihić 2, Kwiatkowski 1, Rocha 5/2, Gębala M., Duarte 1, Gębala T. 4, Ivić 4/1, Tarabochia 6, Pusica, Toledo 2, Żytnikow 1.
Karne: 3/5.
Kary: 6 min. (Pusica - 4 min., Ghionea - 2 min.).

KS Azoty Puławy: Bogdanov, Zapora, Koszowy - Kuchczyński, Skrabania, Krajewski 1, Sobol 3, Petrocsky 1, Grzelak, Jurecki 7, Łyżwa 8/1, Kubisztal 2, Adamczuk, Przybylski 1, Kowalczyk, Prce 1.
Karne: 1/2.
Kary: 6 min. (Krajewski, Kubisztal, Petrovsky - po 2 min.).

Sędziowali: Krzysztof Bąk oraz Kamil Ciesielski (obaj Zielona Góra).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×