Sędziowie w ogniu krytyki. "Nie można kończyć meczu tak dużym błędem"

Arbitrzy drugiego meczu finałowego PlusLigi znaleźli się w ogniu krytyki po tym, jak w decydującej akcji nie dostrzegli błędu ustawienia po stronie gości. Eksperci transmitującej to spotkanie stacji Polsat Sport nie zostawili na nich suchej nitki.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Gorąco było po zakończeniu meczu finałowego nr 2 w Jastrzębiu Zdroju Materiały prasowe / Plusliga / Gorąco było po zakończeniu meczu finałowego nr 2 w Jastrzębiu Zdroju
Emocji w drugim meczu finałowym nie brakowało. Wyniki trzech z czterech partii ważyły się niemal do ostatnich piłek. Kulminacyjny moment mieliśmy w końcówce czwartej odsłony. Przy prowadzeniu zawiercian 23:22 o czas poprosił Marcelo Mendez. Arbitrzy, mimo sygnalizacji, rozbrzmiewającej także podczas akcji, nie zdecydowali się przerwać gry. Punkt zdobyli goście, a protestujący Norbert Huber ukarany został żółtą kartką.

Przysługujący czas, argentyński szkoleniowiec wykorzystał przy stanie 22:24. Chwilę później, przy piłce meczowej doszło do kolejnego zamieszania, tym razem w związku z ustawieniem przyjezdnych. Komentujący to spotkanie dla stacji Polsat Sport Wojciech Drzyzga, tuż przed rozpoczęciem akcji sygnalizował, że błędnie ustawiony na boisku był Miguel Tavares Rodrigues. To samo czynił obecny na boisku Jakub Popiwczak. Arbitrzy jednak nie zdecydowali się zainterweniować. W tej akcji punkt na wagę meczowego zwycięstwa zdobył Trevor Clevenot.

Po zakończeniu meczu na arbitrów wylała się fala krytyki. Nerwów na wodzy nie utrzymał jeden z członków sztabu szkoleniowego Jastrzębskiego Węgla, który musi się liczyć z konsekwencjami. Nie wiadomo jaka kara spotka arbitrów, którzy zdaniem Jakuba Bednaruka w sobotni wieczór prezentowali się bardzo słabo.

ZOBACZ WIDEO: 366 maratonów w ciągu roku. I to koniec! Ujawnił nowe plany

- Od początku "nie było szału", jeżeli chodzi o sędziowanie. Najpierw podwójna Szymury - tego nie można było puścić. Potem "rzucono-niesione" Fornala i Kwolka. To są jednak sytuacje, z których można się wybronić, bo one nie decydują o meczu, są w środku seta. Natomiast błąd ustawienia przy stanie 24:23, to coś innego - stwierdził siatkarski ekspert.

Podobnego zdania był obecny w pomeczowym studiu Piotr Gruszka. Wicemistrz świata z 2006 roku stwierdził, że arbitrzy popełnili karygodny błąd, nie reagując na sygnalizację zawodników i kończąc spotkanie po ewidentnym błędzie ustawienia.

- Mieliśmy dobry mecz, godny finału PlusLigi. Szkoda tych kontrowersji, które miały miejsce, bo było grubo. Żałuję, że nie było reakcji sędziów, zwłaszcza że widzieliśmy, że Popiwczak sygnalizował błąd. To była piłka meczowa dla Zawiercia. Nie można zakończyć spotkania tak dużym błędem - ocenił były reprezentant Polski.

Czytaj także:
Dostał pytanie o aferę. Nie gryzł się w język

Czy arbitrzy powinni ponieść konsekwencje swojego błędu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×