Afera przed mistrzostwami Europy. Uczestnicy boją się masowych zakażeń
Węgrzy, którzy organizują mistrzostwa Europy w piłce ręcznej, niespecjalnie przykładają się do stosowania obostrzeń. Już dwie reprezentacje nagłośniły to, co je zastało po zameldowaniu się w hotelu.
Kłopot za chwilę może stać się jeszcze poważniejszy. Szczególnie dotyczy to drużyn, które grają na Węgrzech (drugim organizatorem jest Słowacja). Okazuje się, że tam uczestnicy turnieju niespecjalnie mają zapewnione bezpieczeństwo.
- Przestrzegaliśmy ścisłych protokołów, aby nie zarazić się koronawirusem, po czym przyjeżdżamy do hotelu, w którym jest pełno gości bez maseczek. Do tego jemy w tych samych miejscach, w których ci goście hotelowi. Byliśmy zszokowani - mówi francuski gwiazdor Nikola Karabatić.
ZOBACZ WIDEO: Co oni zrobili?! Takiego rzutu wolnego jeszcze nie byłoTo nie jest jeden taki przypadek. Podobne niemiłe zaskoczenie spotkało reprezentację Islandii, która zameldowała się w Budapeszcie.
- W naszym hotelu nie ma "bańki". Są tutaj zwykli turyści. Staramy się dbać o siebie, ale to nie jest łatwe. Spodziewałem się, że będzie podobnie, jak podczas mundialu w Egipcie rok temu. Wtedy byliśmy w "bańce" i traktowali nas bardzo poważnie. Tutaj jest inaczej - mówi selekcjoner Islandczyków Gudmundur Gudmundsson.
Do akcji szybko wkroczyła Europejska Federacja Piłki Ręcznej. Przypomniano Węgrom, że zgodnie z zasadami w hotelach, które goszczą uczestników turnieju, nie mogą przebywać inni goście.
- Gdy tylko zidentyfikowaliśmy słabe punkty, natychmiast podjęliśmy środki zaradcze. Mieliśmy już spotkanie, po którym wszystko powinno zostać naprawione - komentuje sekretarz generalny EHF Martin Hausleitner.
Mistrzostwa Europy rozpoczną się 13 stycznia. Polska jest w grupie D, a jej rywalami będą Austria (mecz 14.01), Białoruś (16.01) i Niemcy (18.01).
To on poprowadzi grę reprezentacji Polski na Euro. "Znudziło się przegrywanie" >>
Selekcjoner ocenił okres przygotowawczy. Tego brakuje mu do szczęścia >>