Niewiarygodne obrazki z Brukseli. To tu się gra o mistrzostwo?!
To wstyd, że batalię o złoto najlepszych drużyn siatkarskich nie potrafi zorganizować miasto, które jest stolicą Unii Europejskiej. W Brukseli ani nie widać, że jest sportowe święto, ani nie jest... uroczo.
Jeśli nie jesteś kibicem żeńskiej siatkówki, albo dziennikarzem wysłanym tu do relacjonowania meczów, nie masz prawa dowiedzieć się, że właśnie tu, w Brukseli, stolicy UE, odbywają się siatkarskie mistrzostwa Europy kobiet.
O imprezie, jeszcze raz podkreślmy, bądź co bądź - mistrzostwach Europy - organizatorzy nie informują ani na lotnisku, ani w centrum miasta, ani nawet w pobliżu hali. W ogóle gdy podchodzi się w pobliże areny - choć to za dużo powiedziane - meczowej, to jednak odnosi się bardziej wrażenie, że tu trwa jakaś budowa, niż że wewnątrz drużyny narodowe biją się o najwyższe europejskie laury.
W Brukseli o mistrzostwach wiedzą więc tylko ci, którzy są nimi zainteresowani. Gdy pytamy ludzi na mieście, czy wiedzą, jaka obecnie u nich odbywa się wielka impreza, robią wielkie oczy i bezradnie rozkładają ręce.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polska pokonała Ukrainę! Zobacz kulisy meczu ME500 kibiców na... "budowie"
Oczywiście, gdy o dalszą rundę walczyły Belgijki, hala zapełniła się. Przyszło blisko osiem tysięcy osób. Ale już na meczu Polek z Niemkami przyszło tylko niewiele ponad trzy tysięcy fanów. Tak było w niedzielę, a w poniedziałek, gdy rywalizowały - Serbia ze Szwecją i Ukraina z Czechami - trybuny świeciły pustkami. Zaledwie 500 kibiców obserwowało te spotkania. A to przecież już 1/8 mistrzostw!
W tych pierwszych brukselskich zmaganiach większość kibiców to byli Belgowie, Turcy oraz Polacy. No ale teraz, gdy Belgijki odpadły, ta frekwencja jednak poważnie zmaleje, choć we środę, gdy Polki będą walczyć z Turczynkami (godz. 17.00), można się jeszcze spodziewać wielu widzów.
Hala, w której rozgrywane są mistrzostwa, to Palais 12. To jeden z budynków kompleksu Expo. Głównie organizowane są tu koncerty, ale obiekt gościł już wcześniej siatkówkę, a także chociażby tenisowe rozgrywki Pucharu Davisa, gdzie położono kort ziemny.
Z zewnątrz budynek, eufemistycznie pisząc, jest mało atrakcyjny. Przypomina raczej niedokończoną budowlę. Fatalnie "wyróżnia się" na tle okolicznych, nowocześniejszych budynków.Najmniej bezpieczne miasto
Zarówno w Gandawie, jak i w Brukseli wszystkie ekipy mieszkają poza centrum. Magdalena Stysiak, gwiazda polskiej ekipy, wprost przyznała, że podróż do centrum nie byłaby problemem, ale nie ma jednak zamiaru się tam zapuszczać.
Może to i dobrze, bo i w sercu miasta nie jest zachwycająco. Bruksela jest najmniej bezpiecznym miastem w Belgii. Sam kraj jest jednym z najniebezpieczniejszych w Europie obok Hiszpanii. Jak podaje Eurostat, na 100 tysięcy mieszkańców notowanych jest 140 napadów rabunkowych rocznie. Dla porównania, w Polsce jest ich 17, a w Słowacji 6.
Zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem mistrzostw Europy siatkarek pisano o wzroście liczby rozbojów w okolicy dworców kolejowych w Brukseli. Faktycznie syreny policyjne są tu słyszalne przez cały dzień.
Europejska federacja siatkarska (CEV) w ostatnich latach organizowała mistrzostwa Starego Kontynentu w kilku krajach, tak jest i tym razem. Zespoły rywalizują w Estonii, Niemczech, Włoszech i właśnie Belgii. I to właśnie w Brukseli zaplanowano finałową fazę. Na szczęście ekipy nie muszą przejmować się tym, co się dzieje na ulicach.
Reprezentacja Polski do gry wróci w środę i o półfinał zagra z Turcją. Początek meczu o godz. 17:00.
Czytaj też:
Zwycięstwo w cieniu dramatu. Trzy sety w meczu Polek z Niemkami
Przykre sceny w meczu Polska - Niemcy. Dramat siatkarki