Zupełnie nowa reprezentacja Polski. Rewolucja, jakiej u szczypiornistów jeszcze nie było

Selekcjoner Tałant Dujszebajew buduje reprezentację szczypiornistów na nowo. Już bez gwiazd, za to z młodymi wilkami. Cel - igrzyska olimpijskie w Tokio 2020. Pierwszym przystankiem styczniowe mistrzostwa świata we Francji.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
WP SportoweFakty / Michał Domnik

Wybawiali z opresji, doprowadzali do euforii, zostawili na parkiecie kawał zdrowia. Karol BieleckiBartosz Jurecki, Krzysztof Lijewski i Sławomir Szmal stanowili fundamenty reprezentacji, na których zbudowano trzy medale mistrzostw świata. Spośród 11 ostatnich wielkich turniejów tylko na jednym z nich zabrakło którejś z ikon. Na styczniowym czempionacie w rolach głównych wystąpią już inni. Drużyna narodowa przechodzi bowiem renowację na szeroko zakrojoną skalę. Największą w XXI wieku.

Misja Tokio 2020

Przed Tałantem Dujszebajewem trudne cztery lata. Apogeum możliwości starannie wyselekcjonowanej grupy ma przyjść w 2020 roku. I dopiero po igrzyskach w Tokio można rozliczyć selekcjonera za jego pracę. Kibice, przyzwyczajeni do walki o medale, będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Wielu z kadrowiczów raczkuje na arenie międzynarodowej. Podczas mistrzostw świata starcia z potęgami mogą kończyć się bolesnymi lekcjami. Zresztą kiedy płacić cenę za ogrywanie nowicjuszy, jeśli nie teraz? Olimpijską kwalifikację zapewnią jedynie mistrzostwa świata w 2019 roku i europejski czempionat rok później.

Podobną drogę kilka lat temu obrali Niemcy. Trener Dagur Sigurdsson nawet nie próbował przekonywać gwiazd do powrotu. Pomimo reprezentacyjnej zapaści, odważnie postawił na młodzież i nie czekał długo na żniwa. W 2016 roku nasi zachodni sąsiedzi sięgnęli po mistrzostwo Europy i olimpijski brąz. A przecież Paula Druxa i Fabiana Wiede do niedawna kojarzyli tylko najbardziej zagorzali fani Bundesligi.

Dylematy w drugiej linii

Nie tylko decyzje liderów wymusiły eksperymenty. Po złamaniu kości śródręcza Michał Jurecki, naturalny zastępca Bieleckiego, mistrzostwa obejrzy w telewizji. Szkoleniowiec w krótkim czasie stracił dwie strzelby i musiał szukać nowego działa. Dość nieoczekiwanie armatą kadry najprawdopodobniej zostanie Tomasz Gębala. Wzrostem, stylem gry, a nawet kolorem włosów przywołujący Bieleckiego, swojego mentora. - Jeszcze chodząc do szkoły bardzo chciał być następcą Karola - opowiada były trener reprezentacji juniorskich Wojciech Nowiński.

21-latek przez trzy sezony terminował w rezerwach Magdeburga. Dzięki transferowi do Płocka i regularnym występom nabiera pewności. - Jeżeli będzie umiał wykorzystać swoje warunki fizyczne, to może w jakimś stopniu zastąpić Karola. Czeka go jeszcze sporo pracy nad koordynacją i siłą - podkreśla Bogdan Kowalczyk, trener kadry w latach 1992-1994.

Zatem kto, jeśli nie Gębala? W tym miejscu zaczynają się schody. Na lewej stronie rozegrania z powodzeniem radzi sobie Mariusz Jurkiewicz. Z tym, że wówczas mocno ucierpiałaby obsada środka. Najbardziej doświadczony z reprezentantów będzie we Francji dyrygentem poczynań Biało-Czerwonych. - Dzięki Jurkiewiczowi w zespole panuje większa kultura gry. Potrafi przyspieszyć, uspokoić, przekazać wskazówki i jest niemalże niezastąpiony - uważa Bogdan Kowalczyk.

Niewesoło także po prawej stronie. Po rezygnacji Lijewskiego wszystkie oczy zwrócono na Pawła Paczkowskiego. Zawodnik Vive, namaszczony na następcę bardziej doświadczonego kolegi, zamiast walczyć o miejsce w siódemce toczy wyścig z czasem. Gdyby 22-latek nie wyleczył urazu stawu łokciowego, to ciężar odpowiedzialności spadnie na Rafała Przybylskiego. Zawodnik Azotów Puławy, wcześniej nieco niedoceniany, właściwie niezauważany przez Michaela Bieglera, rozgrywa sezon życia i zwrócił na siebie uwagę solidnych europejskich firm.

- Rafał wszedł w najlepszy wiek dla szczypiornisty. Do tego ma bardzo dobre warunki fizyczne - chwali Przybylskiego trener Kowalczyk.

Czy Polska zagra na igrzyskach olimpijskich w 2020 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×