Polskie kajakarki piszą piękną historię. Po medalu zostały okrzyczane

Kajakarki Beata Mikołajczyk i Karolina Naja zdobyły brązowy medal igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. - To niebywałe! Piszemy piękną historię - mówią Polki. I dodają z dumą: - Pokazałyśmy moc.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Beata Mikołajczyk i Karolina Naja na podium w Rio PAP / Adam Warżawa / Beata Mikołajczyk i Karolina Naja na podium w Rio

Nasze kajakarki z sukcesu cieszyły się tak bardzo, że... dostały burę od jednego ze stewardów. - Przedzierałyśmy się do naszego trenera przez krzesełka. Musiałyśmy do niego dobiec, wyściskać się. No i ktoś na nas nakrzyczał - mówi ze śmiechem Mikołajczyk.

Polki zgodnie przyznają, że to właśnie on - trener Tomasz Kryk - jest jednym głównych twórców ich sukcesu. - Stworzył schemat, który z roku na rok jest dla nas coraz bardziej zrozumiały - wyjaśnia Naja. - Wielu trenerów w Polsce powinno się od niego uczy - dodaje Mikołajczyk. - To, co zrobił z naszymi organizmami, jest wręcz niesamowite.

Sukces dał naszym kajakarkom mnóstwo radości. - To już do nas dotarło! - cieszą się. - Ten medal jest nasz, nikt nam go nie zabierze. To, co osiągnęłyśmy, jest niebywałe. Piszemy piękną historię.

Medal Biało-Czerwone dedykują rodzinom oraz całej drużynie. - W ciągu roku 250 dni spędzamy poza domem - mówią. Duży udział w ich sukcesie ma także Polski Związek Kajakowy oraz prezes Józef Bejnarowicz.

ZOBACZ WIDEO Naja i Mikołajczyk z medalami olimpijskimi

- Dziękujemy im wszystkim. Miałyśmy świetne warunki przygotowań. Już w Rio przed samym startem było ważne chociażby to, że przez 2-3 mogłyśmy spać poza wioską, skąd dojazdy zabierały nam po półtorej godziny. Pospałyśmy dłużej, a to przecież przekłada się ma sekundy i metry - wyjaśnia Mikołajczyk.

O przyszłości Polki na razie mówić nie chcą. Na pytanie, czy przez kolejne cztery lata wciąż będą dalej pływać odpowiadają pytaniem: - A czy wygramy w totka?

O swojej współpracy w kajaku mówią, że jest z nią jak ze związkiem. - Każdej wydaje się, że rządzi - śmieje się Mikołajczyk. Ale po chwili dodaje poważniej: - Karolina prowadzi łódkę i nadaje tempo. Ja jestem tą osobą pracującą z tyłu, silnikiem. Decyzję podejmujemy jednak razem. Jest pełna zgoda.

Polki zdradzają też, że podczas wyścigu mają swoje hasło, które wykrzykują sto dwadzieścia metrów przed metą. - To "jedź", na wydechu - wyjaśniają. Mówimy, że nie słyszeliśmy. - Wam się wydaje, że tego nie słychać. My za to nie słyszymy trybun. Stojąc w blokach, mamy totalną ciszę. Pełna koncentracja. Jesteśmy tylko my.

Kamil Kołsut z Rio de Janeiro

Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro --> ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii (źródło TVP)


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×