Legenda kadry zachwycona Polkami. Ale przestrzega przed jednym. "To może je skrzywdzić"

- To klucz do sukcesu. Czasem nie nazwiska się liczą - mówi WP SF mistrzyni Europy Magdalena Śliwa. Chwali obecny zespół, w którym widzi ogromny potencjał. Wskazuje jednak rzecz, która może mu zaszkodzić. W sobotę o 23:00 półfinał VNL Polska - Chiny.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Reprezentacja Polski siatkarek Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Reprezentacja Polski siatkarek
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Co stoi za taką przemianą polskich siatkarek? Przed rokiem walczyły o utrzymanie w Lidze Narodów, a teraz biją się o medal. Kto wie, może nawet o złoty.

Magdalena Śliwa, dwukrotna mistrzyni Europy (2003, 2005), zawodniczka z największą liczbą występów w reprezentacji Polski (359), komentatorka TVP Sport: Do złota jeszcze długa droga. Procentuje praca, którą dziewczyny wykonały w zeszłym roku. Podczas październikowych mistrzostw świata były mecze, które nam się bardzo podobały, ten ze Stanami Zjednoczonymi (3:0) czy nawet przegrany po tie-breaku ćwierćfinał z Serbią.

To dało im wiarę, że drużyna idzie w dobrą stronę. Widać uporządkowanie na boisku, pewność siebie zawodniczek, a także mądre zagrania techniczne. To właśnie dziewczynom pozwoliło się wspiąć na to miejsce, w którym teraz są.

Wydaje się, że ciężko Polki złamać mentalnie. W ćwierćfinale z Niemkami przegrywały w drugim secie 11:19, a i tak niemal wyrównały. Wprawdzie przegrały seta, ale pokazały rywalkom, że trzeba się z nami liczyć.

To specyfika siatkówki. Czasem wydaje się, że wszystko jest na talerzu, ale wystarczy jedna przełomowa akcja i wszystko obraca się o 180 stopni. Dziewczyny już kilka razy pokazały, że potrafią się dźwignąć z trudnych sytuacji. Reprezentacja w newralgicznych, niepewnych momentach częściej szła w górę niż w dół.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polki w półfinale Ligi Narodów! Zobacz kulisy meczu z Niemkami

W meczu z Niemcami w czwartym secie Polki prowadziły już 23:20, a rywalki wyrównały. Także w fazie zasadniczej zdarzało nam się trwonić wysokie przewagi. Z czego to wynika? Z dekoncentracji?

Nie do końca. Ważną rolę odgrywa też doświadczenie. Nasz zespół jest jeszcze młody, większość dziewczyn ma poniżej 25 lat i z roku na rok będą się uczyć grać w takich sytuacjach. Będą wiedzieć, że ani na moment nie można odpuścić. Ale to wszystko przyjdzie z czasem.

Na ile atmosfera w kadrze jest kluczem do obecnych sukcesów?

Dobra atmosfera, chemia między sztabem, a zawodniczkami to klucz do sukcesu. Czasem nie nazwiska się liczą, lecz to, jak siatkarki walczą jedna za drugą i grają zespołowo. Widać, że bardzo dobrze ze sobą się czują.

To najlepsza gra i wyniki naszej kadry od czasów trenera Andrzeja Niemczyka. Może pani opowiedzieć, jak ten trener starał się dbać o atmosferę w zespole?

Minęło już od tego 20 lat. Nasza atmosfera, nasz zespół był chyba nie do powtórzenia. Znakomicie się czułyśmy ze sobą i przede wszystkim był luz. Każdy wiedział, co ma zrobić, trenował na 100 proc., bo zdawał sobie sprawę, o co walczy.

Nie chcę dmuchać balonika za szybko, bo to dopiero pierwszy turniej. Ten zespół dojrzewa, gra coraz lepiej, jest w czwórce najlepszych zespołów na świecie, a przede wszystkim w Europie. To dobry prognostyk przed mistrzostwami Europy. Do turnieju finałowego Ligi Narodów nie dostały się Serbki, Włoszki też nie grają w najmocniejszym składzie. Zadanie więc będzie trudne.

Chwała naszej reprezentacji, że gra tak dobrze, że się budujemy. Nie róbmy z nich jeszcze jednak mistrzyń świata i Europy, bo to może je skrzywdzić. Drużyna nabrała pewności, ale najważniejsze, by się budowała z meczu na mecz, a wynik kiedyś sam przyjdzie.

A trener Stefano Lavarini jest w jakimś stopniu podobny do Andrzeja Niemczyka, a może są kompletnymi przeciwieństwami?

Ciężko to ocenić z zewnątrz. Lavarini jest jednak bardzo spokojny na czasach, a trener Niemczyk nie zawsze taki był i tu jest różnica.

Nasza drużyna jest jeszcze bardzo młoda, tylko Katarzyna Wenerska z wyjściowego składu przekroczyła już trzydziestkę. Jak duże nasza reprezentacja ma rezerwy i jak może się rozwinąć do przyszłorocznych igrzysk w Paryżu?

Ekipa z roku na rok się ogrywa. Dziewczyny muszą się nauczyć jeszcze grać w różnych sytuacjach stresowych. Rok to bardzo dużo. Wszystkie zawodniczki teraz grają. Dla przykładu, Martyna Czyrniańska to ogromny talent, ale ona nie zawsze występowała w klubie.

Widać, że z każdym sezonem siatkarki nabierają pewności, więc kadra za rok powinna być jeszcze mocniejsza. Nie wiadomo, kto nam wypłynie, co roku jakaś perełka w klubach się pojawia. Może się okazać, że w przyszłym sezonie reprezentacja otrzyma wzmocnienie.

Katarzyna Wenerska nie miała łatwego zadania, bo musiała wejść w buty Joanny WołoszJak pani, jako była rozgrywająca, ocenia jej postawę w Lidze Narodów?

Nabrała pewności siebie, pokazywała to już w trakcie sezonu ligowego. To bardzo dojrzała rozgrywająca, znakomicie prowadząca grę. Widzi, czuje, które dziewczyny mają lepszy moment, a komu odpuścić na chwilę. Kasia znakomicie zastąpiła Asię.

Teraz Wołosz dołączy do zespołu, a Wenerska bardzo dobrze z dziewczynami sobie radzi. Posiadanie dwóch równorzędnych rozgrywających to duży atut dla trenera.

Katarzyna Wenerska ma 30 lat, a dopiero wchodzi na światowy poziom. To stanowi jakikolwiek problem na tej pozycji?

Nie. Kasia ma 30 lat, Asia Wołosz 33. Wiek nie jest problemem teraz, zawodniczki występują dłużej. Środkowa z Turcji Eda Erdem ma 36 lat, a dalej świetnie się pokazuje.

Pani w końcu coś o tym wie. Na boisku występowała pani do 46. roku życia.

Rozgrywająca to jest taka pozycja, według mojej koleżanki, jak wino. Im starsza, tym lepsza. Nabiera się wtedy doświadczenia, które zbiera się latami. Nie powiem, że to mniej eksploatowana pozycja niż atakujące, też się trzeba nabiegać, skacze się. Łatwiej jest jednak niż np. atakującym przetrwać do dojrzałego wieku. Kasia i Asia mają przed sobą jeszcze wiele lat grania.

W fazie zasadniczej Ligi Narodów Polki pokonały Chinki 3:0. W ćwierćfinale zawodniczki z Państwa Środka zaprezentowały jednak znakomitą siatkówkę, ograły Brazylijki 3:1. Nie zanosi się na łatwą przeprawę.

Mecz nie będzie wyglądał tak samo. Chinki to dobry zespół. Dyspozycja dnia, głowa w siatkówce zawsze mają bardzo duże znaczenie. Polki będą w lepszej sytuacji, bo nie ma na nich presji, że muszą zdobyć medal, być w finale. Myślę, że bardziej będą się bawić grą, mam nadzieję, że tak zrobią i zagrają spotkanie na dużym luzie. Nie mają absolutnie nic do stracenia. Nie możemy się bać, lecz traktować to w kategorii fajnego wyzwania.

W czym tkwią nasze największe atuty, a czego powinniśmy się obawiać ze strony Chinek?

My mamy dobry serwis, upatruję tutaj szans. Chinki niekoniecznie mają za każdym razem idealne przyjęcie. Mamy bardzo wysoki blok: Agnieszka Korneluk, Magda Stysiak mają znakomite parametry, co udowadniają statystyki Ligi Narodów, gdzie są bardzo wysoko. Do tego nasze dwie lewoskrzydłowe mają bardzo dobry blok, w ofensywie również sporo umieją.

Stysiak i Korneluk potrafią nie tylko punktować blokiem, ale także atakiem. Obie nasze przyjmujące z drugiej linii są gotowe do ofensywy, co zawsze jest dobrym sposobem na zaskoczenie przeciwnika. Szanse są realne, by zagrać z Chinkami, jak równe z równymi.

***

Mecz Polska - Chiny odbędzie się w sobotę, 15 lipca o godz. 23:00 czasu polskiego. Transmisja w TVP 1, TVP Sport, sport.tvp.pl oraz Polsacie Sport. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj więcej:
Joanna Pacak: Czujemy, że jesteśmy groźne dla każdego rywala. To nas uskrzydla

Kto awansuje do finału?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×