Puchar EHF: Pięć bramek zaliczki Azotów przed rewanżem z Benfiką

Azoty Puławy pokonały Benficę Lizbona 34:29 w pierwszym meczu III rundy eliminacyjnej Pucharu EHF. Pięciobramkowej zaliczki będą bronić za tydzień w stolicy Portugalii.

Daniel Kordulski
Daniel Kordulski
Materiały prasowe / GRZEGORZ TRZPIL / KS AZOTY PUŁAWY

Gospodarze rozpoczęli spotkanie bardzo dobrze w obronie. Grając uważnie i twardo w tym elemencie, zmuszali Benficę do oddawania rzutów z trudnych pozycji. Po pięciu minutach Azoty prowadziły 4:1. W ataku szczególnie wyróżniał się Bartosz Jurecki. Doświadczony obrotowy doskonale uwalniał się od asysty pilnujących go obrońców, bezbłędnie wykorzystując stwarzane sytuacje. Jeśli dodać to tego kilka dobrych interwencji Wadima Bogdanowa, to kilkubramkowa przewaga puławian nie powinna dziwić.

Po kwadransie gry podopieczni Marcina Kurowskiego mieli ponad osiemdziesiąt procent skuteczności w ataku. Niestety w 18 min. kontuzji doznał Jurecki i na kilka minut musiał opuścić boisko. Podcięło to nieco skrzydła puławianom, ale prowadzenia nie oddali. Ciężar zdobywania bramek wzięli na swoje barki Nikola PrceKrzysztof Łyżwa i Przemysław Krajewski.

Defensywa na czele z Bogdanowem nadal funkcjonowała bardzo dobrze. Kilka razy gospodarze łapali rywali na faule w ataku. Bufor kilku bramek przewagi Azotów utrzymywał się, choć przyznać trzeba, że mógł być nieco okazalszy. Chwile dekoncentracji gospodarzy były jednak natychmiast karane kontrami Benfiki. Do przerwy puławianie mieli zaliczkę czterech trafień.

Po zmianie stron sytuacja niewiele się zmieniła, choć ekipa z Lizbony poczynała sobie coraz śmielej. Wśród gości wyróżniał się zwłaszcza Elledy Semedo. Lewy rozgrywający popisywał się skutecznymi akcjami, często też nieszablonowymi podaniami otwierał kolegom z drużyny drogę do bramki. Przewaga Azotów była mniej wyraźna, ale wciąż oscylowała wokół dwóch-trzech bramek. Niezbyt udaną zamianę w bramce dał Walentyn Koszowy i szybko został zmieniony przez Bogdanowa.

ZOBACZ WIDEO Człowiek instytucja. Jubileusz Janusza Czerwińskiego (źródło: TVP SA)

Kwadrans przed końcem szczypiorniści z Lubelszczyzny znów mieli cztery bramki w zapasie (24:20). Wydawało się, że teraz Azotowcy złamią rywali. O czas poprosił trener Benfiki. Wskazówki poskutkowały na tyle, że jego podopieczni znów odrobili starty do "magicznych" dwóch trafień.

Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach goście z Portugalii w końcu pękli. W bramce przebudził się mniej widoczny w drugiej połowie Bogdanow. Jego koledzy grający rozważnie w ataku punktowali rywali. W 54 min. wynik brzmiał 31:25. Ostatecznie gospodarze zakończyli spotkanie z przewagą pięciu bramek.

KS Azoty Puławy - S.L. Benfica Lizbona 34:29 (16:12)

Azoty: Bogdanow, Koszowy - Łyżwa 6, Kubisztal, Skrabania 1, Przybylski 5, Kuchczyński, Grzelak, Krajewski 4, Jurecki 5, Prce 10 (0/1), Sobol 3
Karne: 0/1
Kary: 10 min. (Przybylski, Grzelak, Kuchczyński, Sobol i Prce - po 2 min.)

Benfica: Costa 1, Mitrevski - Carvalho 5 (4/4), Lima 2, Pereira, Pais, Terzic 4, Moerira 4, Moreno 1, Da Silva, Pinto, Cavalanti 1, Semedo 7, Antunes 3, Abrao Silva 1
Karne: 4/4
Kary: 2 min. (Abrao Silva)

Sędziowali: Denis Bolic i Christoph Hurich (Austria)
Widzów: 680

Najlepszym zawodnikiem meczu był...

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×