Vive Tauron Kielce liże rany. Spokojnie, to tylko awaria

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Julen Aguinagalde
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Julen Aguinagalde
zdjęcie autora artykułu

Vive Tauron Kielce rok po zdobyciu szczytu świata przeżywa kiepski czas. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa przegrali wiosną pięć z siedmiu meczów Ligi Mistrzów i została im tylko rywalizacja o krajowe trofea. A i tu wybrzmiewa hasło: "bij mistrza".

Trudno się dziwić, że rozsmakowani w sukcesach kibice z Kielc zaczęli bić na alarm. Zespół Dujszebajewa dziesięć miesięcy temu rozpieścił ich tytułem najlepszej drużyny Europy, a teraz już na przełomie marca i kwietnia jasne jest, że trofeum nie obroni.

Jakby tego było mało, Vive Tauron przegrał już więcej meczów niż w dwóch poprzednich sezonach razem wziętych.

Liczba porażek Vive Tauronu Kielce

Liga Liga Mistrzów Puchar Polski Suma
2016/170707
2015/161203
2014/150202
2013/141405
2012/131203
2011/121506
2010/1147011

Władze klubu trzymają jednak nerwy na wodzy. - Ludzie z zewnątrz zawsze będą szukać winnych. Tak już jest. Panikować można jednak dopiero wówczas, gdy się widzi, że ktoś lekceważy swoją pracę albo coś nie gra na linii trener - zawodnicy. A u nas takich problemów nie ma - uspokaja w rozmowie z WP SportoweFakty prezes kielczan Bertus Servaas.

ZOBACZ WIDEO Barcelona przeprowadziła szybką egzekucję - zobacz skrót meczu z Sevillą [ZDJĘCIA ELEVEN]

Holender na ziemi stoi jednak twardo i nie owija w bawełnę: - Oczywiście, nie wszystko jest w porządku. Chłopaki podczas meczu pękają i musimy się dowiedzieć, dlaczego. Atmosfera w zespole jest świetna, z kondycją też nie ma problemu. Coś po prostu nie gra w głowach. Zastanawiamy się nad tym - mówi.

Wciąż to jednak tylko awaria. Trzeba zachować spokój.

Vive w miejscu

Celem Vive był w tym sezonie awans do grona ośmiu najlepszych drużyn Europy. Wykonać się go nie udało, bo fazie TOP 16 Ligi Mistrzów kielczanie dwukrotnie przegrali z Montpellier HB (28:33, 26:28).

- I byliśmy w tym dwumeczu zespołem gorszym - mówi były rozgrywający Vive Grzegorz Tkaczyk. - Nie mówiłbym po tych spotkaniach o jakimś szoku, ale raczej o dużym niedosycie. Trafiając na Montpellier wiedzieliśmy przecież, że to mocna ekipa. Podczas meczów nasz zespół w pewnym momencie jednak stawał i później nie był w stanie tego odwrócić.

Klątwa chorążego

Przyczyny? Złożona sprawa.

Przede wszystkim kielczanom w walce o "ósemkę" przypadł bardzo mocny rywal; zajmując miejsce w górnej "połówce" tabeli grupy B gorzej trafić się nie dało. Po drugiej stronie parkietu stanęło przecież czterech medalistów ostatnich mistrzostw świata oraz kilku zawodników, którzy do kadry Francuzów mieli, mają lub niebawem będą mieć bardzo blisko.

Jakby tego było mało, większość zawodników z Kielc ma za sobą sezon trwający nie kilka, a kilkanaście miesięcy, bo latem grali na igrzyskach olimpijskich. I dla wielu była to sinusoida emocji: od wielkiego wyzwania w Rio, przez ligowe spacery, nerwowe MŚ aż po fazę pucharową LM.

- Pamiętajmy też, że nowi zawodnicy w Vive nie zdążyli się jeszcze do końca zaaklimatyzować - zauważa Tkaczyk, wskazując na Deana Bombaca czy Darko Djukicia. - To normalne, pierwszy sezon w nowym klubie zawsze jest trudny. Ciężko mają zwłaszcza środkowi rozgrywający. Wiem to z doświadczenia, bo trener Dujszebajew zawsze ma im do przekazania olbrzymią ilość informacji.

A przecież na domiar złego lwią część sezonu z powodu kontuzji stracił lider zespołu Michał Jurecki, który tak naprawdę dopiero w rewanżu z Montpellier zagrał na swoim naturalnym poziomie.

Tkaczyk zwraca uwagą na jeszcze jedną rzecz. - Nazywam to "klątwą chorążego". Bo w ostatnich latach zwycięzcy Ligi Mistrzów bardzo rzadko awansowali rok później do turnieju Final Four - mówi. W ciągu ostatnich sześciu lat sztuki tej dokonali tylko piłkarze ręczni THW Kiel.

Teraz Polska

Dziś kielczanie muszą wylizać rany i skupić się na rywalizacji w kraju. - Nie pozostało nam nic innego, jak zdobyć mistrzostwo, puchar oraz czekać na nowy sezon, nową szansę - mówi Servaas.

Vive Tauron rywalizację w grupie granatowej PGNiG Superligi wygrał bez większego trudu, w dwudziestu pięciu meczach kielczanie tylko raz musieli uciec się do dogrywki. Do końca sezonu zostało im dziesięć meczów. Jeden w fazie zasadniczej, trzy w Pucharze Polski oraz - niemal na pewno - sześć w Rundzie Finałowej.

A tam zęby na będącego w pozornym kryzysie rywala ostrzy już sobie Orlen Wisła Płock, która na zdobycie jakiegokolwiek krajowego trofeum czeka od sześciu lat.

- Rywale mają dobrego szkoleniowca oraz mocny skład. Na pewno poczuli krew i będą groźni, ale ja wierzę w moich chłopaków - podkreśla Servaas.  Intrygującej rywalizacji spodziewa się też Tkaczyk. - Wisła gra dobrze, widać tam rękę trenera Piotra Przybeckiego. Szanse są wyrównane i myślę, że w tym roku walka o tytuły będzie naprawdę ciekawa - mówi.

Losy Pucharu Polski oraz mistrzostwa kraju rozstrzygną się pod koniec maja. Krajowi potentaci w ramach przygrywki i mierzenia sił spotkają się jednak już w najbliższy weekend. Super Klasyk Wisła - Vive będzie finałowym akcentem ligowej fazy zasadniczej.

Początek sobotniego meczu o godzinie 18:00.

Źródło artykułu:
Czy Vive Tauron Kielce zdobędzie w tym sezonie mistrzostwo Polski?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (6)
endriu122
9.04.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Rany wylizane,Wisła upokorzona.  
avatar
Maxi-102
7.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Zawodnicy Vive są w tym roku przyzwyczajeni do wycierania parkietu...:):):)  
Wismar
7.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Na tym zdj Julek ma taką minę jak by ktoś nim parkiet wycierał :)