Antonio Carlos Ortega: Piłka ręczna w Japonii to półamatorstwo, ale nikt nie chce wyjeżdżać

- W lidze japońskiej występuje 9 drużyn. To półamatorzy, ale nikt nie chce odchodzić. Zawodnicy boją się skończyć na bezrobociu - mówi selekcjoner reprezentacji Japonii, Antonio Carlos Ortega. Jego zespół we wtorek o godz. 17:45 zagra z Polską.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
MARIUS BECKER / DPA / AFP AFP / MARIUS BECKER / DPA / AFP

WP SportoweFakty: Pana drużyna zaczęła mistrzostwa świata od trzech porażek. Brazylijczykom w niedzielę napsuliście jednak dużo krwi.

Antonio Carlos Ortega: Między nami a pozostałymi zespołami w grupie jest przepaść, ale dajemy z siebie wszystko. Zawodnicy są zdyscyplinowani, w zespole jest duch. Wykonujemy solidną pracę i szkoda, że wciąż mamy zero punktów. Z każdym kolejnym meczem gramy jednak coraz lepiej.

Gracie efektowne akcje, ale później je marnujecie. Wychodzi brak doświadczenia?

- Prawdopodobnie. Dla naszej drużyny już sama obecność na tym turnieju, bo ostatni raz w mistrzostwach świata startowaliśmy sześć lat temu, to duża sprawa. Znamy nasze ograniczenia we wzroście i wadze. Jesteśmy za to szybcy i całkiem nieźli technicznie. Atutami staramy się zakryć te słabsze strony.

Jak wygląda piłka ręczna w Japonii?

- System przypomina piramidę. W szkołach wyższych i na uniwersytetach zespołów jest mnóstwo, ale już na poziomie najwyższym - w lidze - występuje tylko dziewięć drużyn. Właścicielem każdej z nich jest duży koncern, taka Toyota opiekuje się na przykład trzema ekipami. I zawodnicy granie łączą z pracą dla swojej firmy.

Czyli to sport półamatorski.

- Dokładnie tak. Bycie zawodnikiem to jednak duży przywilej, bo po zakończeniu kariery od razu ma się dobrą, stałą pracę.

ZOBACZ WIDEO Dakar: od La Paz do... Krakowa. Jaki to był rajd? (źródło: TVP SA)

Na poziomie szkół i uniwersytetów istnieje system szkolenia?

- Nie znam szczegółów, bo nie mieszkam w Japonii na co dzień. Rozmawiam jednak z moimi współpracownikami i wiem, że zawodnicy trenują bardzo, bardzo dużo. Prawdopodobnie czasem nawet bez sensu, i to w najmłodszym wieku. Muszę podkreślić, że moi podopieczni są naprawdę zdyscyplinowani, a praca z nimi to przyjemność.

Dziewięć drużyn ligowych to niezbyt szeroka baza do wyboru zawodników.

- Ale korzystam też z graczy drużyn uniwersyteckich! Obecnie w zespole mam dwóch takich zawodników: Shinnosukę Tokudę i Hiroyasu Tamakawę. Ten pierwszy rzucił Brazylijczykom siedem goli, a drugi jest największym graczem w zespole.

Jak dużo czasu miał pan w ubiegłym roku, by pracować z zespołem?

- Dwa miesiące latem - w czerwcu i lipcu - plus dziesięć dni przed samym turniejem. To i tak dużo więcej niż trenerzy z Europy. Poza tym liga w Japonii trwa bardzo krótko, kończy się w marcu. Później zawodnicy po prostu trenują.

Czy Japonia wygra z Polską?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×