Polska - Rosja. Wielka smuta. Gramy o Puchar Prezydenta

Polacy w trzecim meczu mistrzostw świata przegrali z Rosjanami 20:24. Kulejący niedźwiedź poszarpał młode wilki. Dla Biało-Czerwonych to koniec marzeń o awansie do 1/8 finału.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
PAP / PAP/Adam Warżawa
Mecz zaczął się dobrze. Polacy długo prowadzili ataki i choć bywały one niechlujne, to dopisywało nam szczęście. Nasi zawodnicy zbierali piłki i zmuszali rywali do błędów w ofensywie. Rosjanie nie potrafili trafić do siatki przez osiem minut, wystarczyło jednak kolejnych pięćdziesiąt sekund, by podopieczni Dmitrija Torgowanowa objęli prowadzenie (3:2).

Rywale grali tego dnia kiepsko. Jeśli jednak oni byli ładą, to my składakiem. Oczy bolały od strat i - przede wszystkim - niecelnych rzutów. Michał Daszek i Przemysław Krajewski zmarnowali po karnym, a dwa razy z szóstego metra nie trafił Marek Daćko. Bramkarz Rosjan Wadim Bogdanow w pierwszej połowie odbił dziewięć z osiemnastu piłek. A raczej my tyle razy go trafiliśmy.

Krzysztof Łyżwa wszedł na boisko, spędził na nim kilkanaście sekund, podał do rywala i usiadł na ławce. Dziesięć sekund przed końcem pierwszej połowy spudłował Dmitrij Kisielew, Adam Malcher zdecydował się zaś na niecelny rzut przez całe boisko. Paweł Niewrzawa tylko pokazał mu na zegar, a Tałant Dujszebajew - gdyby miał na głowie las włosów - po tej akcji wyrwałby sobie wszystkie.

Drugą połowę nasz golkiper rozpoczął od odbicia pięciu (!) rzutów z rzędu, ale jego koledzy w ataku grali tak kiepsko, że odrobiliśmy w tym czasie tylko jednego gola. Kilka minut później mieliśmy na koncie dwa kolejne zmarnowane karne, a czerwoną kartkę (trzecia dwuminutowa kara) po nierozsądnym faulu dostał Rafał Przybylski.

ZOBACZ WIDEO Dakar 2017 przeszedł do historii (źródło: TVP SA)

Malcher w Blue Monday - podobno najbardziej depresyjny dzień roku - był długimi momentami jedynym przytomnym Polakiem. 30-latek znów wygrywał szacunek niedowiarków, którzy przed turniejem wątpili w jego przydatność drużynie narodowej.

Pod koniec meczu na środku rozegrania pojawił się skrzydłowy Mateusz Jachlewski. Kapitan rozruszał zespół, na pogoń było już jednak za późno. Ciężar kreowania gry w zespole rywali wziął na swoje barki Pawieł Atman, który nie pozwolił Polakom złapać kontaktu.

Nasz zespół we Francji rozegra jeszcze cztery - z Francją, Japonią oraz dwa o miejsca 17-24 w Pucharze Prezydenta.

Kamil Kołsut z Nantes

Polska - Rosja 20:24 (9:13)

Polska: Malcher, Morawski - Daćko 1, Łyżwa, Jachlewski 2 (2/2), Krajewski 2 (1/3), Niewrzawa 2, Walczak 1, Moryto, Daszek 3 (0/2), M. Gębala, Przybylski 1, Paczkowski 3, Gierak, T. Gębala 4, Chrapkowski 1
Karne: 2/6
Kary: 6 min. (Żytnikow, Kalaresz, Atman - 2 min.)

Rosja: Bogdanov, Kirejev - Kiselew 1, Sziszkariew 2, Kowaliew 7 (5/5), Skurnicki 1, Czernoiwanow, Atman 5, Gorbok 1, Czipurin, Kalaresz 3, Szelmienko 1, Dibirow 2, Soroka, Waliulin, Żytnikow 1
Karne: 5/5
Kary: 10 min. (Przybylski - 6 min., Paczkowski, M. Gębala - 2 min.)

Sędziowie: V. Horacek, J. Novotny (Czechy)

Najlepszym Polakiem w meczu z Rosjanami był...

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×