Szymon Kołecki o dopingowych zarzutach: Na pewno tak tego nie zostawię!

Szymon Kołecki w 2002 roku miał otrzymać doping, a całą sprawę zatuszowały polska i międzynarodowa federacja. Prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów doniesieniom "Gazety Wyborczej" zaprzecza. - Na pewno tak tego nie zostawię - mówi.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Kołecki podczas wizyty w Odessie miał otrzymać od lekarza Walentina Czernopiatowa retabolil - steryd zawierający nandrolon. Podanie zawodnikowi niedozwolonych środków w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" potwierdził sam medyk. Ciężarowiec na dopingu miał zostać złapany podczas zgrupowania w Giżycku.

Władze polskiej federacji - w obawie przed karą finansową, wykluczeniem reprezentacji z międzynarodowej rywalizacji oraz odebraniem Warszawie organizacji mistrzostw świata - zaproponowały podobno władzom IWF wycofanie Kołeckiego z zawodów. O układzie mającym na celu wyciszenie dopingowej wpadki mówi ówczesny prezes PZPC, Zygmunt Wasiela.

- Nie będę tego komentował - deklaruje w rozmowie z WP SportoweFakty Kołecki. - Media nie są miejscem do rozdrapywania takich spraw. W połowie lutego czeka nas spotkanie zarządu. Na pewno tak tej sprawy nie zostawimy - mówi.

Prezes PZPC przygotował też oświadczenie, które pojawiło się na stronie internetowej związku.

"W odniesieniu do materiału prasowego, jaki został opublikowany w 'Gazecie Wyborczej' w dniu 8 lutego 2016 roku, autorstwa Radosława Leniarskiego, oświadczam, że ze względu na stan zdrowia (uraz kręgosłupa) w 2002 roku, podjąłem leczenie u doktora Walentina Czernopiatowa w Odessie, co jest od 14 lat wiedzą powszechną. Podczas pobytu na Ukrainie stosowałem się do zaleceń i wytycznych doktora Czernopiatowa, w tym do stosowania środków, jakie zostały mi zalecone.

Oświadczam kategorycznie, że nie było mowy o stosowaniu żadnych środków zakazanych. Jestem głęboko przekonany, że leki jakie zażywałem nie znajdowały się na liście środków zabronionych.

Cały mój proces leczenia był wspierany i finansowany przez Fundację Rozwoju Podnoszenia Ciężarów, działającą wówczas przy PZPC. Obie te instytucje posiadały i miały dostęp do kompletu dokumentów w tej sprawie od 2002 roku.

Jeśli chodzi o późniejsze działania opisane w artykule - ówczesnych władz PZPC, w tym przez wiceprezesa PZPC Zygmunta Wasielę - to obecny Zarząd PZPC nie bierze za nie odpowiedzialności.

Chcę jednocześnie zapewnić, że jako prezes aktualnych władz związku, dołożę wszelkich starań, by wyjaśnić zawarte w tym artykule informacje. Godzą one bowiem nie tylko we mnie, ale też w dobre imię wybitnych zawodników dyscypliny, negatywnie wpływają na wizerunek Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów - jednego z najbardziej zasłużonych związków sportowych w naszym kraju - oraz w Międzynarodową Federację Podnoszenia Ciężarów. Nie wykluczam również podjęcia działań na drodze prawnej.

Szymon Kołecki

Prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów"

Zobacz wideo: Górnik i Podbeskidzie zamykają tabelę, ale nie składają broni
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×