Bartłomiej Jaszka wróci na wysoki poziom? "Nie powiedziałem ostatniego słowa"

Trwają mistrzostwa świata w piłce ręcznej we Francji. Polacy z uwagą obserwują poczynania odmłodzonej reprezentacji biało-czerwonych. Dotychczasową grę i sytuację w kadrze skomentował były jej gracz, Bartłomiej Jaszka.

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

W piątek i sobotę Bartłomiej Jaszka gościł w Gorzowie podczas towarzyskiego turnieju Stal Gorzów Handball Cup. Prowadzony przez byłego reprezentanta MKS Kalisz zagrał tam z gospodarzami Kancelarią Andrysiak Stal Gorzów, Chrobrym Głogów i Wybrzeżem Gdańsk. - Stawka jak najbardziej zadowalająca dla każdego zespołu Bardzo mocne drużyny: dwie z Superligi i dwie z I ligi. Było to fajne granie. Jestem zadowolony. Na pewno niektóre fragmenty gry i nasze założenia są do poprawienia, ale taki turniej ma pokazać, w jakim miejscu jesteśmy, co musimy poprawić, na co zwrócić uwagę. Wiem, nad czym trzeba popracować - przyznał trener ekipy grającej w I lidze w grupie B.

Kaliszanie w gorzowskich zawodach zajęli wysokie, drugie miejsce. Już na początku pokazali się z dobrej strony, odrabiając straty i ostatecznie pokonując gdańszczan 25:21. - Pierwszy mecz zaczęliśmy ospale. Nie wiem, czy to przez podróż. Cieszę się, że zespół nie spuścił rąk, tylko walczył i to jest najważniejsze. Staraliśmy się odrabiać bramka za bramkę. Robiliśmy to cierpliwie, nie na szybko. To się opłaciło. Dobrze funkcjonowała obrona z bramką. W ataku też graliśmy konsekwentnie, zdyscyplinowanie - skomentował wychowanek Ostrovii Ostrów Wlkp.

W pozostałych dwóch starciach MKS grał już ze zmiennym szczęściem. Ze Stalą udało się wygrać 28:25, natomiast trzeba było uznać wyższość Chrobrego (25:32). - Drugie spotkanie również wygraliśmy. Nie jestem zadowolony z ostatnich 15 minut, bo prowadziliśmy sześcioma bramkami i odpuściliśmy. W ostatnim meczu u mojego zespołu widać było już zmęczenie. Drużyna z Głogowa miała więcej sił i wygrała zasłużenie. Z tego turnieju mogę jednak wyciągnąć same pozytywy - podsumował Jaszka.

W przerwie drugiego dnia turnieju jego uczestnicy z uwagą obserwowali grę polskiej reprezentacji przeciwko Brazylii. Biało-czerwoni niestety przegrali 24:28 i jest to już ich druga porażka na mistrzostwach świata 2017 we Francji. Wcześniej minimalnie ulegli Norwegii. - Na pewno szkoda tego wejścia w mecz, bo to zaprocentowało na całym spotkaniu. Nie weszliśmy dobrze w ten pojedynek. 0:5, nie mogliśmy się przełamać, zdobyć pierwszej bramki, żeby to poszło. Adam Malcher nie bronił już tak, jak dwa dni wcześniej z Norwegami. Troszeczkę lepiej Morawski. Obrona się nie dogadywała, były dziury. Nie każdy mecz będzie super, jak byśmy chcieli. Zespół rozegrał dopiero piąte spotkanie w takim składzie, więc powinniśmy zdawać sobie sprawę, że tak może się zdarzyć. Brakuje większości zawodników, grania międzynarodowego. To jest coś innego niż polska Superliga. Tak to czasami będzie wyglądało, jeszcze - zauważył 151-krotny reprezentant Polski.

ZOBACZ WIDEO Paweł Paczkowski: Każdy kolejny mecz jest meczem o wszystko (źródło: TVP SA)

Czego brakuje obecnej kadrze i na co, zdaniem byłego gracza m. in. Zagłębia Lubin i Fuechse Berlin, stać Polaków na MŚ? - Doświadczenie jest kluczem do zwycięstw i zdobywania punktów. Mam nadzieję, że chłopacy zrobią jeszcze niespodziankę i po cichu liczę, że wyjdą z grupy. Na pewno utrudnili sobie zadanie, bo musieliby wygrać z Rosją i Francją. Nie wierzę jednak, że wygrają z Francuzami, bo jak widziałem ich pierwszy mecz, to są naprawdę mocni. Grają u siebie i myślą tylko o jednym - zdobyć mistrzostwo świata. Będzie naprawdę trudno. Rosjanie są w naszym zasięgu - stwierdził grający trener MKS-u Kalisz.

Jak wiadomo, krótko przed mistrzostwami doszło do ciągu nieprzyjemnych zdarzeń. Dotychczasowe filary reprezentacji zrezygnowały bądź zawiesiły występy w kadrze, a do tego doszły kontuzje wielu kluczowych zawodników. Jak tą sytuację skomentował Bartłomiej Jaszka? - Chłopacy grali najdłużej jak mogli. Byli u nas na Mistrzostwach Europy, później Igrzyska Olimpijskie i było mówione, że będą chcieli odejść. Może nie tyle definitywnie zakończyć karierę reprezentacyjną, co stanąć z boku i dać szansę młodym, a to z tego powodu, że mieli mnóstwo rozegranych spotkań w poprzednim sezonie. Nie ma co ukrywać, że to jest zmęczenie. Wykonali kawał ciężkiej roboty i nie dziwię się, że chcą odpocząć. Młodzi muszą się ogrywać. Dajemy szansę, ale musimy pamiętać, że za chwilę będziemy mieli kwalifikacje do Mistrzostw Europy i musimy wyjść, żeby ci młodzi mogli dalej ogrywać się na takich turniejach - mówił ostrowianin.

Doświadczony gracz od kilku lat zmagał się z kontuzją barku. Przez chwilę mówiło się nawet o zakończeniu kariery brązowego medalisty MŚ 2009. We wrześniu gruchnęła jednak informacja, że został on grającym szkoleniowcem w I-ligowym MKS-ie Kalisz. Jak sam przyznaje, tęskni za grą w reprezentacji i myśli o powrocie na wysoki poziom. - Jak najbardziej tęsknię. Patrzę na tych chłopaków i wydaje mi się, że to za szybko się potoczyło. Uraz wykluczył mnie na dosyć długi okres. Teraz jestem grającym trenerem, powracam do formy, staram się grać coraz więcej w Kaliszu. Jeszcze ostatniego słowa nie powiedziałem. Chciałbym zagrać w ekstraklasie i do tego dążę. Z drugiej strony pracuję już na przyszłość, bo będę chciał zostać trenerem - zakończył Bartłomiej Jaszka.

Czy Bartłomiej Jaszka zagra jeszcze w PGNiG Superlidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×