Rio 2016: Brazylia wraca na siatkarski olimp. Po dwóch srebrach znów złoto na igrzyskach

W wielkim finale igrzysk olimpijskich zmierzyły się najbardziej utytułowane reprezentacje w historii siatkówki. Górą w tym pojedynku byli Brazylijczycy, którzy pokonali Włochów 3:0.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
Materiały prasowe / FIVB

Przed kilkunastoma tysiącami własnych kibiców Brazylijczycy rozgrywali swój kolejny już finał igrzysk. W ostatnich dwóch nie udało im się wygrać i chcieli wrócić na tron, zwłaszcza na własnym terenie. Tym bardziej, że stracili tytuł mistrzów świata. Po drugiej stronie siatki stanęli Włosi, którzy dzięki Iwanowi Zajcewowi wydarli nieomalże przegrany półfinał Amerykanom i nigdy nie zdobyli olimpijskiego złota, choć mają wszystkie inne trofea.

Początek meczu wyglądał lepiej w wykonaniu podopiecznych trenera Gianlorenzo Blenginiego, którzy od pierwszej piłki byli bardziej agresywni. Gospodarze sprawiali wrażenie nieco sparaliżowanych stawką spotkania i ogromną presją, a także mocnym serwisem Zajcewa (4:1).  Ale szybko wrócili do do swojej dobrej gry, zaczęli bronić coraz lepiej w polu i skutecznie egzekwować kontry. W tym celował zwłaszcza Wallace i to jego zasługą było doprowadzenie do remisu (12:12). Kolejny kontratak wykończył dla odmiany Felipe Fonteles i już jego drużyna miała przewagę. Zablokowany Zajcew i as serwisowy brazylijskiego środkowego zwiększyły ją do trzech punktów, a punktowa zagrywka Wallace'a nawet do czterech (14:18). W ekipie włoskiej zawodził Filippo Lanza, nieskuteczny i w przyjęciu i w ataku. I choć Włosi próbowali jeszcze walczyć, to kolejny Brazylijczyk, Ricardo Lucarelli, w polu serwisowym wybił im to z głowy (21:24). Seta zakończył zepsutą zagrywką Zajcew.

Pierwsza połowa drugiej partii była wierną kopią poprzedniej. Najpierw goście otworzyli seta 4:1, ale potem Brazylijczycy doprowadzili do remisu swoją doskonałą grą w obronie i kontrze. Potem dołożyli asa i już wyglądało na to, że wszystko potoczy się utartą koleiną i gospodarze spokojnie będą zwiększać swoją przewagę. Ale tym razem do gry włączył się Zajcew i swoimi zagrywkami zatrzymał rywali (14:14). Od tego momentu na boisku trwała wspaniała wymiana ciosów, w której obie strony dawały z siebie wszystko w każdym elemencie. Liderem Włochów był świetnie grający Zajcew, który ciągnął całą drużynę. Dobre zagrywki Bruno Rezende i pomyłka Osmany Juantoreny dały Brazylii piłki setowe, ale nie zdołali wtedy zamknąć tej odsłony zwycięstwem. Świetne przebicie piłki za darmo przez Simone Giannellego dało remis po 24 i zaczęła się dramatyczna walka na przewagi, którą tysiące kibiców oglądało na stojąco. Blok na Zajcewie przy piłce sytuacyjnej i złe przyjęcie Lanzy dało wygraną w tej trudnej końcówce gospodarzom.

Trzeci set od początku był bardzo wyrównany i zacięty. Nawet jak jedna z drużyn zdobywała minimalną przewagę, to druga zaraz ją doganiała. W ekipie gospodarzy bardzo dobrze radził sobie Fonteles, który wspierał w ataku Wallace'a. Może dlatego, że Włosi postanowili obciążyć przyjęciem przede wszystkim Lucarellego. W drugiej połowie seta do świetnego widowiska siatkarskiego doszła coraz większa nerwowość i emocje. Obie ekipy grały siatkówkę na najwyższym poziomie, popisując się umiejętnościami w każdym elemencie. Pod koniec presję spotkania przestał wytrzymywać 20-letni Giannelli i zaczęły mu się przydarzać błędy, jednak gra nadal szła cios za cios. Atak Wallace'a dał gospodarzom jedną piłkę meczową, ale z bardzo trudnej sytuacji zdobył punkt Zajcew. W grze na przewagi górą byli jednak gospodarze dzięki najpierw skutecznemu atakowi Lucasa Saatkampa, a potem blokowi na Zajcewie.

Włochy - Brazylia 0:3 (22:25, 26:28, 24:26)

Brazylia: Bruno, Wallace, Lipe, M. Souza, Lucas, Lucarelli, Sergio (libero) oraz Arjona, Evandro, Borges

Włochy: Zajcew, Giannelli, Juantorena, Birarelli, Buti, Lanza, Colaci (libero) oraz Rossini, Antonow, Sottile

ZOBACZ WIDEO Mariusz Jurasik: Starsi gracze nie do zastąpienia (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×