Polska w finałach Ligi Narodów. Liderka kadry: Chcę więcej

- W fazie zasadniczej Ligi Narodów zrobiłyśmy dobrą robotę, jednak poza punktami do rankingu FIVB jeszcze niczego nie zdobyłyśmy. One są oczywiście bardzo ważne, ale ja chcę więcej - mówi Magdalena Stysiak.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Magdalena Stysiak Materiały prasowe / FIVB / Magdalena Stysiak
W niedzielę polskie siatkarki pokonały Koreę Południową 3:0 i przypieczętowały awans do finałów Ligi Narodów 2023. Miejsca w najlepszej ósemce i wyjazdu na turniej finałowy do amerykańskiego Arlington Biało-Czerwone były pewne już w czwartek, gdy pokonały reprezentację Niemiec 3:2.

Dwa ostatnie spotkania, z Bułgarią i Koreą Południową, wciąż miały jednak duże znaczenie. Po pierwsze nasze zawodniczki broniły w nich punktów do rankingu FIVB, po drugie walczyły o pierwsze miejsce w tabeli na koniec fazy zasadniczej.

- To nie były łatwe spotkania - podkreśla Stysiak i dodaje: - Byłyśmy już zmęczone, fizycznie i psychicznie, ale musiałyśmy się zmobilizować i znaleźć siły, bo to były mecze z rodzaju tych, które trzeba wygrać. Bardzo się cieszę, że pomimo zmęczenia humory nam na boisku dopisywały. To na pewno pomogło nam w odniesieniu zwycięstw.

W niedzielnym starciu z Koreankami, najsłabszą drużyną VNL 2023 (nie wygrały ani jednego spotkania), rywalki sprawiły Polkom najwięcej problemów w pierwszej partii. - Trochę uciekło nam skupienie, zrobiłyśmy kilka głupich błędów i w pewnym momencie przegrywałyśmy 14:18, ale najważniejsze, że wróciłyśmy do swojej siatkówki i wygrałyśmy tego seta, a potem cały mecz. Nie zawsze gra się pięknie i diamentowo, zwłaszcza gdy w grę wchodzi już zmęczenie. Najważniejsze jest, by grać zespołowo i wygrywać. I my to zrobiłyśmy - podkreśla najlepiej punktująca zawodniczka fazy zasadniczej Ligi Narodów (242 punkty).

Fazy, którą drużyna trenera Stefano Lavariniego zakończyła z bilansem 10 zwycięstw i tylko dwóch przegranych. Kluczowy dla tak dobrego występu Biało-Czerwonych był zdaniem Stysiak drugi turniej, w którym wzięły udział - w Hongkongu. Nasze siatkarki pokonały wówczas Dominikanę (3:1), Turcję (3:0) i Chiny (3:0).

- Zagrałyśmy tam trudne spotkania, odniosłyśmy ważne zwycięstwa. Przydarzyła się nam wtedy również wpadka z Holandią, ale już dawno wyciągnęłyśmy z niej wnioski i o niej zapomniałyśmy. A nasz najlepszy mecz w fazie zasadniczej to dla mnie ten przeciwko Chinkom. Pokazałyśmy w nim pewność siebie i zadziorność.

ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...

Zwycięstwo Polek z Koreą i przegrana Amerykanek z Chinkami 2:3 w ostatniej rundzie spotkań sprawiły, że nasza reprezentacja awansowała do turnieju finałowego jako najwyżej rozstawiony zespół. Ich przeciwniczkami w ćwierćfinale, w którym zagrają 12 lub 13 lipca, będą Niemki.

- Cieszymy się, że wystąpimy w finałach, bo już sam awans do grona ośmiu najlepszych zespołów Ligi Narodów jest pewnym sukcesem. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. W fazie zasadniczej zrobiłyśmy dobrą robotę, ale jeszcze niczego nie zdobyłyśmy, poza punktami do rankingu FIVB. One są oczywiście bardzo ważne, ale ja chcę więcej - zaznacza zawodniczka tureckiego Fenerbahce Stambuł.

- W finałach na pewno nie będziemy faworytkami, natomiast na pewno pojedziemy na nie w dobrych humorach i z wysoko podniesionymi głowami. Chcemy tam udowodnić, że... nie, udowodnić to złe słowo. Chcemy pokazać, że nie pracowałyśmy tyle czasu na marne i zagrać swoją dobrą siatkówkę. Jeśli ją zagramy, o resztę nie będę się martwić, bo wiem, że będziemy w stanie walczyć z najlepszymi na świecie - kończy liderka polskiej drużyny.

Czytaj także:
Polskie siatkarki potwierdziły przewagę. Jest zwycięstwo
Ostatnie punkty przyznane. Zobacz tabelę Ligi Narodów Kobiet

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×