Agata Wróbel znów zapadła się pod ziemię. Nie ma z nią kontaktu

W połowie stycznia medalistka olimpijska, mistrzyni świata i Europy poprosiła kibiców o pomoc finansową. Odzew był niesamowity. Wróbel marzyła o 20 tys. zł, zebrała kilka (może nawet kilkanaście) razy więcej.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Agata Wróbel podczas igrzysk olimpijskich w Sydney, w 2000 roku Wywalczyła wówczas srebrny medal Getty Images / Doug Pensinger/ALLSPORT / Agata Wróbel podczas igrzysk olimpijskich w Sydney, w 2000 roku. Wywalczyła wówczas srebrny medal.
- Nie zmarnuję szansy od tylu dobrych ludzi. Obiecuję. Proszę tylko o czas - napisała w połowie stycznia 2019, na Facebooku, Agata Wróbel. Minęło dziewięć długich tygodni. Niestety, nie wiemy nawet, czy była sportsmenka rozpoczęła leczenie depresji, stanów lękowych i bólu. Bo znów nie ma z nią kontaktu.

- Nie wiem, co się dzieje obecnie z Agatą - mówi nam Ryszard Soćko. Jej były trener w trakcie styczniowego zamieszania związanego ze zbiórką w internecie rozmawiał z nią nawet kilka razy dziennie. Pytała go, co ma robić, jak się zachować. - Potem rozmawialiśmy jeszcze tylko raz, ale w zupełnie innej sprawie. Od dłuższego czasu już nie dzwoni - dodaje.

Wielu ludzi wpłacało tysiąc złotych i więcej

Zwróciliśmy się zatem z pytaniem do serwisu zrzutka.pl (organizatora styczniowej akcji zbierania pieniędzy), mając nadzieję, że uda nam się uzyskać jakiekolwiek informacje dotyczące sytuacji byłej sportsmenki. - Aktualnie nie mamy kontaktu z Panią Agatą Wróbel - czytamy w wiadomości przesłanej do naszej redakcji.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lewandowski musi odejść z Bayernu. "Widać frustrację. Otoczenie go męczy"

Serwis nie mógł odpowiedzieć nam na pytanie, jaką kwotę udało się zebrać mistrzyni świata. - Pani Agata ukryła na swojej zbiórce kwotę "do zebrania" oraz kwotę "zebraną", w naszym serwisie jest taka możliwość (...) Ponieważ wolą Pani Agaty najwyraźniej było niepodawanie tej kwoty do publicznej wiadomości, to zachowalibyśmy się nie w porządku przekazując tę informację komukolwiek - czytamy dalej w oficjalnym piśmie.

Wiemy jednak, że już po zaledwie kilku dniach zbiórki (zanim jeszcze ukryto kwotę) było wiadomo, że akcja - pod względem finansowym - się powiodła. Polacy wpłacili ponad 140 tys. zł. A przecież potem Wróbel zbierała pieniądze jeszcze przez miesiąc. W sumie 3559 osób zdecydowało się wesprzeć naszą mistrzynię. Wiele wpłat osiągnęło pułap ponad tysiąca złotych.

Agata Wróbel przedstawiła odpowiednie dokumenty

- Świetna wiadomość, to oznacza, że problemy finansowe Agaty się skończą - cieszył się wówczas Soćko. Co mówi teraz? - Mam nadzieję, że odpowiednio wykorzystała te pieniążki i rozpoczęła leczenie, bo zdrowie jest najważniejsze - twierdzi.

Zrzutka.pl przyznała, że zgodnie z regulaminem zebrane pieniądze można wypłacać w każdym momencie trwania akcji oraz po jej zakończeniu. Dla akcji, które gromadzą ponad 20 tys. zł (tak było w tym przypadku), jest potrzebna dość skomplikowana weryfikacja, która polega m.in. na tym, że pieniądze są zablokowane do momentu przesłania dokumentów potwierdzających wiarygodności potrzeb zbierającego. - W tym wypadku przedstawione były dokumenty potwierdzające przede wszystkim wszystkie wskazane w opisie jednostki chorobowe - tak mówi informacja ze strony serwisu.

Wygląda więc na to, że akcja zakończyła się sukcesem, a Agata Wróbel zebrane pieniądze ma już do swojej dyspozycji. - Powtarzałem jej, jak jeszcze rozmawialiśmy, aby w jakiś sposób podziękowała ludziom, którzy jej pomogli, aby była z nimi w kontakcie, niestety zakończyło się na jednym krótkim wpisie na Facebooku (tym, który zacytowaliśmy na początku artykułu - przyp. red.) - mówi Soćko. - Szkoda.

Żadnej reakcji nie ma również ze strony Colina Andersona, partnera życiowego byłej sztangistki, a w przeszłości strongmena. - Colin jest tak aktywny w social mediach, to aż się zdziwiłem, że nie zabrał głosu w tej sprawie - zauważa były trener Wróbel.

Minister chce pomóc

Sprawdziliśmy. Anderson był aktywny, już nie jest. Ostatni wpis na jego Facebooku jest datowany 6 stycznia 2019. Choć nie można wykluczyć, że ukrył część komentarzy i nie są widoczne publicznie.

Oczywiście od kilku dni próbowaliśmy się skontaktować zarówno z samą zainteresowaną, jak i właśnie Andersonem. Bez efektu. Próbowaliśmy na wszelkie sposoby, cisza. - Nie dziwi mnie to, skoro ja też nie wiem, co się z nią dzieje - przekonuje Soćko.

- Wydaje nam się, że otrzymawszy tak dużą pomoc od społeczności oraz od Państwa (Państwa (...) artykuły bardzo pomogły w zbiórce Pani Agaty), Pani Agata Wróbel chętnie udzieli Państwu wszelkich odpowiedzi - tak kończy się pismo z serwisu zrzutka.pl.

Przypomnijmy, że w połowie stycznia 2019 Agata Wróbel przerwała milczenie, które trwało od wielu lat i przyznała, że nie do końca sobie radzi po zakończeniu kariery. "Muszę codziennie przyjmować silne środki przeciwbólowe. Koszty tych leków są kolejnym obciążeniem. Głęboka depresja, leki, napady paniki towarzyszą mi codziennie. (...) Szukam pomocy, aby móc stanąć na nogi, spłacić zobowiązania, odnaleźć siebie sprzed lat" - napisała w komentarzu do zbiórki pieniędzy, którą rozpoczęła w internecie. Jej celem było 20 tys. zł.

Minister sportu Witold Bańka błyskawicznie zaoferował pomoc naszej byłej mistrzyni (więcej szczegółów TUTAJ >>), kibice wpłacali poprzez serwis zrzutka.pl konkretne kwoty, prezes PZPC Mariusz Jędra publicznie zadeklarował, że zrobi wszystko, aby wyciągnąć byłą sportsmenkę z problemów, oficjalnie głos zabrali nawet szefowie światowej federacji (pisaliśmy o tym TUTAJ >>).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×