Liga Mistrzów. Fenomenalny Szmal to za mało. Flensburg-Handewitt uratował remis

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Michał Jurecki
WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Michał Jurecki
zdjęcie autora artykułu

Kompletnie zepsuta końcówka spotkania. Skutek? Podział punktów w spotkaniu PGE VIVE z SG Flensburgiem-Handewitt w 4. kolejce Ligi Mistrzów. Kielczanie roztrwonili sześciobramkową przewagę i zremisowali po 25.

Tuż przed meczem okazało się, że w szeregach ekipy z Flensburga zabraknie Rasmusa Lauge Schmidta. Duńczykowi urodziło się dziecko i w niedzielę rano wrócił do domu. Dla gości to było spore osłabienie - rozgrywający jest najskuteczniejszym zawodnikiem tegorocznych rozgrywek DKB Handball Bundesligi i zajmuje szóstą lokatę w klasyfikacji najlepszych strzelców Ligi Mistrzów.

Jego koledzy za punkt honoru postawili sobie pokazanie, że bez niego też są świetną drużyną. Zaczęli od mocnego uderzenia i już po chwili prowadzili dwiema bramkami. Kielczanie błyskawicznie doprowadzili do remisu, ale w kolejnych minutach na boisku było sporo chaosu i niedokładności.

Oba zespoły miały problemy ze zdobywaniem bramek. Wikingowie dlatego, że - po pierwsze w szeregach żółto-biało-niebieskich doskonałe zawody rozgrywał Sławomir Szmal, a po drugie, bo ewidentnie mieli rozregulowany celownik - co rusz obijali słupki, poprzeczkę i bandy. Mistrzowie Polski mieli kłopoty w ofensywie, bo zawodziły ich największe strzelby - Michał Jurecki i Karol Bielecki. Statystyka obu graczy po dwóch kwadransach gry plasowała się na poziomie dwudziestu procent. Sprawy nie ułatwiał jednak Mattias Andersson - Szwed kolejny raz udowadniał, że jest jak wino. Bohaterami w Kielcach byli więc 39-letni bramkarze.

Goście stosowali nietypowy manewr, bo wycofywali bramkarza i grali w siedmiu w ataku. Czasem przynosiło to jednak więcej szkody niż pożytku Gdy kielczanie wypracowali trzy trafienia przewagi i wydawało się, że radzą sobie zdecydowanie lepiej niż rywale, ci rzucili się do ataku i w momencie zniwelowali prowadzenie żółto-biało-niebieskich. Po trzydziestu minutach gry na tablicy wyników Hali Legionów widniał więc remis 10:10.

ZOBACZ WIDEO Tałant Dujszebajew zachwycony: Jestem dumny. To transferowy hit

Rozmowa w kieleckiej szatni musiała być burzliwa. Najważniejszy jest jednak fakt, że była owocna, bo na drugą połowę podopieczni Tałanta Dujszebajewa wyszli niezwykle zmotywowani. Znacznej poprawie uległa przede wszystkim ich dyspozycja w ofensywie. Tylko niespełna czternastu minut potrzebowali, by podwoić swój dorobek z pierwszej części pojedynku.

Wikingom nie szło to tak sprawnie i na kwadrans przed ostatnią syreną mistrzowie Polski mieli już przewagę pięciu trafień. Goście grali konsekwentnie i starali się zniwelować swoje straty. Na szczęście kielecka siódemka miała w swoich szeregach Szmala. Nawet przestój żółto-biało-niebieskich w ataku nie był więc w stanie zagrozić gospodarzom.

Nerwowo zrobiło się dopiero w końcówce, bo przewaga kielczan stopniała tylko do dwóch trafień. Wtedy Lijewski przestrzelił, flensburczycy wykorzystali kontrę. Piłka była w rękach mistrzów Polski, ale ci mieli ogromne kłopoty z poukładaniem ataku pozycyjnego - ciężar wziął na siebie Jurecki, ale koncertowo zepsuł swój rzut. Goście mieli dziewięć sekund na rozegranie swojej akcji, o czas poprosił Maik Machulla. W ostatniej akcji znów popisał się Szmal, ale nie miał szans na obronę dobitki Mariusa  Steinhausera. Wybuch radości Wikingów mówił wszystko. Kielczanie zremisowali wygrany mecz.

Liga Mistrzów, grupa B, 4. kolejka: 

PGE VIVE Kielce - SG Flensburg-Handewitt 25:25 (10:10)

PGE VIVE: Szmal, Wałach - Jurecki 3, Bis, Dujszebajew 3, Kus, Aguinagalde, Bielecki 6, Jachlewski 1, Strlek 1, Janc 4, Lijewski 3, Jurkiewicz, Zorman 1, Mamić 1, Djukić 2 Karne: 7/7 Kary: 4 min. (Jurkiewicz, Mamić - po 2 min.)

SG Flensburg-Handewitt: Andersson, Lind - Karlsson, Glandorf 3, Mogensen 2, Wanne 3, Jeppsson 3, Steinhauser 5, Heinl 1, Zachariassen 3, Toft Hansen 1, Mahe 3, Roed 1 Karne: 3/3 Kary: 8 min. (Karlsson, Mogensen - po 2 min., Roed - 4 min.)

Sędziowali: Matija Gubica, Boris Milosević (Chorwacja)

Źródło artykułu:
Czy PGE VIVE awansuje do Final Four Ligi Mistrzów?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (12)
Yves
13.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Póki co meritum sprawy rozumieją wszyscy poza Tobą. Twoje zarzuty do Michała były przesadzone, tyle. Inni też grają słabo. Opiniuj jak chcesz, jest też coś takiego jak prawda. Czytaj całość
avatar
into the vortex
9.10.2017
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
W zeszłym sezonie słabszą formę tłumaczono zmęczeniem po IO w Rio. I coś było na rzeczy. Teraz jednak zastanawiam się czy Rio jednak ostatecznie nie wyssało z kilku chłopaków (Lijek, Dzidzia, K Czytaj całość
avatar
Maxi-102
9.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Widać, że w Kielcach pogubili się z tymi transferami...:)  
avatar
jayjay
8.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jureckiemu to by się przydał miesiąc w drugim zespole, bo jest tak fatalny, że głowa mała. Żeby nie było, on wróci do formy ale do tego czasu po co ma się męczyć i męczyć nas kibiców swoimi ofe Czytaj całość
avatar
Grzymisław
8.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jakaś tragedia... Niby to nie jest żadna nowość, że kielecka drużyna do końca nie może być pewna wynika, potrafi odwrócić losy spotkania, ale też potrafi stracić przewagę. W ogóle takie rzeczy Czytaj całość